Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




Tomku,
portal literacki to nie arena walki. Walki, gdzie nie obowiązują żadne reguły ani zasady. „Komentarze” obrażające autora, będące atakiem bezpośrednio na jego osobę lub produkt jego myśli twórczej nie powinny mieć miejsca. Zwracam Ci uwagę, że jest to debiut. Powiedzieć można wiele, ale bardzo ważna jest forma, w jakiej się to zrobi. Od tego zależy sposób przyjęcia krytyki przez autora i kierunek dyskusji, która potem powstanie. Może przekształcić się z zwykłą „pyskówkę” lub rzeczową wymianę informacji , poglądów czy interpretacji. I na tę formę chciałam tu zwrócić uwagę. Zapewnienie klimatu, w którym nie ma zewnętrznej oceny podsyca kreatywność twórcy. Doświadczenie atmosfery, w której nie jest się mierzonym według pewnych zewnętrznych standardów, pozwala jednostce wspaniale się wyzwolić. Zewnętrzne standardy wiążą się z używaniem takich pojęć jak: dobry, kiepski, słaby, świetny itp. Zaniechanie oceniania nie oznacza braku reakcji w ogóle. A nawet pozwala uczynić taką reakcję swobodniejszą. Wypowiedź: "Nie podoba mi się Twój...(obraz, wiersz, tekst...) nie jest oceną, lecz reakcją. Różni się ona jednocześnie i zasadniczo od stwierdzenia: "To, co stworzyłeś, jest złe". Pierwsza z wypowiedzi pozwala jednostce zachować własny locus oceny. Druga z wypowiedzi, niezależnie czy potępia czy pochwala, zdaje jednostkę na łaskę sił zewnętrznych. Zostaje w ten sposób skutecznie odwiedziona od kreatywności. W skrajnym przypadku początkujący poeta może tak się załamać, że to będzie jego ostatni wiersz w życiu. A chyba nie o to chodzi? Istnieje bezpośredni związek między jakością komunikacji a jakością życia. I uważam, że to można doskonalić przez całe życie wyciągając wnioski z potknięć, które się zdarzą.

Serdecznie pozdrawiam. Zofia.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




------
po prostu nie; brakuje mi tu klimatu; częto powtarzasz np. słowo dym; już pierwszy wers nie brzmi zachęcająco;

temat mógłby być zrealizowany w jakiś ciekawy sposób, np. poprzez zamglenie, zadymienie formy i treści, i słów; niestety tak nie jest;

tu nie widać za bardzo sensu tego opisu, nie ma klimatu i nastroju, nie czuć zapachu - ten wiersz nic dla mnie nie przenosi



pracuj, pracuj i jeszcze raz pracuj, a przede wszystkim czytaj, jak najwięcej - to na prawdę pomaga, bo póki co nie jest, moim zdaniem, za dobrze


pozdrawiam serdecznie



PS Tomku, Zofia ma jednak sporo racji :-)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




Julio, dziękuję.

Z autorem spotkałam się na stronkach szachowych. Tam jest dużo lepszy ode mnie. :-))

Cieszę się, że próbuje pisać. Może coś dobrego z tego wyniknie?

Sama poleciłam mu tę stronkę jako znaczącą pomoc w rozwoju, ale nie spodziewałam się braku reakcji w ogóle ani ataków. (chociaż może powinnam?)

Czuję się pośrednio winna, stąd mój głos (i prośba) o więcej wyrozumiałości dla debiutantów i więcej elegancji w komentarzach. Uważam, że powiedzieć można prawie wszystko - jednak w odpowiedni sposób.


Pozdrawiam
Zofia
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Tomku,
nie o to mi chodziło :-))

Może spróbuj jeszcze raz? (mówię o wierszu)


Mam nadzieję, że się nie gniewasz?
Nie chciałam urazić, ale jeżeli to zrobiłam - przepraszam.

Pozdrawiam
Zofia
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



za nic się nie obrażam

specjalnie dla Ciebie Zofio...



pachnie okropnie
kłęby dymu znikają
patrz jak lecą
lecą w górę
patrzę
on patrzy na mnie
stoję osamotniony
dym przenika wszystko
a ja przenikam dym
lecę
jestem dymem
brudnym wstrętnym gazem
zatruwam wszystko
siebie też...


płytkie spłodzenie treści w porównaniu do tytułu
nie poradziłeś sobie z wyzwaniem być może któremu chciałeś ze wszystkich sił podołać
te siły nie są jak widać jeszcze ukierunkowane i stabilne tak aby mogły walczyć z tym co jest źle i trzeba się pozbyć i co jest dobrze czego nie powinno się ruszać
ale jeśli chcesz mieć do czynienia z poezją współczesną to czytaj inspiruj się ale też nie kopiuj sprytnie maskując swoją treścią cudzych pomysłów
nie staraj się wpierać na siłę tego co może nie pasować do sensu utworu
nie usztuczniaj i nie usztywniaj przekazu za mocną ilością archaizmów
jak i bardzo rozwleczonymi utworami(to na przyszłość)
no co może jak jeszcze coś wymyślę to wrócę
na razie tyle
Opublikowano

O dziwo kilku znanych poetów wydających tomiki poezji przychylnie oceniło akurat ten wiersz, jednak miało prawo Wam się nie podobać. Zapamiętam wasze namiary i zacznę patrzeć na rączki;-) Ciekawe jak władają słowem we własnych wierszach tak drapieżni krytycy? Na pewno sam też coś skomentuję. Pozdrawiam.
P.S. W szachy nie macie ze mną szans!;-)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




wiesz, bardzo nie lubię tego typu reakcji. czuję się jakby to wszytsko co napisałam nie miało najmniejszego sensu, bo Pan i tak uważa, że jest najlepszy, bo ktoś tam powiedział, że wiersz jest dobry, z tym, że to zdanie tego Ktosia, a ja wyrażam tu swoje; po to jest forum, a odgrażanie się, ze będzie Pan patrzeć na rączki jest głupie, i proszę tego później w żart nie zamieniać...
[zresztą wiem przynajmniej teraz, że Pana komentarzy nie trzeba traktować poważnie, skoro to tylko odegranie się]

pozdrawiam serdecznie
Opublikowano

"a odgrażanie się, ze będzie Pan patrzeć na rączki jest głupie, i proszę tego później w żart nie zamieniać..."

Pani Julio "patrzenie na rączki" ma na celu dwie rzeczy. Chcę się tylko przekonać(muszę, więc poczytać Wasze wiersze) czy krytykując innych dajecie w zamian coś lepszego, wyjątkowego. Czy mówicie i piszecie rzeczy, na których się naprawdę znacie? Możecie mi wierzyć, że nie mam zamiaru przeprowadzać jakichkolwiek ataków personalnych, a komentowanie Waszych wierszy wcale nie oznacza pisania negatywnych opinii, lecz wyrażania swojego zdania. Potrafię docenić dobry wiersz nawet kogoś, kto z reguły jest nieprzychylnie nastawiony do kogoś nowego na tym portalu i obraża go na starcie. Zasmuciła mnie pierwsza reakcja Pana Tomasza. "Zatruwam portal" - zrobiło mi się naprawdę smutno. Mam zamiar usunąć ze strony te 2 napisane przeze mnie wiersze. Przykro mi, że straciliście przeze mnie swój czas. Mimo wszystko pozdrawiam.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Waldi,
wiersze są Twoje i możesz nimi na tym portalu dysponować dowolnie. Nie wszędzie są takie możliwości.

Ja jednak proszę o pozostawienie ich.
Będzie mi przykro jak je usuniesz.

Pozdrawiam
Zofia


PS. Proszę Cię, daj sobie kilka dni czasu. Zaprosiłam Cię tu, więc w pewnym stopniu czuję się odpowiedzialna za to, co się dzieje.
Opublikowano

ja też jestem za tym, zeby Pan nie wyrzucał swoich wierszy; a ta dyskusja na pewno nie była stratą czasu;

odnośnie moich wierszy, nie uważam, żebym pisała świetnie; nigdy tak nie sądziłą, i nie zamierzam; jestem wobec siebie krytyczna i zdaję sobie sprawę, że nie piszę dobrze; ale mniejsza o to

nie można się poddawać :-)

pozdrawiam serdecznie

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Tyle złamań to rzadkość. Ja po czołowo - bocznym zderzeniu z ciągnikiem miałem tylko 4, a samochód był do kasacji:). Pozdrawiam. 
    • Wieczór kawalerski, czyli jak wędzenie zamieniło się w ortopedię   Nic nie jest trwałe. Na pewno nie żebra, nie obojczyk i - jak pokazuje życie - nie małżeństwo. Moja przyjaciółka Hania może to potwierdzić. Miała męża, Jana. Już go nie ma. Jak śpiewają Rosjanie: „paszoł k drugoj”. Jego strata. Próżnia długo nie trwała - pojawił się Marcin. Gość w porządku, choć formalista.  A jak formalista, to wiadomo - ślub. A jak ślub, to i wieczór kawalerski.  A jak wieczór kawalerski, to... ortopedia. Ten wieczór zapamiętam na długo. I nie tylko dlatego, że karkówka była tak dobra, że można było ją opatentować jako broń masowego rażenia. Ale też dlatego, że od tamtej pory moje żebra grają na zmianę z obojczykiem koncert bólu, który zna tylko ten, kto próbował zasnąć z klatką piersiową w wersji origami. Wieczór był połączony z wędzeniem - taki kulinarny multitasking. Produkty miały trafić na stół weselny. Trafiły. Ja natomiast trafiłem na SOR. Następnego dnia. Złamanych dziewięć żeber i obojczyk. Nikt nie mówił, że będzie łatwo, ale też nikt nie ostrzegał, że będzie aż tak... dramatycznie. Wszystko zaczęło się klasycznie: chłopaki ze wsi, kilka piw, rozmowy o sporcie, narzekania na politykę, grill, karkówka, steki, kiełbasa z nutą dymu i testosteronu. Po kilku godzinach - piątka na pożegnanie. Do domu miałem niedaleko, z górki. I właśnie ta górka okazała się zdradliwa.  Spadł deszcz, droga śliska, a mój telemark wyglądał bardziej jak taniec godowy pingwina. Padłem. Usłyszałem chrobot żeber. Zakląłem. Nie mogłem wstać - ból jakby Chuck Norris kopnął mnie w klatkę piersiową z orbity. Wstałem, zrobiłem kilka kroków i… znów gleba.  Kolejny chrobot. Tym razem obojczyk. Ale o tym dowiedziałem się dopiero na SOR-ze. Proces wstawania przypominał narodziny żółwia z betonu, ale udało się. Ból nieziemski, ale cóż to dla młodego mężczyzny 60+? Dałem radę. Do domu miałem 300 metrów. Zakomunikowałem żonie, że wszystko wyjaśnię rano, umyłem zęby i poszedłem spać. Rano - konsternacja.  Nie mogę wstać z łóżka.  Po kilku godzinach prób, okraszonych przekleństwami i jękami godnymi opery, zrezygnowałem. Rodzina wezwała posiłki - czyli karetkę. Ratownicy po wstępnych oględzinach uznali, że kręgosłup jest cały, i pomogli mi usiąść, używając siły, której nie powstydziłby Hulk. Nie było to przyjemne, ale przetrwałem i nawet nie zawyłem z bólu. Jak już usiadłem, okazało się, że mogę też chodzić - czyli do karetki doszedłem sam, jak bohater filmu akcji klasy B. Kilka godzin oczekiwania na swoją kolej. Indywidualny spacer do RTG, zdjęcie i potem zdziwienie personelu: siedem żeber z prawej, dwa z lewej, obojczyk z przemieszczeniem. Dostałem zakaz chodzenia, więc dalsze procedury już na wózku, pchanym przez pielęgniarza, który wyglądał jakby właśnie wrócił z maratonu. W końcu wylądowałem na sali, gdzie leżało dziesięciu takich połamańców jak ja, czekających na decyzję, co dalej. Obok mnie turysta z Tajlandii z pęknięciem czaszki -pobity przez turystów z Chin. W pierwszym odruchu przeprosiłem go za Polaków, bo myślałem, że to nasi pokazali „gościnność”. Tak zaczęła się moja rehabilitacyjna przygoda.  A wieczór kawalerski?  Cóż... niech będzie przestrogą dla wszystkich, którzy myślą, że po piwie z górki to tylko zjazd do domu.  Czasem to zjazd do ortopedy.
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      On jest nie tylko tutaj. On jest w wielu miejscach. Zapytaj go, czy ma tego świadomość...  
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

        Gąska Balbinka ;-)   Pzdr :-)
    • No ja mam inny pogląd ;-)   (Czy on wie, że jest tutaj?)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...