Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Zmierzch nagości


Rekomendowane odpowiedzi

W panice pędzę na złamanie karku
czując, że jestem zewsząd osaczony.
W punkt się wpatruję, zza zasłony rastrów
jednak ukradkiem, w oczy wpada promyk.

Nie da się uciec, odciąć się od piękna,
kiedy kobiecość otacza nas zewsząd.
Choćbym usilnie w inną stronę skręcał,
zawsze dopadną krągłościami znęcą.

Powoli lato, synonim nagości,
w jesienne szaty ciała pookrywa.
W chłodne poranki wiatr rozwieje włosy,
ciepłem kożuchów wdzięk odzieje zima.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja już czytam któryś z kolei Pański wiersz i lubię ten styl, rytm, klimat, wyciszenie jakie mi przynosi ich czytanie. Zwykle nie jestem zwolenniczką rymowanej poezji, robie wyjątek dla takiej, jak Pańska, to stara szkoła pisania, już niewielu potrafi dziś robić to dobrze. Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Nie ma milszych chwil dla osób piszących niż takie, gdy to co napiszą, nie tylko nie pozostaje w szufladzie, ale również wywołuje czyjś uśmiech. Dziękuję. Pomimo że piszę staromodnie to aż taki stary nie jestem, więc wszystkich piszących opinie poproszę o pisanie do mnie po prostu Leszek.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Tak miłe słowa płyną zazwyczaj od przyjaciół, poproszę więc o mówienie po prostu Leszek. Tym cenniejsze te słowa, że jak ten Don Kichot walczę o należne miejsce poezji rymowanej, na której wyrosłem. Doskonaląc rymy i rytm staram się zaciekawić rymowanymi wierszami, ubranych w białe kolory. Co do starej szkoły, to już wielokrotnie słyszałem, że urodziłem się o wiele za późno, ale wiesz co, chyba mi z tymi archaizmami jest dobrze. Ten komplement o starej szkole speszył mnie troszkę, bo pisząc od niedawna chyba nie zasługuję na aż tak miłe słowa. Dziękuję i pozdrawaim Leszek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Tak miłe słowa płyną zazwyczaj od przyjaciół, poproszę więc o mówienie po prostu Leszek. Tym cenniejsze te słowa, że jak ten Don Kichot walczę o należne miejsce poezji rymowanej, na której wyrosłem. Doskonaląc rymy i rytm staram się zaciekawić rymowanymi wierszami, ubranych w białe kolory. Co do starej szkoły, to już wielokrotnie słyszałem, że urodziłem się o wiele za późno, ale wiesz co, chyba mi z tymi archaizmami jest dobrze. Ten komplement o starej szkole speszył mnie troszkę, bo pisząc od niedawna chyba nie zasługuję na aż tak miłe słowa. Dziękuję i pozdrawaim Leszek

Podoba mi się Twoje stanowisko.

Co do wiersza - no cóż... nie mogłem przegapić tego utworu.
Rymy są rzeczywiście bardzo zgrabne. W pierwszej zwrotce mam wrażenie, że zachwiałeś rytm - chodzi o ostatni wers.

Treśc wiersza... podobnie jak Pana Quimeen-a mnie także nie przekonuje :/

Pozdrawiam serdecznie
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      :)))   Ada da. ;)
    • Violetto i Starcze, dziękuję Wam za przyczynek do dyskusji. Teraz, przed próbą odpowiem króciutko… Przemoc wynikła z choroby, czy jednostkowego przyzwolenia musi być powstrzymana, bo mechanizm zła i niemocy - przejdzie na dzieci. W przypadku jednostek zdegenerowanych, obciążonych rodzinnie patologiami,bez pomocy specjalistów nic się nie zrobi, a tkwienie w mechanizmie ciągłego wybaczania nakręca spiralę, bo zło - mocne „ słabością” dobra, -  szlachetność postrzega jako miękkość, działają prymitywne instynkty, więc izolacja to podstawa, a kwestia zapatrywań etycznych i odruchów chrześcijańskich - jest wtórna ( choć cuda nawróceń się zdarzają)…pozdrawiam, zmykam.
    • słońce zaszło nie musi już wschodzić tutaj wieczna jasność przeszedłem na drugą stronę patrzę na stokrotki bezwymiarowy czas to więcej niż real   zmęczyło chodzenie wśród niedoskonałości gdyby to były Himalaje byłoby gładko   zmagać się z codziennością podkładającą nogę trzeba być wielorybem albo mrówką nie wiadomo kim lepiej   wybrałem błękit myśli swobodny bezkres   12.2024 andrew Sobota, już weekend
    • To było tutaj. Gdzieś tutaj. Albowiem…   Na jawie albo we śnie.   Choć bardziej we śnie, ponieważ dostrzegam to, co po kryjomu wprawia w ruch uskrzydlone złudzenia.   Idę. Szukam. I widzę w ciemności… Widzę dawne miejsca, co ukrywają się wśród traw, gałęzi szumiących o poranku. W mroku i chłodzie jesieni. Albowiem…   Byłaś tu? Jesteś? Ja jestem.   Przestrzeliną na wskroś szeroką świt sączy się nieśmiało. Blady poblask wstający u zarania drogi. Albo końca. Albo…   Wiesz, ja tu jestem. I jakoś doskwiera mi chłód. I krople szemrzą. W mgielnym snopie deszczu całą flotyllą rozmyte płyną zjawy   W sennym widoku. W niedośnionej do końca historii niezauważalne niosą się rzeczy. Ujrzane nagle w szparach niedomkniętych powiek. Bez ostrzeżenia. I w jakiejś bezokolicznikowej formie.   Próbowałem, próbując raz jeszcze, przywłaszczyć sobie tę cząstkę bytu. Zważyć w dłoni ten ciężar pozbawiony ciężaru. Jaki tylko może się wyobrazić w szarości sennego widzenia.   Tam, w dole, kiedy stoję na moście, półmrok zdradliwy, ale kuszący głębią bliższego poznania.   Woła mnie. Szepcze do ucha...   Drzewne bożki poruszają liściowymi wargami.   W milczącej mimice zatartych twarzy, w niedokończonym zarysie konturów. W piskliwej w uszach ciszy. Szumią i szeleszczą.   Konwersują ze sobą na migi. Poprzez gesty, które stają się nieomal westchnieniem.   W melancholijnej ekstazie sfruwającego z wysoka wiatru. W opuszczonym przez kogoś miejscu. Albowiem…   Jestem tu jeszcze.   Ale, czy ty jesteś?   Ja jestem. I tęsknię, wrastając w czas mijających obłoków. W rozchwianą gęstwinę gałązek. Drgającą…   Po drugiej stronie nić pajęcza sperlona rosą. Błyszczy i migocze strzała z brylantu. Mienią się kryształami sześciany powietrza. Pełno tu tego.   W tej otchłani. W pustce.   Bez ciebie.   (Włodzimierz Zastawniak, 2024-12-07)    
    • Jestem, więc idę za zakręty, niewiadome są jak światło gdzieś na niebie pędzi warkocz jednej z komet   Jestem, więc idę ja - stały stan chwili forma z matki, ojca dziadków, którzy są lub byli   Jestem, więc idę dla uczuć i odczuć by jeszcze Sercem poczuć by zajrzeć w głąb Jej oczu   Jestem, więc spocznę w ziemi na wieki odpocznę na pomniku słów będzie kilka przyjdzie kto kochał najmocniej   Jestem, więc kocham mogę być ciepłem, Słońcem iskrą nadziei przed końcem blaskiem promieni u kolan gdy okna otworzysz na oścież
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...