Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

lewa dłoń dla kochających mniej


Rekomendowane odpowiedzi

W ostatniej chwili dobiegła do pociągu, nie zdążyła Go nawet pocałować. Sfrustrowany upałem konduktor zatrzasnął im drzwi przed ustami. Mogła jedynie patrzeć jak pozostawione na peronie usta bezgłośnie układają się w „kocham Cię”. Ale oczy na ten widok zaczynały pływać w słonej wodzie. Ostatnie pół godziny zmarnowali na ciemno czerwonym kocu w czarną kratkę, położonym na marnej skórzanej tapicerce starego mercedesa. Na dodatek w towarzystwie spoconego taksówkarza, który po kilku minutach bezproduktywnego stania w korku, zapalił śmierdzącego Mocnego. Smród papierosa sparaliżował jej zmysły. Stała z czołem opartym o brudną szybę pociągu i nie potrafiła wyczuć swojego mężczyzny, co przyprawiało ją o kolejne krople w oczach.
Pociąg ruszył popychając mocno jej obezwładnione ciało, zderzenie czoła z brudną szybą, zagłuszyło szeptane „kocham” do oddalających się ust. Wygięta kącikami w dół buzia pomału topiła się w szarości peronu.
- Proszę zająć miejsca- wykrzyczał jej prosto do ucha sfrustrowany konduktor.
Nie miała siły dyskutować z tym człowiekiem, konduktor ociekał nie tyle potem, co płynnym chamstwem. Pociągając nosem i wylewając całą słoną wodę z ram oczu na policzki, udała się w poszukiwanie wagonu pierwszej klasy. Zawsze wraca od Niego pierwszą klasą, żeby mogła się wypłakać w samotności zanim dotrze do swojego peronu.
Przedział czekał otwarty, cały wagon był prawie pusty. Usiadła przy oknie przodem do opuszczanej Warszawy i wpatrywała się w rozmywającą się w zapłakanych oczach stolicę. Z otępienia wyrwała ją wibrująca bateria komórki.
- Siedzisz już w przedziale kotku?
- Tak- nieudolnie wyrzuciła z siebie
- Nie płacz kochanie, niedługo znowu się zobaczymy obiecuję! Dobrze? Obiecaj mi, że już nie będziesz płakać
- Obiecuję… Ale na pewno niedługo się zobaczymy?!
- Na pewno, obiecuję…- to "obiecuję" jest jak koło ratunkowe rzucone na słoną wodę- Szukam taksówkarza, który zawoził nas na dworzec, zostawiłem w bagażniku moją torbę- powiedział siląc się na wesoły ton- zaraz ma podjechać do biura.
- Jesteś już w pracy?
- Tak- resztę zdania zagłuszyła jazgocząca sekretarka, kobieta która nie znosi jej do bólu, dlatego tak teraz skrzeczy mu nad uchem- kochanie muszę kończyć. Daj mi znać jak dojedziesz i pisz do mnie, tak?!
- Oczywiście. Tęsknię już za Tobą…
- Zadzwonię później. Pa skarbie i nie płacz!
- Pa…
Łzy na szczęście nie składały obietnicy, więc bezkarnie ciekną po policzkach. Płacz najlepiej studzi rozpalone wspomnieniami nadzieje. Kilometry mijają a ona coraz realniej odczuwa nieprzyjemne uwieranie w kieszeni ciasnych jeansów.
- Cholera- przekleństwo wyrywa się w panice- miałam mu to oddać…
Męska, nieduża obrączka połyskuje we wnętrzu dłoni. Wpatruje się w nią i nagle łzy zasychają od blasku złota. Serce bije się z żebrami, wykłócając się o większą przestrzeń dla siebie. Dopiero po kilku minutach jest zdolna do myślenia. Podnosi obrączkę do nosa, może ona pachnie czymś innym niż Mocne. Ale złoto nie pachnie. To przeklęte złotko nie ma zapachu. Spogląda przez okno, kółeczko niechcący staje się ramą dla mijanego bocianiego gniazda. Scenka jak z kartek okolicznościowych- przebiega jej przez głowę- dumny tata bocian z ukochaną i maluchami, w otoczce ze złotej obrączki, sielanka. Myśl jednak przemija razem ze szczęśliwym gniazdem, które zostaje na słupie, a w kółeczku pojawia się wysypisko śmieci. Tak, to jest obraz, który najtrafniej wpasowuje się w tą otoczkę. Złotko odbija promienie słońca i wewnątrz zostaje tylko cień. To dlatego życie z kółkiem na palcu jest szare. On tak właśnie na to mówi, kółko… dla niej to dowód pogardy dla małżeństwa. Ale pewnie przy żonie nie używa tego określenia. Nie ważne, przy niej to przeklęte złotko jest kółkiem, nie symbolem, nie oznaką miłości, jest zwykłym kółkiem, które na dodatek chowa w portfelu, kiedy ma się z nią spotkać. To w sumie miło z jego strony. Bo to najbardziej znienawidzona rzecz, jakiej jest właścicielem. Rozczula ją widok jego szczoteczki do zębów na umywalce, czy skarpetek rozrzuconych przy łóżku, ale kółko powoduje tylko mdłości. Mężczyźni jak on nie powinni nosić takich rzeczy, to nie pasuje, nie przystoi.
Tylko raz zapomniał ściągnąć to przekleństwo. Przyjechała pociągiem, a on wpadł na dworzec prosto z ważnego spotkania. Przez to spotkanie musiała czekać na swoim dworcu godzinę. Usiedli w taksówce lekko obrażeni, ona o tą straconą godzinę, on o jej wyjście z kolegą na kawę wczoraj po wykładach, ubzdurał sobie, że na pewno go zdradza. Chociaż doskonale wiedział, że to absurd, że nigdy by go nie zdradziła! Mężczyzn jak on się nie zdradza… Usiedli w taksówce, spojrzał na jej żartobliwie naburmuszoną twarz i czułość wylała się do krwioobiegu, a on nie mogąc utrzymać ręki przy sobie położył ją na jej miękkim udzie. To udo, tak zabawnie mięciutkie, odpychało czułość, która powoli oddawała hołd pożądaniu i wtedy cholerne kółko zalśniło bezczelnie prosto w jej twarz. Gdyby tylko mogło mówić wysyczałoby: „głupia jesteś!” ale nie wysyczało, bo cholerne kółko nie mówi, ono lśni na palcu i krzyczy: „nie zbliżać się”…
Patrzyła na jego lewą rękę, bo on nosi kółko na lewym serdecznym palcu, gapiła się milcząc, jakby świat składał się tylko z niej i z serdecznego palca jego lewej dłoni, jarmarcznie ozdobionego złotem. Zrobiło jej się niedobrze, otworzyła szybę, by zimne powietrze spoliczkowało ją przywracając trzeźwość myślenia. Chyba dopiero wtedy poziom pożądania opadł mu na tyle, że uzmysłowił sobie co się dzieje. Chyba nic nie powiedziała. A nawet jeśli to to i tak był tylko jej poprawnie rozsądny mózg, nie serce, którym przecież była. On natomiast wykoleił się z toru, którym dotąd podążał i rzucił jakimś durnym sloganem: na lewej ręce kółko noszą ci, którzy kochają mniej. Co za durny tekst. Kochają mniej? Na szczęście nie był na tyle bezczelny żeby trzymać dłużej rękę na jej udzie. To nie przystoi. Rękę z kółeczkiem można trzymać na kolanku żony, nie kochanki…
Nie wiem, kiedy ściągnął złotko, ale kiedy prowadził ją do męskiej toalety w swoim biurowcu już go nie miał. Wtedy zrobili to pierwszy raz w toalecie… Ta złość i wulgarność złotka była idealną grą wstępną do łapczywego sexu w kiepskiej scenerii. A później głupie tłumaczenia, że założył ją na spotkanie z natrętną panią dyrektor, że użył tego jako prezerwatywy na wdzięki owej pani.
Rano był już czuły, obudził ją całując po rękach, a później, kiedy wchodził w jej zaspane, radosne ciało powtarzał jak wariat, że to ona nosi jego obrączkę, że to ją zaobrączkował tym łańcuszkiem, który leży na jej piersiach.
Wczoraj, rozbierał się niedbale i pospiesznie, kółeczko wypadło mu z kieszeni spodni i pokulało się pod łóżko. Czuła się szczęśliwa leżąc nago na tym łóżku, przez chwilę to ona mogła krzyczeć: „głupia jesteś!” bo to ona była górą, to ją kochał. Kiedy wyszedł do łazienki, mechanicznie, jak nakręcony robot, wygrzebała obrączkę spod łóżka i schowała w portfelu. Nie było wahania, ta reakcja była jedyną, jaką dopuszczał jej rozsądny, gorzkniejący umysł. Myśl, że kółko, które dała mu tamta kobieta, należy teraz do niej, działała tak stymulująco, że chyba wynagrodziła mu tą drobną kradzież swoim ciałem.
Teraz poobijane przez żebra serce nie potrafiło się cieszyć… pozostał wstyd i obawa o konsekwencje gorzkiego czynu. To, co zrobił rozsądny, lub też nie zawsze rozsądny rozum, nie koniecznie współgrało z odczuciami serca. A ona to przecież serce… Kółeczko nic już nie krzyczało, leżało zwyczajnie w milczeniu na stoliku obok otwartego kosza na śmieci. Słońce odbijało swe spojrzenia w złocie. Komórka wibrując cicho dała znak o nadejściu sms a: „Odzyskałem torbę, ale kółko przepadło… teraz jestem tylko Twój. KC!”

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bardzo smakowity tekst. Trudny temat, trudne relacje opisane realistycznie ale bez zbędnego dramatyzowania.
Podoba mi się krajobraz z za szyby widziany w obrącze -sielankowy bocian i śmietnik. Celnie sformułowana puenta tego kalejdoskopu - "Złotko odbija promienie słońca i wewnątrz zostaje tylko cień. To dlatego życie z kółkiem na palcu jest szare."
Tekst pozostawił mnie z pytaniem co jeszcze, oprócz obrączki, jest w dzisiejszych czasach tylko przedmiotem? Nie symbolem, ale właśnie przedmiotem, przyzwyczajeniem, tradycją...

Jedno zdanie jakoś nie bardzo pasuje do całości " A nawet jeśli to to i tak był tylko jej poprawnie rozsądny mózg, nie serce, z którym ją utożsamiam." Zmiana narracji z trzeciej na pierwszą osobę, powtórzenie 'to' lub brak przecinka. Nie wiem co autor miał na myśli ale dla mnie to zdanie zgrzyta.

Pozdrawiam cieplutko,
zooza

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję za komentarze! są troszkę sprzeczne, ale to dobrze.. Zooza poprawiłam to zdanie, w którym zachwiała mi się narracja, to był błąd i poprawiłam to szybko, dziękuję! Temat jest rzeczywiście banalny, ale starałam się przedstawić go troszkę inaczej, cieszę się, że spodobało się to Zoozie, szkoda że zemdliło Adama :( starałam się, a temat poruszyłam specjalnie, fascynują mnie takie złożone relacje damsko- męskie. Pozdrawiam Was serdecznie i dzięki za opinię! czekam na kolejne ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W ostatniej chwili dobiegła do pociągu, nie zdążyła Go nawet pocałować - mimo dużego G ma się wrażenie, że nie zdążyła pocałować pociągu:) Koniecznie trzeba zmienić początek. Dużo powtórek tych samych słów -przed ustami, usta, śmierdzący papieros, smród itp. Dlatego nie poczytałam dalej. Mam nadzieję na wybaczenie
pozdrawiam Nef

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...