Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

"Ach" w tym przypadku nie jest żadnym patosem, raczej wyrazem ironicznie zabarwionego westchnienia, osobiście patosu nie znoszę. Przeczytałam kilka Twoich wierszy, są dobre, podobają mi się, ale moim skromnym zdaniem nie uprawnia to Ciebie do udzielania tak kategorycznych rad, zawsze bardzo mile przyjmuję sugestie i rzeczowe rady, arbitralność sądu budzi we mnie przekorę (nie tylko pod moimi publikacjami); druga uwaga raczej potwierdza moje odczucia wobec tego komentarza. Co do powalania, jasne... mnie też nie powala ;)
Pozwoliłam sobie na dość bezpośrednie odniesienie do czcigodnego komentatora w postaci tykania, oczywiście bez urazy.
pzdr. :)

Opublikowano

komentarz nie był złośliwy. w żadnym wypadku. był normalny. zresztą - przyjmować krytykę też trzeba umieć niestety. dodałam dwie skromne rady - wyrzucić 'ach', bo brzmi - moim zdaniem - niezbyt ładnie oraz oddzielić zwrot 'zostań' od ostatniego wersu, gdyż dawałoby to lepszy efekt (również moim zdaniem).
uwierz, że przez krytykę się uczysz
polecam lekturę innych

pozdrawiam
kal.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Wcale sie nie unoszę, po to umieszczam tu swoje wiersze, by poznać sąd innych. Może jestem za wrażliwa, i chyba mi wolno reagować na swój sposób, tak jak inni czują się krytykować publikacje. Posłuchać doświadczenia? ... czyjego?
Oczywiście uznaję, że każdy ma prawo odbierać wiersz jak mu się podba, jeśli czujesz w nim patos, ok przyjmuję, że tak jest; a że jesteś drugą osobą, która to tak odbiera jeszcze nie świadczy, że to musi być patos... wiem, że panuje taka tendencja do unikania - może czasem aż do przesady - wyrazów naznaczonych emocjami.
Mimo to dziękuję za Twoje wrażenia
pzdr. an.em
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Przepraszam, chyba trochę nie fachowo zabrałam się do kometowania, przy uzyciu cytatu. A teraz ad rem:
Wcale nie odebrałam Twojego kometarza jako złośliwy, na złośliwości nigdy nie reaguję :)

Wydaje mi się, że moja odpowiedź nie dowodziła nieumiejętności przyjmowania krytyki, a odniosłam się w niej jedynie do formy jej przekazu :)


Druga część Twojej wypowiedzi jest dla mnie o wiele sympatyczniejsza. Wydaje mi się tylko, że jeśli krytyka jest przekazana w zbyt brutalnej formie (Twoja aż taka oczywiście nie była), to co bardziej wrażliwych może zniechęcić do pisania, albo odwrotnie może budzić jakąś formę oporu. Moją opinię odnoszę do tego jak się tu komentuje ogólnie, a nie do pisanych pod moimi publikacjami. Dobrze by było być w krytyce bardziej delikatnym, bo w końcu chyba wszyscy czegoś tu się uczą?
Zaprawdę, trochę już żyję na tym świecie i nie trzeba mnie mówić, że krytyka uczy, tym bardziej, że te moje tworki, nazwijmy poetyckie piszę od niedawna, ot tak z jakiegoś diabelskiego podszeptu... na naukę nigdy nie jest za późno... a co do czytania... staram się czytać tylko najlepszych, również autorów z tego forum... obawiam sie jednak, że co poniektórzy internetowi twórcy za wzór mają nieomal wyłącznie wiersze innych internetowych tuzów. Świadczy o tym zauważalny styl umieszczanych tu wierszy.
Bardzo dziękuję za inspirującą dyskusję, jeśli masz jeszcze jakieś uwagi, chętnie je wezmę pod rozwagę.
pzdr.
an.em
Opublikowano

Postaram się... ale zaznaczam, że dla mnie ważne, by moje wiersze wychodziły ze mnie, z moich doświadczeń, emocji, inspiracji etc...
Miło będzie poczytać co będziesz miał do powiedzenia następnym razem.
Miłego wieczoru
:)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Rozbiłam ja swoje czarne zwierciadło. Było nowe, rama nie ta, wypadło. Próbuję zebrać kawałki szkła.   Krawędzie kłują i ranią mi ręce, A mimo to ja próbuję jeszcze Zebrać, co tylko się da.   Malujesz dla mnie nową taflę, Teraz dobraną lepiej pod ramę, Lepszą, niż była ta.   Prosiłeś, bym przestała nad tą płakać, Bym o niej wreszcie zapomniała, Bo od niej cierpisz sam.   A jednak dzisiaj pomagasz mi zebrać Coś z tamtej, bo widzisz wreszcie teraz, Że mimo niego to jestem też ja.
    • Mnie jakoś nigdy nie ciągnęło do karuzel, jarmarków, wesołych miasteczek i tym podobnych atrakcji. Pierwszy raz przejechałem się jakąś karuzelą z moim synem. On miał wtedy zaledwie kilka lat, a ja już kilkadziesiąt :))). Myśłę, że dla niego była to jakaś atrakcja, ale dla mnie średnia. Jakoś nie zapałałem do tego typu rozrywek. Twój tekst przypomniał mi nowelę filmową o trzech biednych chłopcach, którzy chcieli przewieźć się karuzelą. Akcja noweli została umieszczona w czasach, gdy elektryczność nie była jeszcze w powszechnym użytku, a karuzela, która zajechała do ich miasteczka, napędzana była siłą ludzkich mięśni. Gdy chłopcy okazali zainteresowanie tą niezwykłością, jej właściciel zapytał czy mają pieniądze na bilet. Dzieciaki oczywiście żadnych pieniędzy nie miały. Zaproponował więc im, że będą mogli się przewieźć, ale na koniec dnia i pod warunkiem, że przez cały dzień będą od środka, niewidoczni dla jego klientów, kręcić karuzelą. Chłopcy chętnie przystali na taki układ i ochoczo wzięli się do pracy. Pchając w kółko drewniane kołki wenątrz karuzeli, wsłuchiwali się w śmiechy i radosne pokrzykiwania dzieci i dorosłych kręcących się na zewnątrz i wyobrażali sobie, jak to będzie wspaniale przejechać się również na tej kolorowej, kręcącej się w kółko niezwykłości. Właściciel kasował bilety, zmieniali się kolejni chętni do przejażdżki, a chłopcy kręcili i marzyli. Byli jednak coraz bardziej zmęczeni, karuzela zaczynała zwalniać, a nawet się zatrzymywać, co wzbudziło frustrację właściela, do tego stopnia, że zagroził im, że jeśli nie wywiążą się z umowy, to przejażdżki karuzelą będą nici. Ich marzenie zaczęło się rozmywać. Nie mogli do tego dopuścić, więc zaczęli ostatkami sił znów szybciej popychać drewniane drągi. Na szczęście dzień miał się już ku końcowi i ludzie zaczęli się rozchodzić, aż końcu zostali sami z właścicielem, który powiedział, że teraz oni mogą się przejechać, zaznaczył jednak, żeby się pośpieszyli bo musi złożyć karuzelę. Chłopcy jednak byli tak wycieńczeni, że żadnemu z nich nie chciało się więcej stanąć przy drągu wprawiającym karuzelę w ruch, ale to też nie miało znaczenia, bo nawet na jazdę na niej już im odeszła ochota. Właściciel karuzeli widząc to, złożył pośpiesznie cały sprzęt i odjechał.   Pozdrawiam
    • obudziłem się po ciszy wyborczej leżąc na prawym boku dlaczego serce po lewej stronie i bije
    • Kiedy miałam dziesięć lat, marzyłam o jednej rzeczy — o karuzeli. Prosiłam mamę i tatę, by zabrali mnie na tę magiczną jazdę, ale tata zawsze mówił, że na karuzelę chodzą szumowiny. Nie mogłam tego pojąć, ale wiedziałam, że muszę tam iść. Pewnej niedzieli rano, kiedy wszyscy jeszcze spali, rozbiłam swoją świnkę skarbonkę. Zebrałam wszystkie pieniądze, jakie miałam, i bez pytania wyszłam z domu. Na karuzeli kręciłam się godzinami. Świat wirował wokół mnie, a ja czułam się wolna i szczęśliwa jak nigdy wcześniej. Nie schodziłam z miejsca, dopóki nie zrobiło się późno. Kiedy wróciłam do domu, tata już czekał. Dostałam smary na tyłek i zapytał: — Wiesz, za co to? — Za karuzelę — odpowiedziałam śmiało. Tata spojrzał na mnie poważnie: — Nie za karuzelę, tylko za to, że nie powiedziałaś, gdzie idziesz. Spojrzałam mu w oczy i powiedziałam: — A jakbym powiedziała, to bym nie mogła iść, bo już prosiłam. Tata tylko pokręcił głową, a ja wiedziałam, że ta przygoda zostanie ze mną na zawsze.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...