Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

przychodzę po spowiedź
nagą w prawdę
bez łez
szczerą w sercu

posłuchaj proszę
w milczeniu sumienia
bezsilności

noc krucza
żadnych gwiazd niewinnych
tylko gniazdo obłudy
tuż obok schowane

nagle uderzenie
upadek na kamień
niema cisza w nieświadomości

potem strach
czystość, niewinność.
parzące krople krwi
rozwiewają niewiarę

pozostały mi tylko słone dni
zbezczeszczone czekaniem
na rozstaju dróg donikąd

widziałeś wszystko
choćby jedno pytanie
byłoby
teraz jest inaczej

nie odchodź!
proszę, postaraj się zrozumieć
zobaczysz, będziemy szczęśliwi we troje

zobaczysz, że będziemy szczęśliwi
nawet we dwoje

_________________________________________________________________________

Powyższy wiersz został już poprawiony.

Opublikowano

Witam.

To miało być brutalne. Jeżeli człowiek przeżył dramat w życiu nie potrafi wypowiadać się racjonalnie. Dlatego słowa, jak to określiłaś "nie trzymają się kupy". Czy życie ciągle musi składać się z przerysowanych emocji i ogromnej liczby metafor?

Muszę powiedzieć, że nigdy nie poruszałam takich tematów w swojej "twórczości". Ten był pierwszy i pod wpływem prawdziwych wydarzeń.

Może mi się nie udało, a może po prostu natrafił wiersz na niewłaściwego odbiorcę. W pełni to rozumiem i szanuję.

Pozdrawiam
Martencja

Wcześniej była wypowiedź, którą pewna osoba usunęła. By nie było niejasności, wiersz się nie podobał.

Opublikowano

Chyba padłem ofiara tego wiersza.
Powiem tak, pisanie o uczuciach to trudna sprawa. Każdy czuje inaczej i potrzeba sporego warsztatu, żeby stworzyć coś dobrego.
Biorąc pod uwagę jaki wiersz ma tytuł, to i tak jest lepszy od wiekszości tych z serialowym słowem w tutule, które się tutaj pojawiają.
To jednak nie czyni dobrego wiersza. Mnie tu brakuje konceptu jakiegoś. To jest po prostu zwykła wypowiedź, mało ciekawa, mało poruszająca, jeżeli ją rozpatrywać w kategoriach poezji.
Podoba mi się za to jedna rzecz: "nagą w prawdę" - gdyby wiersz zawierał więcej takich perełek, byłoby naprawdę bardzo dobrze. Ale tak jak powiedziała moja poprzedniczka
Nie zgodzę sie z Julią, że wiersz odstrasza i że chce się go jak najszybciej skończyć. Ja przeczytałem go trzy razy, szukając czegoś dobrego i wcale bolesne to nie było.
Jednak moim zdaniem, wiersze powinny być pisane ze spora uwagą na estetykę i preferencje czytelników - na kimś, kto nie lubi takiej teamtyki, nie czuje tego typu emocji, albo zwyczajnie go to nie wzrusza, wiersz nie zrobi pozytywnego wrażenie. Brakuje warsztatu tutaj. Poza tym jednym wersem.

Pozdrawiam.

Opublikowano

Cóż, dwie odpowiedzi o podobnym wydźwięku, każe mi się głęboko zastanowić nad wierszem.
Na spokojnie przemyślę go i spróbuję ująć tę tematykę w inny sposób z wykorzystaniem właściwego warsztatu. Zobaczymy co z tego wyniknie.

Pozdrawiam
Martencja

Opublikowano

Odnoszę czasem wrażenie, że dla opisania niektórych sytuacji, czy stanów (bardziej sytuacji) wiersze nie są odpowiednią formą.
Żeby samą sytuacje opisać, szczegóły, opisy - do tego nadaje się proza. W formie opowiadania wychodzi to naturalnie.
Wiersze to dla mnie natomiast, w większości, drugie dno, próby zrozumienia przyczyn, skutków, samych uczuć (ale nie suche ich wymienianie, które często można spotkać).

I proza, i liryka mają też jakieś swoje prawa, wedle których powstają, czego się po nich oczekuje.

Łączenie tego drugiego z pierwszym to sztuka niezmiernie trudna, sam nie wiem, jak miałoby to wyglądać, nigdy się na to nie porywałem, więc także i moje osądy to tylko balansowanie na granicy domysłu.

Ale wydaje mi się, że jak ktoś napisze sytuacje prozą i podzieli ją na wersy to nie będzie to wiersz (to żadne oskarżenie ani atak w kierunku autora), a jedynie podzielona na wersy uboga proza (uboga, bo próbując sprzedać się pod postacią wiersza rezygnuje z atrybutów, które o prozie także świadczą i uatrakcyjniają, opisy, dialogi, etc.).
Ten utwór to dla mnie własnie podzielony wersami kawałek prozy z elementami liryki (kilka metafor, choć nie jestem pewien, czy można po tym tylko stwierdzić, że to wiersz, w koncu w prozie też wystepują przenośnie)

Tak mi się tylko na marginesie nasunęło.

Bo tekst jest napisany sprawnie i czyta się go fajnie i bez zarzutu.
Tylko czy na pewno ten dział?

pozdrawiam serdecznie, Jędrzej.

Opublikowano

Cóż, odważyłam się i może nie najlepiej to przedstawiłam, ale powiem jeszcze jedno, że poezja to nie tylko miłosne tryle, żółte słoneczko na niebie, itp. To samo życie, które w większości przypadków potrafi nieźle dać w kość. I to chciałam pokazać, otworzyć oczy na cierpienie i ból, który w tym przypadku jest tematem tabu. Może dlatego mój wiersz Czytelnikom się nie podba?

Pozdrawiam również serdecznie
Martencja

Opublikowano

Cóż muszę powiedzieć, że długo zastanawiałam się nad tym wierszem. Dla mnie jest jednak mocny i dobry.

Nie zgadzam się z Faramirem, że dla opisania niektórych sytuacji, czy stanów wiersze nie są odpowiednią formą.. W poezji wszystko można wyrazić.

Myślę, że akurat tematyka, którą wybrała Martencja, jest o tyle trudniejsza, iż jest ona obecnie tematem tabu i dlatego wiele ludzi buntuje się przed czytaniem czegoś takiego. Moja opinia jest taka, iż wiersz w takiej formie (prostej, mocnej, dosłownej) bardzo mi się podoba. Można byłoby zastosować metafory, ale wtedy za bardzo złagodziłyby one wydźwięk utworu i przez to stałby się on nieprawdziwy.

Pozdrowionka
Noa

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Maciek.J

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

       
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

       
    • Nie ma to jak turkus morza:)
    • @Robert Witold Gorzkowski To będzie dla mnie przyjemność :) Zawsze piszę wiersz na kartce. Pomazana moim myśleniem :) Póżniej czytam z kartki do notesu samsunga. Poprawiam wariactwa i dopiero wklejam. Kartkę z tworzenia mam. Jest Twoja.   Pewno, że z przyjemnością "wezmę" coś Twojego. Tylko daj adres na priv. Dziękuję.  
    • Odeszła, zanim przyszła. Zeszła z mojego istnienia jak światło gasnące za horyzontem, jak oddech, który znika z powietrza. Nie zostawiła blizn - tylko ciszę, której nie można dotknąć. Byliśmy snem, który się nie zaczął, a jednak obudziłem się z jej śladem na policzku. Byliśmy krwią, w której nie zamieszkało żadne serce, a jednak moja nabrała koloru jej subtelności. Całowaliśmy się w języku, którego nikt nie znał. Teraz gryzę litery rozsypane na portalu, kwaśne, jakby alfabet umarł w moich ustach i wziął ze sobą wszystkie możliwe „przepraszam”. Paragon za nadzieję leżał obok - wyglądał jak wspomnienie. Rozstaliśmy się bez słowa. Jakby ktoś przeciął powietrze żyletką i kazał nam iść w przeciwnych kierunkach we wnętrzu tej samej minuty. Milczenie - ostatnie zdanie. Zostały po niej okruchy, z których nie da się złożyć chleba: ciemne pęknięcia w świetle poranka, guziki z koszuli, której nigdy nie miała, zapach, który pachnie jak zbyt późne pytanie - „czy to coś znaczyło?” – wypowiedziane w próżnię. I włos - kasztanowy, zatrzymany w futrynie światła, jakby cień jej nieobecności miał kolor. I niebieski odblask jej oczu w lustrze, który nie był moim spojrzeniem, ale patrzył na mnie z wyrzutem. I cytryna w lodówce - przecięta, sucha, uśmiechnięta krzywo jak stary żart, którego nikt już nie opowiada, ale wszyscy pamiętają śmiech, bo echo bywa głośniejsze niż głos. Kiedyś wydawało mi się, że w jej głosie słyszę „do zobaczenia”, ale echo powtarzało tylko: „nigdy, nigdy, nigdy”. Czuję się jak jezioro, w które wrzucono skałę - a żadna fala nie powstała. Jak skóra, która pamięta dotyk, choć nie było dłoni. Jak Persefona, która nie wróciła na wiosnę - a ziemia zamilkła na zawsze. A ja - z ziarnem granatu rozgniatanym językiem w ustach pełnych żalu. Zegar tyka, ale wskazówki stoją. Czas oddycha – nie rusza się z miejsca. Chwile gonią się nawzajem, a ja - w tym wszystkim – znowu umieram w rozpaczy. Chodzę po pokoju jak niedokończona modlitwa. Moje mysli - jak koty bez właściciela: gryzą, drapią, miauczą w rytmie rozpaczy. Kładę się na podłodze jak porzucona metafora. Ściany są zrobione z jej spojrzenia, a sufity - z tego, czego nie powiedziała. Kochaliśmy się przez skórę duszy, a teraz moja dusza ma wysypkę z małych, czerwonych „gdyby”. I wtedy pękła szklanka. Nie spadła. Po prostu pękła na stole - jakby nie wytrzymała tego wszystkiego za mnie. Zostało mi echo jej oddechu, rozsypane w głowie jak tabletki LSD w kieszeni po końcu świata. A niebo? Cholerne niebo - ciąży nade mną jak zasłona bez gwiazd, zimna, ciężka, nieprzenikniona. Cisza rozdziera czas na strzępy. Migotanie bez światła. I nikt nie odpowiada.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...