Barbara_Pięta Opublikowano 12 Lipca 2005 Autor Zgłoś Opublikowano 12 Lipca 2005 Lenthy Trwonley znów zbił mnie z pantałyku. Zawsze sobie obiecuję, że tym razem dam mu popalić. Mój, jak dotychczas najlepszy kumpel, nic sobie nie robi z moich "dyrdymałów", jak je określił, dalej więc roziwania kolejne minuty mojego żywota, kładąc mnie sukcesywnie każdego dnia na łopatki. Odkąd poznał ludzi Wredyego - podniósł poprzeczkę. Ambitny gość, jednym słowem. Tim Wredy uosabiał to wszystko, co można obejrzeć w najgorszych koszmarach sennych wyrywających człowieka punkt dwunasta, z włosami a la dąb stuletni. Tłusty, kwadratowy typ o jadowitym spojrzeniu, krokodylej skórze mógł niejednego potwora wpędzić w głębokie kompleksy. Sam widziałem, jak "Bestia" ujrzawszy Timiego najpierw zamarł w bezruchu, potem spojrzał w zwierciadło, jeszcze raz łypnął na Wredyego, nagle zalał się łzami, pobiegł do baru, walnął setkę i strzelił se w łeb. Rzeczywistość bywa okrutna. Konkurencja nie śpi. Wredy ma też Laskę, a jakże. Są prawie nierozłączni. Laska jest smukła, gładka, słusznego wzrostu i konkretnego przeznaczenia. Jak na Laskę przystało chyli swój wypolerowany okrągły łepek mniej więcej na wysokości bioder Timiego, co by się tamten porządnie mógł na niej wesprzeć. Ludzie Wredyego przypominają wyglądem zagłodzone wyżły, mało jedzą, dużo srają. Stąd też pewnie nagła utrata tkanki tłuszczowej. No cóż... prawidłowa przemiana materii nie jest ich mocną stroną. Materię zresztą dawno już wessała Dziura Grobleya, więc teraz coś jest albo nie ma - zależy od punktu skupienia. Lenthy chciał być taki, jak Oni. Cierpiałem, jak jasna mać widząc Trwonleya zabiegającego o ich względy, przepuszczającego cenne sekundy swojego Strumienia przez chwilowe istnienia Nieograniczonego Umysłu. Stapiał się, rozpuszczał i skraplał. Poddawał w wątpliwość wszelkie prawa fizyki, szczał na sufit, biegał po ścianach, smarkał przez uszy. Pragnął tylko jednego: dostąpić Wielkiej Inicjacji. Trwając więc w ekstazie ciągłego oczekiwania, pofrunął sobie Lenthy do swoich kumpli, chcąc się podzielić cudowną, słodką tajemnicą. Zobaczyć siebie w ich zdumionych oczach, czarownego Tancerza Nieograniczoności, eh... - Jest pan wylany. Proszę opuścić teren zakładu. - He, he... nie rozumiem, przecież... - jąkał się, lewitując chwilowo do góry nogami. - Człowieku spadaj bo wezwę ochronę O tak, wszyscy jesteśmy Strumieniem.
Piotr Rutkowski Opublikowano 12 Lipca 2005 Zgłoś Opublikowano 12 Lipca 2005 albo ja rzadko zaglądam, albo dawno cie nie było, w każdym razie w moim myśleniu z tekstu na tekst jesteś lepsza...Tekst jest czytelny, przejrzysty, i lekko humorystyczny. Dla mnie może być... Pozdrawiam ze słonecznej stoilicy.
Barbara_Pięta Opublikowano 12 Lipca 2005 Autor Zgłoś Opublikowano 12 Lipca 2005 Dzięki Piotr. Cieszę się, że widać choćby mikroskopijne postępy. Natchnienie powolutku wraca, obaczym, co z tego wyniknie. Pozdrawiam pełnią sezonu letniego ;-)/B.
asher Opublikowano 12 Lipca 2005 Zgłoś Opublikowano 12 Lipca 2005 szarpiesz ostatnio w nieznanym kierunku i fajnie wychodzi, ale ostatnie zdanie wywal, bo niechlujne, az babcia puenta posiwiala z oburzenia.
Barbara_Pięta Opublikowano 12 Lipca 2005 Autor Zgłoś Opublikowano 12 Lipca 2005 Łokej! Jużem wytnęła, he he he. Pozdrówka/B.
aksja Opublikowano 13 Lipca 2005 Zgłoś Opublikowano 13 Lipca 2005 sarkasytne to i błyskotliwe z ukryta puentą na dodatek! i ciekawy pomysł to najważniejsze!
Barbara_Pięta Opublikowano 13 Lipca 2005 Autor Zgłoś Opublikowano 13 Lipca 2005 Ukryta puenta - jak ja to uwielbiam!! Dzięki stokrotne Aksjo, cieplutko pozdrawiam :-))
Rekomendowane odpowiedzi
Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto
Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.
Zarejestruj nowe konto
Załóż nowe konto. To bardzo proste!
Zarejestruj sięZaloguj się
Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.
Zaloguj się