Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

ŚWIAT WEDŁUG KRATKA - nowe!!! część ostatnia


Rekomendowane odpowiedzi

I to juz ostatnia porcja Kratków. Wszystkim wiernym czytelnikom dziękuję. TYm , którzy mają ochotę i skontaktują sie ze mną na e-mail [email protected] prześlę całość w jednym kawałku.

Chcę wydać pierwszą wersję kratka jako e-booka ale nie wiele się na tym znam. Może ktoś pomoże? Będę wdzięczny.
Pozdrawiam
EW


Przychodzi Kratek do lekarza


13. listopad, godz. 13.00

Poczekalnia przed izbą przyjęć jest pusta. Cieszy to Pana Kratka. Nie lubi czekać. Nie lubi też lekarskich poczekalni z ich duszną atmosferą cierpienia, strachu i odoru środków dezynfekujących. Puka do gabinetu lekarskiego. Nikt nie odpowiada. Dyskretnie uchyla drzwi. W gabinecie dwaj lekarze rozgrywają partię szachów.
– Można? – pyta Pan Kratek
– Można. – odpowiada ten, który siedzi twarzą do Pana Kratka. – Ale po co?
– Gips – wskazuje na nogę Pan Kratek. – Dziś mam termin zdjęcia gipsu.
– Gazet pan nie czyta?
– Nie.
– Widzisz. Mówiłem ci – ten siedzący twarzą do Pana Kratka zwraca się do siedzącego tyłem. – Ludzie popadają we wtórny analfabetyzm. Nawet już gazet nie czytają.
– Ja też nie czytam. – mówi ten drugi. – Dzisiaj gazety wyglądają jak raporty policyjne. Po przeczytaniu boisz się wyjść na ulicę, bo albo cię okradną, albo zabiją albo wsadzą. Dawniej, jak brałeś gazetę, to wiedziałeś, że podnosi się wydajność, kraj rośnie w siłę, ludzie żyją dostatniej. A teraz?
– Teraz piszą prawdę - nieśmiało wtrącił Pan Kratek.
– Pan jeszcze tutaj?
– Tak. Bo ten gips.
– Na ten rok skończyły się limity. Proszę przyjść w następnym.
– Za dwa miesiące?
– Niecałe dwa, mamy już połowę listopada.
– Ale, przecież....
– Przecież kolega już Panu powiedział. Nie mamy limitów.
– Nie możecie mnie zostawić w tym gipsie, przecież moja noga...
– Dobrze pan to ujął. Noga jest pańska, a limity nasze. Twój ruch.
– Hetman bije konia.
– To nieprzyzwoite. Przychodzi facet i chce żebym dla jednej nogi, w dodatku w gipsie, ryzykował pracę. Naraził swoją karierę na szwank a rodzinę na ubóstwo. Co ty na to?
– Ciekawy ruch. To ja tak.
– A teraz koń bije gońca.
– Co z tym katarem?
– Nie mam kataru. – odpowiada zdziwiony pytaniem Pan Kratek.
– Co mnie pański katar? Nie widzi pan, że rozmawiam z kolegą.
– Nic nie wiem o katarze.
Pan Kratek wpada w osłupienie. Po raz pierwszy widzi lekarza, który nie wie nic o katarze.
– Nie dostałeś zaproszenia? Ta firma, która wypuściła na rynek „Gripowix C – bis – ultra” organizuje tygodniową konferencję na temat przeziębień. Właśnie w Katarze.
– Sprytnie to wymyślili.
– To taki chwyt marketingowy. A lek wyśmienity.
– Zaprosili cię?
– Tak, dziś dostałem zaproszenie pocztą.
– Muszę sprawdzić, może przysłali mi do domu. Zawsze przysyłali.
– Może nie wyrobiłeś normy?
– Niemożliwe. Przecież wszystkim zapisuję ten ich szajs.
Pan Kratek nie nadąża za tokiem wysoce specjalistycznej dysputy. Aby nie czuć się outsiderem i nie popaść dodatkowo w depresję (leki antydepresyjne po ostatniej reformie reformy służby zdrowia, w trosce o budżet, prze-stały być refundowane), wycofuje się po angielsku.

13. listopad, godz. 19.00

Przed przychodnią, którą kieruje doktor Judym, potomek popularnej niegdyś postaci literackiej, kłębi się tłum pacjentów. Wśród nich jest również Pan Kratek.

13. listopad, godz. 23.30

Pan Kratek moczy w misce nogę szczęśliwie przez doktora Judyma uwolnioną z gipsu.

14. listopad, godz. 7.00

Pan Kratek czyta gazetę.

KONIEC LEKARSKIEJ OŚMIORNICY
W nocy policja aresztowała doktora J., który przekroczywszy wielokrotnie limity przyjęć naraził Skarb Państwa na wielomilionowe straty. Podczas przesłuchania podejrzany przyznał się do winy. Wskazał też swojego wspólnika, greckiego lekarza Hipokratesa. Fakt, że łączyła ich przysięga, dowodzi, zdaniem prokuratora prowadzącego śledztwo, że mamy do czynienia z tajną organizacją przestępczą o charakterze międzynarodowym.
W sprawie Hipokratesa nasze władze przekazały wszystkie, zgromadzone w trakcie śledztwa, materiały greckim organom ścigania.

Pan Kratek drze podpisane przez Judyma skierowanie na rehabilitację. Woli zapłacić prywatnie niż być zamieszanym w aferę.

15. listopad
Gazeta podaje kolejne rewelacje.

FAŁSZYWE ZEZNANIA DOKTORA J.
Grecy są oburzeni pomówieniami, jakich dopuścił się w swych zeznaniach dr J.
Jak donosi nasz korespondent z Aten, grecki minister sprawiedliwości poinformował, że lekarz o nazwisku Hipokrates został zidentyfikowany. Nie ma jednak nic wspólnego z aferą lekarskiej ośmiornicy. Zmarł bowiem dawno i jak wynika z zebranych, w toku sta-rannie prowadzonego śledztwa, materiałów, nigdy za życia nie kontaktował się z dr J.

Pan Kratek nie może wyjść z podziwu nad jakością prywatnych usług medycznych.

20. listopad

Gazeta.

SOLIDARNI W PROTEŚCIE
W związku z kontrowersyjną publikacją Autora, który, dla uniknięcia odpowiedzialności, posłużył się literacką formą, by szkalować służbę zdrowia, wpłynął do nas protest, podpisany solidarnie przez wszystkie zawodowe organizacje lekarzy. Oto jego teść:
Środowisko lekarzy jest do głębi oburzone sposobem, w jaki pokazał je Autor. Przed-stawieni przez niego bohaterowie nie reprezentują nas, oddanych sprawie zdrowia pacjentów, lekarzy oraz pielęgniarek, położnych i personelu pomocniczego, o którym autor nawet nie wspomniał.
Mimo trudnej sytuacji służby zdrowia, zawsze gotowi jesteśmy być do dyspozycji naszych pacjentów. Żadne limity nie powstrzymają nas przed niesieniem pomocy osobom potrzebującym.
Domagamy się od autora odwołania kalumnii i publicznych przeprosin.

21. listopad
Znany ze swego bezkompromisowego stosunku do obowiązku przestrzegania prawa, autor uznaje oświadczenie organizacji lekarskich o nieprzestrzeganiu limitów za publiczne przyznanie się do łamania obowiązujących przepisów, popieranie działań bezprawnych, a nawet podżeganie do przestępstwa i składa stosowne doniesienie do prokuratury. Do posła ze swego okręgu zwra-ca się zaś z apelem, aby ten, w obliczu degrengolady, jakiej uległo środowisko lekarskie, wniósł do laski marszałkowskiej, w trybie pilnym, projekt ustawy o lustracji w służbie zdrowia. Jednocześnie proponuje, by na czele komisji lu-stracyjnej stanęli jego bohaterowie.

Następnie
1. Prasa, po wnikliwym dziennikarskim śledztwie, ujawnia grupę trzymającą władzę, w której Autor i jego bohaterowie pełnią niepoślednią, choć starannie przed opinią publiczną skrywaną, rolę.
2. Posłowie prowadzą dochodzenie.
3. Prokuratorzy prowadzą własną politykę.
4. Powołana w tej sprawie komisja śledcza przedstawia szereg wykluczających się nawzajem raportów.
5. Upada rząd.
6. Rozpadają się patie.
7. Premier jest przeciw a nawet za tym, by go postawić przed Trybunałem Stanu.
8. Gospodarka, wykorzystując zamieszanie, rozwija się.
9. Produkt Krajowy Brutto rośnie w zawrotnym tempie.
10. Bezrobocie nieznacznie maleje.
11. Pada najwyższa wygrana w totolotku.
12. Rozpisane zostają wcześniejsze wybory.
13. Zapomniany doktor J. nadal w areszcie oczekuje na proces.
Noga Pana Kratka ma się dobrze.


Spis cudzołożnic*


Z notatnika Pana Kratka:
www. anonse.erotyczne.cfl.pl**

*Tytuł został z całą świadomością zapożyczony. Skazany, jak na razie, na bolesną anonimowość Autor chciał, choćby w ten sposób, zabłysnąć światłem odbitym od blasku sławy Klasyka Współczesnego Polskiego Romantyzmu oraz zaprzyjaźnionego z nim Wielkiego Człowieka Filmu i Teatru, który z umiarkowanym skutkiem, niestety, próbował wypromować hodowlę wielbłądów na naszej Błędowskiej Pustyni Kulturalnej.

**Internetowych poszukiwaczy idealnie zbudowanych blondynek spotka rozczarowanie. Adres tej strony, jak wszystko w tej książce, jest czystą fikcją literacką. Nie molestujcie więc niewinnych komputerów.


Kubuś


Dni były co raz krótsze. W supermarketach zaroiło się od Mikołajów. W telewizji zapowiadali, że już wkrótce Kevin znów będzie sam w domu. Wszystkie znaki na niebie (wirujące płatki śniegu) i na ziemi (oblodzone jezdnie i chodniki) wskazywały, że zbliżają się Święta.
Od paru dni Pan Kratek miał lokatora. W jego wannie zadomowił się dostojny, królewski karp. Po raz pierwszy w życiu, po ciężkim dniu pracy, Pan Kratek wracał do domu z poczuciem, że ktoś tam na niego czeka. Szybko zdejmował płaszcz i przemoczone buty. Szedł do kuchni. Wyjmował z garnka garść wcześniej już ugotowanej pszenicy. Szedł do łazienki. Siadał na skraju wanny i sypał ziarnko po ziarnku przyglądając się, jak Kubuś, tak nazwał swojego przyjaciela, dostojnie i leniwie podpływa i ze smakiem zjada swą kolację. Stale otwierający się i zamykający rybi pyszczek sprawiał wrażenie, że Kubuś ciągle coś mówi, jakby chciał podzielić się z Panem Kratkiem tym wszystkim, co przez dzień, w tej pustej, ascetycznej, a przez to skłaniającej do medytacji, jak klasztorna cela, wannie, udało mu się przemyśleć. I choć była to mowa bez słów, Panu Kratkowi wydawało się, że go rozumie, że podziela jego poglądy, a jeśli nawet z nimi się nie zgadza, to nie psuje to ich przyjacielskich stosunków.
Aż nadszedł ten dzień. Dzień Wigilii. W supermarkecie Pan Kratek kupił zestaw potraw „Wigilia w pięć minut”. Oprawił choinkę. Przystroił. Przykrył stół białym obrusem. Podłożył pod niego małą wiązkę siana, którą dostał jako dodatek do świątecznego numeru popularnego dziennika. Nakrył, zgodnie z tradycją, dla dwóch osób. Przeniósł Kubusia do dużej, wypełnionej świeżą wodą miski. Wziął kąpiel. Założył ciepły szlafrok. Wyprasował białą koszulę. Wyjął z szafy odświętny garnitur i krawat. Spojrzał za okno.
Zmierzch już nadchodził. Zmierzch dnia, a z nim nieuchronnie zmierzch ledwo co zawiązanej przyjaźni.



Niewierność


Wcale się nie zmieniła. Była, jak zwykle: beznadziejnie smutna i smutnie beznadziejna. Stara, dobra Depresja.
– Wróciłaś?
– Tak.
– Na długo?
– Na stałe.
– Aha... – wstał.
– Co robisz?
– Wychodzę.
– Na długo?
– Na zawsze – kopnął krzesło.
Wiedziała, że to kiedyś nastąpi. Jak wielu przed nim i wielu po nim, rzucał ją dla tamtej – Pani Ostatecznego Orgazmu.



Pan Kratek w krainie rzeczy niewesołych


– Witaj, Panie Kratku – uśmiechnął się pogodnie Karawan. – Dzień dobry.
– Dobry? Dla kogo dobry? Czy możesz o dniu żałoby mówić, że jest dobry? A przecież nie znasz innych dni, niż dni żałoby.
– Skoro nie znam innych dni, te, które znam, są dla mnie dniami dobrymi. Bo są to moje dni.
– Nie rozumiem.
– Dobry dzień, to taki, w którym to co robisz ma sens: służy innym, a tobie daje satysfakcję. Kiedyś i na mnie przyjdzie dzień zły. Stary, skrzypiący zostanę odstawiony gdzieś w kąt. Butwiejąc powoli, będę się rozsypywał zapomniany przez wszystkich. Nikt nie powie dobrych, ciepłych słów nad moim grobem, nie położy wieńca z gałązek świerka i sztucznych kwiatów, z szarfą: „Pogrążeni w smutku – żona, dzieci i wnuki”. Wiem, że nadejdzie kiedyś ten zły dzień. I cieszę się każdym, który go poprzedza. Jestem potrzebny i niosę ludziom radość.
– Radość?
Tak. Tym, którzy odeszli radość końca cierpień. Tym, którzy zostali, radość życia. Życia, które tym bardziej się ceni, im mocniej odczuwa się jego kruchość.
– Nigdy tak o tym nie myślałem
– Bo nie jesteś karawanem. Popatrz na Szubienicę. Ona ma naprawdę powód do smutku.
– ?
– Kiedyś dźwigała ciężar największych zbrodni. Od czasu, kiedy zlikwi-dowano karę śmierci, nic na niej nie zawiśnie. Stoi bezużyteczna.
– I słusznie. Kara śmieci nie jest karą, lecz zemstą, a więc jest zbrod-nią.
– Zmieniłby pan zdanie, gdyby pan był szubienicą – włączyła się do rozmowy Szubienica. – Bo czyż nie jest zbrodnią odebranie komuś sensu ży-cia? Nawet, jeśli jego samego przy życiu się pozostawi. Nie wyobraża pan so-bie nawet, jak koszmarne potrafi być życie bez sensu. A szczególnie wtedy, gdy to, co się dotychczas robiło, co uznawano za słuszne i pożyteczne, nagle okazuje się złe, zbrodnicze i bezsensowne. W tej sytuacji właściwie sama powinnam się powiesić. Niestety. My szubienice i w tym wypadku jesteśmy upo-śledzone: służąc do wieszania innych, same obsłużyć się nie możemy. Niech pan mi powie szczerze, Panie Kratku, co jest większą zbrodnią: powiesić zbrodniarza, czy odebrać sens życia komuś, kto tego zbrodniarza skutecznie eliminował?
– W pewnym sensie to racja.
– Jak pan może, Panie Kratku?! – rozległ się głos w pewnym sensie oburzenia a w pewnym sensie rozpaczy, który wydała z siebie, nie do końca jednoznaczna, W Pewnym Sensie Racja.
– Co mogę? – zapytał cokolwiek niepewnie i nie do końca jednoznacznie Pan Kratek.
– Jak pan może tak o mnie mówić?
– Nie rozumiem. – Pan Kratek naprawdę nie rozumiał.
– Bo nie był pan nigdy w pewnym sensie.
– Co w pewnym sensie?
– Nie co, a kim?
– Co kim?
– W pewnym sensie kimś. Rozumie pan?
– Nie rozumiem.
– Zaraz to panu wyjaśnię. Przyjmijmy, że jest pan Panem Kratkiem.
– Bo jestem.
– W pewnym sensie tak.
– W jakim „pewnym sensie”? Z sensem, czy bez, jestem Panem Krat-kiem i nikim innym.
– A ja?
– Co pani?
– Jestem racją. Tak, czy nie?
– W pewnym sensie.... O, przepraszam – zreflektował się Pan Kratek. – Nie to chciałem powiedzieć...
– Ale powiedział pan! Wszyscy to mówicie! Gorzej! Myślicie tak o mnie – Racja nie wytrzymała i wybuchnęła szlochem. – Nawet szubienica ma lepiej, bo jest. A ja? „W pewnym sensie”, „jeśli wziąć od uwagę”, „patrząc na to od tej strony”.... mam tego dość! Chcę być! Kiedyś byłam!!! Kiedyś.... – rozmarzyła się. – Kiedyś było nas wiele. Różne: sprzeczne, skłócone, przeciwstaw-ne, ale byłyśmy. I miałyśmy swoją pozycję. Byłyśmy damami. Pierwszymi damami! Wielkimi damami!! Uwielbianymi damami!!!! Byłyśmy na ustach wszystkich. Naszą chwałę głosili wielcy tego świata. W nasze imię narody ru-szały do walki. Najdzielniejsi dla nas zwyciężali, lub oddawali życie…
– To wszystko nie ma sensu – myślał Pan Kratek. I nie myślał w tym momencie ani o Karawanie, ani o Szubienicy, ani nawet o W Pewnym Sensie Racji. Myślał o swoim autorze i jego ostatniej woli: „niech nikt o mnie nie my-śli”.
– Do końca chciałeś zbyt wiele. Myślę, bo dałeś mi taką możliwość. A ponieważ ty mi ją dałeś, myślę o tobie. Ale czy jestem? Bo skoro ciebie nie ma?



Summa


Każdy zostawia po sobie to, co ma najlepszego. Pan Kratek, jako wytwór myśli, był w pewnym sensie myśli niewolnikiem, lub, w myśl zasad pozytywnego myślenia, myślą wyzwoloną. I jako taki nie mógł nie myśleć. Myślenie zaś, bez względu na jego jakość, szczególnie, jeśli jest się od niego uzależnionym i to w stopniu tak znacznym, jak Pan Kratek, nawet najbardziej cha-otyczne, układa się w jakiś porządek, a w przypadkach ekstremalnych nawet w system filozoficzny. W wypadku Pana Kratka doszło właśnie do tego eks-tremalnego przypadku.
Byli filozofowie, którzy swe przemyślenia pozostawiali w sferze werbalnej. Taki Sokrates na przykład. Strategia ta sprawiła, że został ojcem filozofii. Wszystko bowiem, co powiedział mądrego i ważnego, przeszło do historii przekazane przez jego uczniów. Ewentualne głupstwa, które zapewne, jak każdy, również wygadywał, zatarły się w pomroce dziejów. (Nie ma kwitów – nie ma sprawy, jak mawiał pewien mistrz przekrętów.)
Niepomny tego dobrego wzoru Pan Kratek, zapisał swe przemyślenia. Nie dość, że zapisał, to jeszcze wzorem Lutra, już nie na drzwiach katedry, lecz w internecie, podał do publicznej wiadomości na osobistej stronie www.pankratek.cfl.pl.
„Ogólna teoria wszystkiego” Pana Kratka nie była dziełem opasłym. Zgodnie z duchem czasu, podana została w formie krótkiej i przystępnej.

Wstęp
Kopernik usunął Ziemię z centrum wszechświata. Pora na krok następny.

Kwintesencja
Nie istnieje nic poza Dynamiką i Inercją. Wszystko inne, to niczym nie-uzasadniona antropomorfizacja rzeczywistości, czyli próba bezprawnego zawłaszczenia całości przez jej nieistotną cząstkę, jaką jest ludzkość.

Przesłanie
Ludzkości pokory!
Być może jesteś jedynie owsikiem w odbycie wszechświata!

Dodaj swój komentarz


Sam jesteś owsik, palancie!
ludzkość

Kopernik był żydem, i ty żydzie też
roman

To prawdziwa rewolucja w filozofii. Jest pan genialny! Przy okazji polecam moją książkę „Wpływ stosunków analnych na rozwój myśli filozoficznej w kulturze śródziemnomorskiej na przestrzeni dziejów. Część pierwsza. Starożytność”
antropolog z kutna

A ja wolę Metalikę
gulgul

Czy z pana można zdawać egzamin?
studentka filozofii

Odjebało ci?
popierdolony

Szukam Dynamiki, Inercję mam w domu.
mąż

I na co idą nasze podatki?
księgowy

Żadna inercja, żadna dynamika, kasa Misiu, kasa
praktyczny

CHWDP
kibic Legii

Jutro mam się żenić. Czy w tej sytuacji to ma sens?
narzeczony

Owies – tak. Owsik –nie.
renata

Ludzkość ci tego nie wybaczy!
onz

Mam w dupie małe miasteczka. Czy to znaczy ze jestem wszechświatem?
Bursa

Przywrócić karę śmierci
pis

Kocham pana, Panie Kratku
Pani Eliza

Czy antropomorfizacja jest gorsza od anoreksji?
modelka

Jestem animatorką kultury ludowej i nie pozwolę się obrażać
Basia z Sierpca

Balcerowicz musi odejść
andrzej

Najskuteczniejszy lek na owsiki - tanio
farmaceuta

Zesrałem się ze śmiechu
jajcarz

Nie ma Dynamiki i Inercji bez Walki Klas
filozof – marksista

Teraz już wiem, co to jest czarna dziura
astronom-amator

Koniec i bomba a kto czytał, ten trąba
ferdydurke

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Dzięki Leszku
jesli skontaktujesz sie ze mna na e-maila przesle Ci całość. Jak przeczytasz i dojrzysz konstrukcję, to zobaczysz, że trudno to ciagnąc dalej.
Ale wszelkie sugestie sa mile widziane.
Planuję kratka dla dzieci - innego choć podobnego.
Jak coś ędzie to wysle.
Liczę na kontakt pankratek@op,pl
pozdrawiam
EW
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzisiaj gazety wyglądają jak raporty policyjne. Po przeczytaniu boisz się wyjść na ulicę, bo albo cię okradną, albo zabiją, albo wsadzą. --> tu dostawić przecinek (zdaje się)

a tu co się stało z tymi myślnikami?
(jakieś kuku lub awaria?)
*prze-stały być refundowane
*w toku sta-rannie prowadzonego śledztwa, materiałów, nigdy za życia nie kontaktował się z dr J.
*Przed-stawieni przez niego bohaterowie
*zwra-ca się zaś z apelem, aby ten,
*by na czele komisji lu-stracyjnej stanęli
*odebranie komuś sensu ży-cia? Nawet, jeśli jego samego przy życiu się pozostawi. Nie wyobraża pan so-bie nawet,
*Od czasu, kiedy zlikwi-dowano karę śmierci, nic na niej nie zawiśnie.
*a więc jest zbrod-nią.
*ży-cia? Nawet, jeśli jego samego przy życiu się pozostawi. Nie wyobraża pan so-bie nawet
*jestem Panem Krat-kiem i nikim innym.
*skłócone, przeciwstaw-ne, ale byłyśmy.
*W nasze imię narody ru-szały do walki.
*„niech nikt o mnie nie my-śli”.
*doszło właśnie do tego eks-tremalnego przypadku.
*, to niczym nie-uzasadniona antropomorfizacja rzeczywistości
***
tyle z uwag technicznych
w kwestii merytorycznej się już wypowiadałam
moim zdaniem: wspaniale, coś niesamowitego -->
zdolność kierowania czytelnikiem, bez ingerencji w jego indywidualność

serdecznie gratuluję, oczywiście zapisuję się na całość

pozdrawiam

ps. czy można z pana zdawać egzamin? ;]

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



witam i odpowiadam
w sprawie egzaminu:
oczywiscie można, o ile zdecydujesz sie podjąć naukę w Akademii Realnego Absurdu im. Pana Kratka i Jego Autora Też
w sprawie myślników:
oczywiście roztargnienie. Próbuję wycinać wszystkie dzielenia wyrazów, po wklejeniu oryginału z worda, ale w tym wypadku przeoczyłem jeden tekst
w sprawie całości:
podaj mi, jeśli możesz, swój adres mailowy na mojego maila - [email protected], wtedy wyśle Ci całość.
pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...