Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Siadając w opustoszałej knajpie, przy butelce dobrego alkoholu, doznaję bolesnego niedosytu – braku. Oczekuję od siebie większego zrozumienia, samotność jednak potrafi być wredną, gdy chcielibyśmy, aby ktoś słuchał, żeby przystawiał ucho do naszych myśli ( i żeby czasami był trzeźwy). W butelce wiec szukam radości, bo chyba nie natchnienia. Nie oczekuję cudu, to nie takie proste. Butelka jest pusta a ja chcę więcej. Chcę się upijać tym, że wciąż piszę. Zapach ze środka oczyszcza duszę i stawia na równe nogi świadomość, która łapczywie zachłystuje się płynem. To taka rozkoszna, lecz złudna przyjaźń i cieszy mnie jak dziecko ten czas, gdy przez ocean kratek na papierze przemykają kolejne natchnienia. Ja w gruncie rzeczy nie piję dużo tyle że dużo lubię pisać i sam być wtedy nie mogę choć tak bardzo tego pragnę.
I
Za oknem pada już jakiś czas, pewnie to deszcz, choć nie patrzę. Słucham tylko jak pieści chodnik i przepycha się przez rynny, które na samym końcu uwalniają skumulowany strumień. Co raz zmienia tępo i zagłusza ciszę. Schodzi po schodach i wpada z rozkoszą na trawę, która potulnie go przyjmuje. Teraz będą tak trwać razem w oszalałym tańcu oczyszczenia. Znowu przyspieszył, jakby chciał mocniej poczuć przez jedną chwilę powietrze w wolnych szczelinach w drodze z nieba na ziemię. Nie ma najmniejszej ochoty na koniec. Prosi o więcej zczarniałe niebiosa i szybciej, dogłębniej i głośniej, aż świt zacznie zadeptywać ciemność.
Jest w deszczu tym i ona. Myśli zapewne o rozkoszy a może właśnie o czymś prawdziwym. O pragnieniu bycia potrzebnym. Przestaje dostrzegać, że nie powinna. Nie ufa już głowie, nic nie przyswaja, po prostu kręci się w przypływie mokrych niezaspokojonych przez deszcz członków swojego drobnego ciałka. Może umiera z rozkoszy albo ustami zaspokaja skumulowaną przez ciemność potrzebę spełnienia i usprawiedliwienia przed sumieniem. Żeby nie czuć się winną będzie ujeżdżać mrok dopóki nie zgnije w blasku porannej kontemplacji. Jedna jeszcze jest myśl. Może wróciła nad przeszłe chmury, które zupełnie tak samo zajęte były oddawaniem się powietrznej ekstazie. Cóż ona w nich widzi? Może strach, może podniecenie, może oddech zaczyna wyprzedzać myśli i wnętrze opanowuje przeraźliwy smutek. Ale czy aby na pewno to cała ona? Ja znam tylko jej białą magię, którą raczyła ze mną się podzielić. Właśnie dlatego widzę to wszystko. Strumienie za oknem próbują oszaleć. Wychłostać korony drzew i ich owoce. Ciemność już się poddała. Razem wytrwają do końca, na szczyt.
II
Ona znowu tonie w lękach i samotności, mimo że nie jest ich świadoma. Znów wraca do bezradności i lenistwa. Wszystko w niej już jest uległe. Nie czuje, że musi walczyć po prostu błądzi jak zwykle, szuka po omacku kontaktu, szuka tam, gdzie znów się pogrąży. Nie wraca do domu, lecz nie dlatego że drzwi są zamknięte tylko, że klucz nie znajdzie otworu gdy jest się ślepą na własne życie. Spod ograniczeń uwalnia ją beztroska. Jest jak ten deszcz co pada w każdy wieczór gdzie chce, jak chce. Wypuszcza macki i przygarnia do siebie dzieci mroku. Cóż ona teraz robi? Zapewne słucha kazania nocy przerywanego stukotem deszczu o parapet i dłuższym zamyśleniem, wyciszeniem. A może znów uciekła daleko, na tyle, by móc poczuć samodzielność, zapomnieć, że jest człowiekiem, oddać się iluzoryczności świata (oby się nią nie zakrztusiła). Jest dokładnie jak deszcz - rano spokojna, myśląca, kierująca swoim życiem, dbałością o szczegóły, wybuchająca wieczorem, raz słabiej, raz mocniej. Uderzając w pokusę pozbywa się resztek nadziei na normalność. Nad świtem bije się w serce. Ono cierpi w braku prawdziwej miłości. Zwolna umiera, obrasta w kurz, powoli odbiera ochotę do walki. Ona sama siada i płacze na podłodze. Wymyśla kolejne scenariusze własnej klęski, odpycha wiarę w cud i promyk nadziei. Pozwala sobie jedynie na demagogię. Zdejmuje ubranie, dotyka się, płacze. Cierpi, bo wszystko sprawia jej ból. Nie przerywa, bo tak lepiej zapomnieć. Wreszcie dochodzi do ciasnych przestrzeni. Wchodzi pod prysznic, zmywa rozkosz z nasiąkniętego lękiem ciała i teraz dopiero czuje się podle. Całuje lustro, nagrywa się na taśmę, słucha własnych jęków, znów płacze, nie potrafi tego wytłumaczyć, nawet nad ranem, w mglistej uliczce.
III
Przestał padać deszcz, uwolnił chmury z zależności od mokrych strumieni. Noc jest bardzo jasna, spokojna. Dławi się bez przerwy ciszą. Przez okno wkrada się bezsenność, która dziś będzie chciała mnie połknąć, lecz raczej okażę się ciężkostrawny bo od kilku nocy usypia mnie dobry anioł – natchnienie.
Gdzie ty się podziejesz – znów ją pytam. Tutaj jesteś tak bardzo samotna a tam - zjedzą cię na pierwszej kolacji. Chociaż jesteś silna, boję się o ciebie. Czuję, że powinienem ci pomóc, że jestem coś tobie winien, że będę palił się w piekle, gdy stanie ci się krzywda. A przecież wątpię żebyś oczekiwała mojej pomocy. Ty sobie już znajdziesz jakąś pomoc, tylko czuję, że moja będzie najszczersza. Powrócę chyba znowu do codzienności, sierotka da sobie radę i w bezimiennym cierpieniu wyliże się z ran, zapłacze, powstanie. Na nowej drodze złapie stopa, zabierze ją do domu. Ona powie całą prawdę, tylko dla niej coś znaczącą a następnie znów będzie płakać.

Kilka lat temu coś dobiegło końca i od tej pory wszystko z czasem roztrzaskuje się o ściany. Moja głowa nadal pozostaje cała (czasem nawet przydaje się). Wtedy nie wierzyłem, że będę żył, dzisiaj nie mogę pogodzić się ze swoją przeszłością. Kilka chwil w życiu to encyklopedia, reszta, to same śmiecie.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



no cóż, nie jest wesoło
ja lubię pisać o miłości
a nie przedstawiam jej nigdy
jako coś idealnego tylko jako coś
prawdziwego, z bólem i cierpieniem w tle
pozdr
  • 1 miesiąc temu...

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio w Warsztacie

    • Napierała, jak syrena,
      śpiewem wabił ich w sen,
      tańczyli w wirze szczęścia,
      w bajkowym świecie, gdzie brakło trosk.

       

      Lecz kątem oka dostrzegli cienie,
      czarne kształty, które psuły ład.
      Zatrzymać chcieli ten taniec,
      lecz ręce Napierały trzymały ich mocno.

       

      Uśmiech zniknął, twarz się zmieniła,
      demon w jego oczach błysnął złośliwie.
      Jego ręce rosną, oplatają,
      ściskają jak pnącza, nie puszczają.

       

      Wirują wciąż, coraz szybciej,
      kręci się świat, a Napierała nie odpuszcza.
      Demoniczny rechot wypełnia przestrzeń,
      przerażeni, rozumieją, że są w pułapce.

      Nie ma ucieczki, nie ma ratunku,


      tańczą dalej, w ciemność wciągani.
      W tym tańcu nie ma już raju,
      tylko cisza i śmiech Napierały.

       

      @CaiusDraxler To wiersz o wpadnięciu w pułapkę propagandy Napierały i tego konsekwencjach. Zamieszczam szkielet wiersza, który wyjaśnia o co  chodzi.

       

      1.Wprowadzenie do świata Napierały

      Napierała jak syrena – uwodzi ludzi swoją propagandą i opowieściami.

      Zaproszenie do tańca w bajkowym świecie, pełnym radości.

      Wirująca, szczęśliwa atmosfera – błogostan, brak trosk.

       

      2.Pierwsze znaki niepokoju. Odkrywanie prawdy zamaskowanej opowieściami o cudownym świecie.

      Dziwne, czarne kształty dostrzegane kątem oka.

      Rzeczy, które nie pasują do idyllicznego świata.

      Próba przyjrzenia się, ale napotykanie oporu.

       

      3.Próba zatrzymania tańca

      Bohaterowie chcą przerwać taniec, uwolnić się z wpływów, ale Napierała nie puszcza.

      Ręce Napierali stają się coraz mocniejsze, nienaturalne, jak pnącza.

      Napierała zmienia się – uśmiech znika, pojawia się zimny grymas.

       

      4.Przemiana Napierały

      Napierała ujawnia swoją prawdziwą twarz ukrywaną pod maską propagandy,

      Staje się potworem z wieloma rękami, który ściska bohaterów.

      Jego uśmiech zmienia się w demoniczny rechot.

      Bohaterowie czują rosnącą panikę, nie mogą się uwolnić.

       

      5.Zrozumienie pułapki

      Bohaterowie zdają sobie sprawę, że są w pułapce, ale nie ma ucieczki.

      Cała ta sytuacja staje się koszmarem, z którego nie ma wyjścia.

      Napierała trzyma ich wciąż mocno, zmieniając taniec w mroczny, nieodwracalny proces.

      Edytowane przez CaiusDraxler (wyświetl historię edycji)
  • Najczęściej komentowane w ostatnich 7 dniach



  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Sylwester_Lasota W wielu przypadkach, doświadczalne zbadanie danego zjawiska nigdy nie będzie miało miejsca, no bo np. nie da się umieścić jakiegokolwiek przedmiotu pod horyzontem zdarzeń czarnej dziury tak, by mógł wysyłać do nas dane. To jest fizycznie niewykonalne i tutaj właśnie z pomocą przychodzi fizyka teoretyczna.   W skali kwantowej, to samo dotyczy np. mierzenia czegokolwiek mniejszego, niż długość Plancka, gdzie już sama próba dokonania pomiaru powoduje, że mierzony obiekt znajduje się w swoim własnym promieniu Schwarzschilda, tworząc czarną dziurę, z uwagi na ilość enerii, potrzebnej na samo tylko przeprowadzenie pomiaru.    Są dziedziny, w których ludzkość nigdy poza teorię nie wyjdzie, ale nie znaczy to, że owe teorie będą fałszywe, choć wiele z nich zapewne takimi okazać się może. Nie przeczę.   Skala kosmosu jest tak wielka, że poznanie najróżniejszych rzeczy empirycznie jest po prostu niemożliwe.  

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Dziękuję. Uwielbiam kosmologię i fizykę kwantową, toteż lubię o nich pisać. :)  
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Skąd możemy mieć taką pewność. Wydaje mi się, że odkąd weszliśmy w fazę fizyki teoretycznej, to zdecydowana większość teorii okazała się błędna, tylko nieliczne znalazły potwierdzenie. W zamierzchłych czasach fizyk wykonywał eksperyment (lub serię eksperymentów) wyciągał wnioski i na ich podstawie budował prawo. Prawo, to nie było coś, co zostało przez fizyka stworzone ale coś co istnieje i działa w rzeczywistości. W tym przypadku fizyk odkrywał i opisywał istniejące w naturze prawo. Dzisiejsi fizycy teoretyczni najpierw tworzą teorie, a potem (oni albo inni fizycy) próbują znaleźć sposób na ich udowodnienie. W praktyce zdecydowana większość tych teorii niestety nie działa, a te działające bardzo często pozostają nadal teoriami. Tak, mniej więcej, ten problem ujął jeden z fizyków właśnie. A wiersz dobry. Pozdrawiam.
    • @Monia dzięki     
    • @Somalija całe życie zapuszczam i nie mogę zapuścić:) krótsze wygodniejsze są:)
    • Fajnie, czasami trzeba się zrelaksować, a uśmiech zawsze w cenie:). Pozdrawiam. 
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...