Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Każdy, kto choć raz w życiu widział kwitnącą magnolię, nigdy nie zapomni tego zjawiska. Tak, zjawiska właśnie, a nie obrazu. Bo spektakl, który prezentuje magnolia to połączone wrażenia wzrokowe, zapachowe i dotykowe.

Magnolia najpierw skupia na sobie wzrok odwiedzającego ją widza. Staje przed nim jak naga kochanka, z ramionami wzniesionymi do nieba. Delikatny wiatr porusza gałązkami, ale wygląda to jak pozdrowienie uniesioną dłonią. Pozdrowienie, a może raczej przywołanie. I niemy ten widz, wpatrzony w smukłe linie ciała podąża ku tej najpiękniejszej. Pozostawiając za sobą, mijane z obojętnością, wielożółte pocałunki żonkili - wiosennych skowronków. Jedyne co widzi to nagie, ponętne ciało obsypane dorodnymi pąkami. Widzi jak na jego oczach magnolia rozchyla suknie swoich zewnętrznych płatków, jak odrzuca cudowne fiolety ukazując koronkową bieliznę - śnieżnobiałe wnętrze kwiatu. Żadnych zbędnych ozdób, żadnych liści i listków... tylko magnolia i poruszane wiatrem zwiewne suknie kwiatów. Jest już subtelnie roznegliżowana, ale nie jest jeszcze bezwstydnie naga. Ubrana w kwiaty i pąki, które obsiadły jej wiotkie ciało niczym rój kolorowych motyli, czeka zawstydzona na swojego adoratora. A on podchodzi coraz bliżej, już może rozróżnić pojedyncze białe strzępki jej zwiewnej garderoby. Podchodzi, żeby oczy nacieszyć i wtedy właśnie wciąga w głąb siebie jej upojny, miłosny aromat. Teraz już jest w mocy magnolii, odurzony zapachem podąża przed siebie, byle bliżej i bliżej. Wyciąga dłoń, żeby dotknąć tego cudu, który objawił się oczom śmiertelnika. Ona nie ucieka przed dotykiem kochanka, o nie. Sama porusza z wdziękiem ramionami gałęzi w jego kierunku... Czekała tu na niego odkąd pierwszy pąk ukazał światu swoją fiołkową tajemnicę. Czekała na niego, materializując swoje piękno i pożądanie w każdym kolejnym kwiecie, w każdej kropli słodkiego, dusznego, obezwładniającego zapachu - zapachu magnolii...

Co było dalej? Dalej był już tylko dotyk - jego palców i jej płatków, a czasami gładkiej, chłodnej skóry gałązek. I trwali tak, niby pod pręgierzem ludzkich spojrzeń. Ona - odwieczna dama i on - kolejny młody zakochany. Wróci do nie jeszcze. Wróci za rok, za dwa. Zapewne przyprowadzi tu swoją kochankę, żeby pokazać jej kwintesencję kobiecości - nagiej, niemej, pięknej i wonnej... Ale teraz są tylko we dwoje - magnolia i jej adorator.

Nie ma bardziej kobiecej i bardziej ujmującej rośliny ponad magnolię. W moim ogrodzie żyje sobie taki właśnie cud natury, zachwycając pięknem niemal bibułowych kwiatów. Co roku budzi mnie do życia po długiej zimie... Jej nadejście zwiastują służki u jej stóp spoczywające - krokusy. Ale tym razem zazdrosny kochanek z przeszłości zniszczył jej piękno. Nie pozwolił cieszyć się widokiem i zapachem. Zazdrosny o nią, o tę najpiękniejszą. Dziś w nocy wzgardzony kochanek - mróz odwiedził moją magnolię. Swoimi pożądliwymi palcami potrafił dosięgnąć pąków kobiecości, odebrał im blask, barwę i zapach... Dziś rano ujrzałam moją piękną w herbacianej żałobie, w jakiej pozostawił ją mróz. A ja nie mogę jej pomóc, nie tym razem...

Opublikowano

nieoczekiwana zmiana.....klimatu?

A ja myślałem, że tylko latex, pejcze, maski, przepaski na oczy, rozkoszny ból....

Swoim opowiadaniem udowadniasz niedowiarkom, że w kwiatach drzemie niezwykła moc, siła...
Magnolia, swoją drogą jest urocza, swym pięknem wabi nasze zmysły...nie raz wpadłem w jej sidła...

Coś mi jednak tu brakuje nie wiem czemu?

Opublikowano

Jak widać globalne ocielenie klimatu dopadło także i mnie ;)
Żarty żartami, ale erotyka dopada mnie często pod wpływem roślin, ich kształtów, zapachu, kolorów, faktury... Ale to raczej nic dziwnego jak się człowiek wychował na Malinowym chruśniaku Leśmiana czy Lilii Tuwima lub innych Kwiatach Polskich...

Jeśli będziesz juz wiedział czego Ci tu brakuje daj znać, może coś przeoczyłam, choć dla mnie ta refleksja jest kompletna.

pozdrawiam

Opublikowano

Zapędzając się w bezkresne przestrzenie słowotworu i pozwalając swobodnie napływać skojarzeniom można uzyskać zaskakujące efekty. Zwłaszcza kiedy dokonuje się tego nie w pojedynkę, ale w formie dialogu. Wówczas można dostrzec erotykę w najbardziej nawet dziwnych miejscach, roślinach... Historię tej magnolii zapisałam wiosną...

O hypeastrum wiem niewiele, w każdym razie - na razie :) Ale może umieszczę tu moją wizję rosiczki... Zapiski sachareny sa ujmujące, zwłaszcza, jeżeli zna się ogrody Podkowy...

Opublikowano

"Staje przed nim jak naga kochanka, z ramionami wzniesionymi do nieba" - że tak pozwolę sobie uczynić wyłom w teorii erotyki wg zoozy: jest takie paradoksalne porzekadło (brzmi ono trochę jak babczyna rada), będące przy okazji umiejętnie streszczoną zasadą i jedyną racją bytu istnienia przemysłu bieliźnianego - "chcesz go ostudzić, rozbierz się, chcesz go rozbudzić - ubierz się".

Pozostawiając za sobą, mijane z obojętnością, wielo-żółte - pierwszy przecinek wydaje mi się niepotrzebny; z kolei bardziej prowokacyjnie byłoby zapisać po prostu "wielożółte" (swoją drogą smaczny neologizm - oklaski :)
Jedyne co widzi, to nagie - sprawa z przecinkiem jak wyżej. Natomiast w bezpośrednim sąsiedztwie tej części wydaje mi się, że nieco za bardzo stłoczyłaś "suknie". Kosmetyka, ale pozwalam sobie zwrócić na nią uwagę.

Ona odwieczna dama - jakaś interpunkcja by się zdała.
we dwoje magnolia i jej adorator - niby może być, ale bezpieczniej będzie jak wyżej.

Znakomite maleństwo, naprawdę dobrze skrojone, proporcjonalnie i bez przesady. Piękna sentymentalna retoryka, z tą obrzydliwie wieloznaczną w naszych rozpasanych czasach znaczeniowością "kochanek" i "kochanka". Bardzo ładnie od strony językowej, z dużą dbałością - a to wielki plus, bardzo doceniam.

Kłaniam się,
F.

Opublikowano

Do F.

Prawdę powiedziawszy to żonkile miały być właśnie 'wielożółte' ale jakoś zabrakło mi chyba charakteru na neologizm zwłaszcza, że word z uporem błyskał mi w oczy wskazując w tym wyrazie błąd. Ale zmieniłam na tę pierwszą wersję po Twoim komentarzu :)

Jeśli chodzi o te pierwsze przecinki to miewam wątpliwości czy je stawiać czy nie w sytuacji zdań wtąconych. Intuicyjnie pomijam, ale podczas korekty literówek potrafię wstawić.
W pierwszym przypadku "Pozostawiając za sobą, mijane z obojętnością, wielo-żółte..." jednak będę się upierać żeby został. W drugim wskazanym przez Ciebie "Jedyne co widzi, to nagie..." faktycznie lepiej, żeby go nie było.

Co do brakującej interpunkcji masz absolutną rację - już poprawiam.

Dziękuję za komentarz
zooza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Gdy świerszcz tak cyka. jak pozytywka, drży mechanicznie w nim pocieranie — kelner wyciera się o dwa słówka: Czy podać w pełnię samo cykanie?   Mogłyby sierpnie być tylko takie — pasemka światła pod srebrną gruszą. Być świeżym sokiem, darzyć jak obiekt, nie porównywać z zasady wzruszeń:   Tych bez obrażeń przed twoim wzrokiem, pełnie nad granią objętą śniegiem, tych, kiedy morze dobija brzegu, a statek ciągle połyka: nie wiem.      
    • @andrew  tak nosze Jej imię w sercu. Jest w Niebie- mam nadzieję, że tam będzie na mnie czekać z Mamą dzięki
    • Twe imię mam dla siebie Ono mieszka w niebie    Pozdrawiam serdecznie  Miłego dnia 
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

          Z haiku to jest tak, że one niby są takie łatwe, ale w tym rzecz, że trzeba je szybko zapisać, a wiele razy do nich wrócić i trzeba czasu, a czasem czasu nie trzeba, bo czas (dystans) zmienia.   Haiku jest bardzo dosłowne - najpierw uszczypnięcie, było najpierw uszczypnięcie, inaczej nie zauważyłabym. 5-7-5 to taki łopatologiczny skrótowiec, nie to jest najwazniejsze.     Tu mam drugą wersję całości:       Sen o potędze — II wersja   Niech cię nie zwiedzie otoka słońca, zdarty płaszcz liści jeszcze nie osiadł na pulsującej rozlewnej Warcie — jeszcze za bystrze, jeszcze do mostu, patyczek!   Biała królewna o giętkiej szyi ostrzem wśród trzciny, niech cię nie zmyli, pod wody ciężką żywą pokrywą muliste w żółci dno z grzybem roślin, raj skrzeli!   Brzuchy jaskółek nad nami czarne, nad uśpionymi przez żywioł ciszy rojami lęku w atak odmętów, podniosłej z deszczu i ustawicznej… w amonit, (przecinek…) ***   szczypie na Warcie wciąż płochliwa ważka, tu smokiem na dłoni             Tutaj haiku jest takie bardziej klasyczne, ale zrezygnowałam z nazewnictwa. Twoja propozycja jest sposobem na dopasowanie się fo formuły, ale pomija wszystkie dla mnie ważne aspekty, skłaniające mnie do w ogóle zapisu.   Bardzo dziękuję za przystanięcie nad tą miniaturką, niby taki drobiazg, ale właśnie na takie spotkanie po cichu liczyłam, bo - o czym kiedyś napisałam wcześniej - kajak ma kolor imitujący jej kolor, wiec są to urocze spotkania, o jakie na lądzie trudniej.   Pozdrawiam :-)               Dziękuję :-) bo przecież o to chodzi :-)           Uśmiech przesyłam i dziękuję :-)           Dziękuję @Ewelina @piąteprzezdziesiąte @Leszczym życzę Wam udanych dni, pozdrawiam :-)
    • @Annna2 A ja pod wrażeniem Twojej interpretacji Anno!!!Pozdrowienia
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...