Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

I
dłoń
apostoł poznania
pyta piasek
o kształt ziaren

poeta otwiera oczy
(to tak jakby otwierał rany)

plaża nagi
krajobraz skał
nie idzie statek horyzontem
nawet mewy
tylko morze szumi

wstaje

II
idzie
wspina się na skały
nie ma z nich satysfakcji
szlachetnego bólu
but uwiera paznokieć
pęknął
poeta uśmiecha się krzywo albo łagodnie
z tej wspinaczki
nie będzie alegorii

III
idzie dalej
pustynią

IV
poeta widzi na horyzoncie
miasto
którego już nie ma

V
w mieście
słucha
odgłosów pamięci
szumu samochodów
szumu życia śmiechu
ciepłego stukotu
gdy kant książki napotyka
szlachetną materię drewna

wyje bezpański wiatr

VI
słychać śmiech rozpaczy

VII
poeta wyjaśnia
całkiem już poważny
to była Apokalipsa a to
jestem ja

idzie dalej

VIII
znów pustynia
poeta spotyka
człowieka
(prawie jakby spotkał
krzew gorejący
lub zupełnie tak samo)
pyta
gdzie sąd mój gdzie wyrok

IX
jesteś osądzony
to wyrok

X
to twój raj poeto
te skały bezwonne
światła słów nie zbruka mowa
i nie zmąci dzwonek do drzwi
zapach róż
tu myśl czysta nie ucieknie
(trzeba mieć dokąd uciekać)

XI
poeta uśmiecha się krzywo albo łagodnie

Opublikowano

nawet...ale wiersze o pisaniu wierszy, poetach, poetkach i miastach których już nie ma są hmm...nudnawe. drażni powtarzające się słowo, ja rozumiem- uwypuklenie czegoś, ale może w inny sposób, co? całość przypomina wędrówkę małego księcia (fuj, fuj, fuj). są punkty zupełnie niepotrzebne ergo wierszyk trochę przegadany. dąż do bardziej skondensowanej formy, a może może (w co wątpię) będzie tekścik zasługiwał na miano przyzwoitego. serdeczności

Opublikowano

Pozwoliłam sobie Bartoszu - spójrz, może coś z tego skorzystas. Pozdrawiam Arena

I
dłoń
pyta piasek
o kształt ziaren

poeta otwiera oczy
(to tak jakby otwierał rany)

plaża
krajobraz skał horyzont
nag bez statku
nawet mewy tylko
morze

wstaje

II
wspina się na skały
but uwiera paznokieć
bez satysfakcji
szlachetnego bólu
do pęknięcia

uśmiech poeta krzywo
może łagodnie z tej wspinaczki
nie będzie alegorii

III
dalej
pustynia

IV
na horyzoncie
miasto
już nie istnieje

V

słyszy
odgłosy pamięci
szumem samochodów
życia śmiechu
ciepłego stukotu
gdy kant książki napotyka
szlachetną materię drewna


VI
wyje bezpański wiatr
rozpaczliwym śmiechem

VII
to była apokalipsa a to
jestem ja
wyjaśnia




VIII
na drodze
znów pustynia
i człowiek
(zupełnie jakby
krzew gorejący)

pyta gdzie sąd
gdzie jego wyrok

IX
jest osądzony
to wyrok

X
to twój raj poeto
skały bezwonne
światło słów nie zbruka mowa
i nie zmąci dzwonek do drzwi
w zapach róż
myśl czysta nie ucieknie
(trzeba mieć dokąd uciekać)

XI
krzywy
może łagodny
uśmiech poety


I jeszcze - może jednak inny tytuł ?

Opublikowano

Tak.. tytuł jest dla mnie sporym problemem. Każdy okazuje się zbyt dosłowny lub zbyt niejasny.
Twoja wersja jest... twoja. Nie jest to poprawienie niezgrabności, jakie popełniłem, ale "przetłumaczenie" wiersza na używane przez Ciebie konstrukcje zdaniowe.
Miałem raczej nadzieję, że zostaną wskazane rzeczy, które mógłbym usunąć jako zbędne. Całe strofy, całe obrazy.
Mimo to dziękuję za pomoc.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Gosława Jest w tym wierszu autentyczność, szorstkość i piękno. Super.
    • Nie spodziewała się. Nie spodziewała się, i to absolutnie całkowicie - bądź też całkowicie absolutnie - że jej uczucie do niego przetrwa. Pomimo tego, że do chwili, kiedy zyskała pewność odnośnie do swoich doń uczuć, upłynął już długi czas - ponad rok. Ponad dwanaście miesięcy od chwili, kiedy nie dotrzymała danego mu słowa i znikła bez wyjaśnienia - zamiast przyjechać tak, jak obiecała.    Myślała o nim przez cały ten czas, to prawda. I było jej głupio przed samą sobą z powodu wtedy podjętej pod wpływem chwilowego impulsu decyzji. Było głupio nawet pomimo faktu, że przeżyta po aktórych krajach południowo-wschodniej i zachodniej Europy, a dokładniej po Grecji, Holandii, Słowenii, Albanii oraz Włoszech, w jaką wybrała się za namową bliskiej koleżanki i wraz z nią, była ekscytująca.  Chociaż zarazem fizycznie wyczerpująca - szczególnie na Rodos i w Atenach - przy sześciodniowym tygodniu pracy w tamtejszym upale, a jeszcze bardziej przy wylewnej emocjonalności mieszkańców.     - Od wspólnych z nim chwil - pomyślała po raz kolejny, słysząc znów po raz kolejny i znów od wspólnych znajomych - minął już tak długi czas. To naprawdę ponad rok, określiła trzema słowami tę kilkunastomiesieczną prawdę. Może przyjdzie, skoro dowiedział się, że wróciłam do pracy do miejsca, w którym poznaliśmy się, zamienić chociaż kilka słów. Chociaż przywitać się. Chociaż spojrzeć. Chciałabym - nie, nie chciałabym: chcę - go zobaczyć. Chcę usłyszeć. Chcę ujrzeć w jego oczach te chęci i te zamiary, o których wtedy zapewniał. Chcę usłyszeć w jego głosie te uczucia, które wtedy poczułam. I przed którymi...     - Wybaczysz mi? - pomyślałam po raz następny, nadal przepełniona wątpliwościami. - Nie wiem, czy ja sama wybaczyłabym ci, gdybyś to ty mnie zostawił.     Przyszedł.     - Chodź, poprzeszkadzam ci w pracy - powiedział jakby nigdy nic, z tym swoim - ale już nie takim samym - lekkim uśmiechem. Serce zabiło mi dwuznacznie. Z jednej strony radośnie na jego widok, z drugiej aspokojnie na widok tego, że uśmiecha się inaczej niż wtedy. Aspokojnie na tak właśnie odczutą świadomość, że on jest już innym człowiekiem. Że zmienił się, podobnie jak ja.     - Dajcie nam trochę czasu - zakończyłam swoją opowieść szefowej prośbą o dodatkową przerwę. - Odlicz mi ją - poprosiłam wiedząc doskonale, że to zrobi.     Usiedliśmy.     - Chcesz wrócić? - zaczął bez ogródek. - Jeśli tak, to pamiętaj: jeden błąd i po nas - nacisnął mnie spojrzeniem i tonem. Udałam całkowity spokój.     - Pozwól, że opowiem ci, co wydarzyło się u mnie przez ten czas - włożyłam awidocznie wysiłek, aby mój głos zabrzmiał swobodnie. I pierwsze, i drugie udanie wyszło mi łatwiej, niż sądziłam.     - Jestem już inną dziewczyną niż wtedy - uznałam wewnętrznie. - Na pewno mnie chcesz? - spytałam go niemo kolejnym spojrzeniem.     - Kontynuuj opowieść - poprosił, dodawszy "proszę" po krótkim odstępie. Poczułam, że celowo.     Opowiadałam, a on słuchał.    -  Muszę to wszystko poukładać - powiedziałam na zakończenie. - Sam teraz już wiesz, że to skomplikowane.     - Pomogę ci we wszystkim, w czym tylko będę mógł - obiecał.     Spojrzałam na niego, uśmiechając się. Do niego i do swoich uczuć.    - Bardzo cię lubię - zapewniłam go. - Ale małymi kroczkami będzie najlepiej...               *     *     *      Dwa dni później przysłał mi zdjęcie białego anturium w doniczce.      Gdańsk - Warszawa, 25. Października 2025   
    • @Gosława dodam jeszcze, i w taki elektryzujący pierwiastek, kobiecy :))))) 
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      @Dekaos Dondi ...przeczyć nie trzeba, gdyż jako drewno, cal za calem, stanie się wkrótce w piecu opałem.   Pozdrawiam z uśmiechem 

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...