Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Cztery pory miłości


Rekomendowane odpowiedzi

przychodziła cicho,
otulona szalem z wiosennych kwiatów,
których woń rozwiewała zwątpienia.

letnie kłosy osuszały słone dni,
nocne burze rozświetlały się tęczą przeprosin.

czerwono-żółte liście drzew
rozścielały bezkresną drogę uzależnienia
wypełnioną zapachem bliskości

krystaliczne łzy rozpływały się przy kominku,
trzaskając przy tym iskrą młodzieńczego dotyku.

radowaliśmy się,
odkrywając w ogrodzie
pierwsze lękliwe przebiśniegi.
wydawały się takie nieprzemijające,
długowieczne.

teraz dotykam drżąca rysy na szybie,
spoglądając na rozbitą donicę.
milczące kwiaty zastygły w nienaturalnej pozie.
wiem, że już nigdy więcej...

płaczę

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wszystko świetne oprócz końcówki. To "płaczę" takie nieprzystające do reszty, chocby ze względu na ilość słów w wersach. A jeśli nawet to zostawić, to źle wypada ten przedostatni wers z niepotrzebnym wielokropkiem. Zastanowilabym sie na dwoma ostatnimi linijkami... Całość natomiast bardzo dobra, do mnie przemawia doskonale. Metafory nieprzesadzone, język kwiecisty, zrozumiały i komunikatywny. Przekaz prosty, a zaserwowany w świetnej formie.
Lato wyszło stosunkowo kiepsko, za to jesień najbardziej mi się podobała:

czerwono-żółte liście drzew
rozścielały bezkresną drogę uzależnienia
wypełnioną zapachem bliskości


Pozdrawiam wonią letnich kłosów potęgującą słoność moich dni.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miałam duże problemy z ostatnimi wersami wiersza. Pomyślę, jeszcze nad nimi i spróbuję nadać więcej charakteru dla lata.

Miło mi jest, że komuś przypadło do gustu. I oczywiście dziękuję Ci za komentarz.

Życzę duuużo słońca. Dopiero mamy połowę wakacji :)

Pozdrawiam
Noa

Oto moja druga poprawiona wersja



"Cztery pory miłości

przychodziła cicho,
otulona szalem z wiosennych kwiatów,
których woń rozwiewała zwątpienia.

letnie kłosy rozedrgane wiatrem
pieszczotliwie osuszały słone dni,
przynoszące po nocnych burzach
rozświetloną tęczę przeprosin.

czerwono-żółte liście drzew
rozścielały bezkresną drogę uzależnienia
wypełnioną zapachem bliskości

skrystalizowane łzy wpadały do pokoju
by rozpłynąć się ufnie przy kominku,
trzaskając przy tym iskrą młodzieńczego dotyku.

radowaliśmy się,
odkrywając w ogrodzie
pierwsze lękliwe przebiśniegi.
wydawały się takie nieprzemijające,
długowieczne.

teraz dotykam drżąca rysy na szybie,
spoglądając na rozbitą donicę.
milczące kwiaty zastygły w nienaturalnej pozie.
zakurzone wspomnienia odchodzą
pozwalając, by na twarzy rozbił się cień
młodych pęków
zamykam drzwi

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam Cię Noa

Muszę powiedzieć, że druga wersja jest naprawdę piękna. Dość ujmująco ukazałaś kontrast pomiędzy pięknymi wspomnieniami zabarwionymi miłością a zranioną rzeczywistością.
Cieszę się, że pracujesz, a efekty znakomite...Oby tak dalej.


Biorę ten wiersz do ulubionych. Życzę więcej takich wierszy.

Pozdrowionka wakacyjne
Martencja

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witajcie

Naprawdę Wam dziękuję!

Pamiętam swój debiut na tym forum i jak wiele ludzi pojeździło na moim utowrze. Muszę powiedzieć, iż bałam się, że i ten również będzie niewypałem (dlatego znajduje się w Warsztatach). Dzięki Waszym słowom trochę uwierzyłam... :)

Pozdrawiam serdecznie
Noa

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...