Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

jestem myślą


Rekomendowane odpowiedzi

kiedy wychodze na spacer, zawsze sie staram, zeby nie byl taki sam, staram sie zawsze isc odwrotnie niz ostatnim razem, raz z wiatrem, drugi raz pod wiatr, zeby bylo ciekawiej. a mnie w tej wyciecze chyba trafil puentowy szlag. troche to topornie przedstawione. pomysl dobry, ale wykonanie jeszcze na nie - widac poprawe, checi, ale brak jeszcze tej ikry, ktora z lekkoscia przechodzi od slowa do slowa. tutaj czasem sie wlecze, czasem kaze wrecz stanac w miejscu, zeby kolejny wers nie trafil i nie pojawil sie usmieszek poblazliwosci. wiem, jakie sa poczatki i wiem jak trudno nadazac za pomyslem, zeby byl idealny do tego, czego wymaga czytelnik, dlatego jestem pol na pol (polowka za pomysl, to na plus; druga za toporne ciosanie tepa stalowka wersów, to niestety na minus).
pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

kolego schowaj swoj biedny srodkowy palec bo zaraz sobie nim zamieszam kawe.i jak masz cos do mnie to napisz mi PW, a nie pierz publicznie tu brudow. daleko i gleboko mam Twoje pisanie i Twoje komentarze, ale teraz przeginasz i to zbyt ostentacyjnie. wiec na odchodne mozesz sie po prostu ... (tu wstaw sobie odpowiedni wulgaryzm).
serdecznosci Confiturko

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Espena, Madame, Confiteor,Cody-Dziękuję za komentarze, podniosły mnie na duchu :) i poprzednikom także dziękuję!
Co do krótkiej rozmowy Cody'iego i Confiteor'a: Cody! zarzucasz Confiteorowi zeby napisał do Ciebie PW i nie mówił kilku rzeczy publicznie, a sam napisałeś publicznie (i trochę ostro) zamiast napisać do niego PW., więc oczekujesz od kogoś to czego sam nie potrafisz zrobić! pozdrawiam:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiersz mi sie podoba. Rozpatrzyłbym jedynie wersy: poszłam - wyszłam. Jakoś mi tutaj zgrzyta. Ktoś wczesniej zauważył nie do końca trafione cudzysłowy. Rzeczywiście. Można je zmienić np. na myśliki, lub w ogóle zrezygnować. Stylistyka jest dobrze przyswajalna. Dla mnie na +

Pozdrawiam. Marcin.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • A więc usiądź tu. Wskazuję gestem puste krzesło. Przy stole. Przy tym stole z uschniętą różą w wazonie pękniętym na wpół.   Za oknami wiatr szeleści i szumi.   Snuje jakąś opowieść pośród drzew.   Pośród drzew rozchwianych w szpalerze.   Wśród topól, kasztanów…   Wśród nocy…   W pustym pokoju słońce wiszącej lampy. Zakurzone, szklane klosze z cmentarzyskiem czarnych much.   Wiszący nade mną ciężar śmierci. Nad nami.   A więc siada na krześle.   Otwiera usta, jakby chcąc coś powiedzieć.   Chwilę się zamyśla. Zamyka je znowu. Zaciska mocno, ukrywając wzruszenie. Tak, jak się widzi kogoś bliskiego po wielu latach.   I nic.   Jedynie szum dojmującego milczenia białej ciszy.   Zdawać by się mogło, że nie ma tu nikogo. Bo to prawda. Albowiem prawda. Tylko głód wyobraźni owiewający pajęczyny na jakichś nachyleniach ścian, załomach, mansardach, nieskończonych amfiladach pokoi oświetlonych kinkietami świec…   Ale mówi coś do mnie. Mówi zbudzonym cichością głosem. Takim płynącym z daleka rzeką czasu.   Niedosłyszę. Albowiem zagłusza go piskliwy szmer wzburzonej we mnie krwi.   A więc mówi do mnie, poruszając bladymi jak papier ustami.   Wyodrębniam ze słuchowych omamów niewyraźne słowa.   I próbuję ująć jej dłoń, którą trzyma na stole przy talerzu z okruchami czerstwego chleba.   Dłoń aż nazbyt chudą, aby mogła należeć do świata żywych. Doskonale nieruchomą.   Nie mającą już tego blasku, co kiedyś.   Kiedy skupiam się w sobie, aby jej dotknąć, cofa ją nieoczekiwanie.   I patrząc się na mnie tym wzrokiem wyblakłym śmiercią, mówi szeptem, nie-szeptem, głosem jakimś dalekim: „Wybacz, synku, ale mogę tobie usłużyć jedynie wspomnieniem”.   I nie mając czasu obrócić wzroku, tylko patrząc się nieruchomo jak kamienne popiersie – rozpływa się wolno w tym deszczu wirującego kurzu.   W melancholii, w bólu nieistnienia.   Mamo. Mamo! Ja wtedy śpiewałem ci kołysankę, wiesz? Tutaj i tam. Nad szarą, lastrykową płytą.   „Wiem, synku, wiem…”.   Poczekaj! Chciałem cię jeszcze tyle…   Odwracam się, ockniony krótkim skrzypnięciem podłogowej klepki. I znowu.   Jakby ktoś na nią nadepnął nieświadomie.   Jakby od czyichś kroków.   Omiatam spojrzeniem pustą otchłań smutku.   (Włodzimierz Zastawniak, 2024-06-03)    
    • Macanie świata chwilą, a każdy wydech jest tak czy inaczej ostatnim, każdy wdech pierwszym – wiedziano o tym 40 tys lat temu, przechowali Eskimosi, zresztą w Genesis mowa o tym samym... Więc pierwszy do mnie mówi, drugi z tym "zapachami ze wspomnień" mniej, bo nie bardzo lubię słowo "wspomnienia" nie posiadając żadnych miłych...    Pozdrawiam :)    
    • Ładne te słowa. Kiedyś zwierzęta także padały, nie tylko w rzeźni. Dawne czasy wyczarowałaś, bardzo ładne.  :-)
    • @Nefretete Przy każdym odczytaniu tych, co wydają  się zrazu wiele nie kryć odkrywa się. Potem wrócę jeßcze. Pozdrawiam :)
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Odpowiadam: 

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...