Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Bieg


Rekomendowane odpowiedzi

Kiedyś zupełnie nie umiałam biegać. Zwyczajnie chodziłam co jakiś czas przysiadając na ławeczkach. Biegam zatem od niedawna. Sama nie wiem, kiedy zaczęłam. Ale jakże już jestem wybredna w doborze tras, biegam tylko po asfalcie i chodnikach. Nauczyłam się z czasem nie zwracać uwagi na innych sprinterów ulicznych. Przecież nie chodzi o rywalizacje, tylko samą ideę biegu. Na początku widziałam nawet cel, dla którego tak zawzięcie ścieram sobie buty. Kilka kilometrów temu straciłam go z oczu. Biegam zatem już spory czas z przyzwyczajenia.
Potrąciłam kiedyś dość poważnie matkę z idącym dzieckiem. Przez chwilę miałam nawet wyrzuty sumienia. Malec spojrzał na mnie ze smutkiem, a raczej z politowaniem. Odwróciłam głowę i pobiegłam dalej. Dlaczego z politowaniem?
Chwilę po tym zatrzymałam się przy starszej pani , która sprzedawała truskawki. Minęłam tego dnia już kilka takich osób, ale zatrzymałam się dopiero tu. Jej pogodna twarz wydała mi się znajoma. Uwielbiam truskawki. To była moja babcia.
Nie zdążyłam się nawet pożegnać, biegłam dalej. Przez chwilę wydawało mi się nawet, że biegnę na tramwaj, ale ja już kiedyś jeździłam tramwajem i wcale mi się nie podobało. Kiedyś mnie ktoś stamtąd wypchnął i zdarłam sobie skórę na dłoniach. Teraz się boję, bo ślady mam do dziś. Czasem jednak wsiadam do tramwaju, głównie wieczorami, gdy jest mało ludzi, kiedy bolą mnie nogi i chce mi się pić.
Był czas, kiedy nie biegłam sama. Nie biegłam w ogóle. Obok mnie szedł ktoś i trzymaliśmy się za pokryte bliznami ręce. Początkowo spacer był całkiem łatwy. Nie wiem dlaczego, tak szybko zaczęło nam się iść zupełnie niewygodnie. Potykałam się co kilkanaście metrów. Któregoś dnia upadłam na kolana. Przez długi czas w ogóle nie mogłam chodzić.
Usiadłam na ławeczce i znalazłam Krzyżyk z czasów, kiedy nie umiałam jeszcze biegać. Dowiedziałam się od Niego, że częściej powinnam siadać na ławeczkach i że szybciej wyleczę kolana, jeśli przez jakiś czas pojeżdżę tramwajem (ale w dzień, kiedy się nie pije). Posłuchałam Go.
Później zaczęłam chodzić drogami wyboistymi, polnymi, gdzie wszędzie jest piasek i żwir, gdzie trudno stawia się kroki. Bardzo dużo tu ławeczek. Na każdej tłumaczą mi dokąd idę. Tylko ja tak niewiele z tego rozumiem, bo wciąż bolą mnie ręce, kolana i potykam się o kamienie. Na asfalcie ich nie było.

Wierzę, że idę w dobrą stronę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

rozumiem,że to miał być tekst metaforyczny, o drodze życia, ale tak literacko to zbyt dobry nie jest. Metafora mało skomplikowana,lekko banalna. Trudno jest mi rozpatrywać ten tekst jako opowiadanie, to raczej ubrane w symbole zwierzenie. Osobiście mnie nie porwało, ale nie zrażaj się tylko pisz i czytaj:)
pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki. Chodziło mi raczej o to, że samo pisanie nie wydaje się być w moim wydaniu aktem twórczym (szałem poetyckim:)) tylko raczej wyrzuceniem z siebie tego, co akurat w danej chwili jest we mnie, tego o czym myślę. Moja kumpela takie pisanie nazywa właśnie wymiotowniem słów na papier. Dlatego się zastanawiam czy pisanie w ten sposób ma jakąś wartość... hehehe brzmi jak kryzys pisarski. A "Samotności dułgodystansowca" nie czytałm ale nadrobie to. Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @JWF   Pewnie tak.   Najtwardszy do rozłupania jest orzech największy - kokosowy.  
    • @Antoine W cieszę się, że wierszyk przypadł do gustu :). A z tym płaceniem "w naturze" - czy przyjemniej? To zależy ... :). Są tacy, którym musi coś "brzęczeć w kieszeni" :) Pozdrawiam!
    • Wtedy spojrzał na mnie, powoli obróciwszy głowę w moją stronę. W jego oczach dostrzegłam spokój. Połączony z emocjami, których jak najbardziej zasadnie mogłam oczekiwać. I których się spodziewałam. Milczał przez kolejną długą chwilę, zanim się odezwał.     - Gabrysiu - zaczął - co chcesz, abym ci powiedział? Przecież masz świadomość, jakim torem i dlaczego potoczyły się takie, a nie inne wydarzenia. Domyśliłaś się także moich uczuć do ciebie. Emocje, płynące bezpośrednio ze wspomnianych wydarzeń, odgadłaś również. Zatem...? - zawiesił głos.    Wyważony ton i wyczuwalna nuta zdecydowania spowodowały, że moje serce, które trochę odtajało na dźwięk jego słów, powtórnie zamarło. Pod piekącymi wciąż powiekami znów poczułam łzy. Zaczęły spływać jedna za drugą, coraz szybciej. Zrobiło mi się przykro i wstyd, jak jeszcze nigdy. Przede samą sobą i przede nim. Nie wiedziałam, co mam ze sobą zrobić. Leżałam i płakałam, a łzy coraz bardziej rozmazywały mi jego obraz. W zastygłym umyśle czułam pustkę, a nawet gdybym znalazła w nim jakąś myśl, i tak nie byłam w stanie wydobyć jej słowami przez ścisnięte  gardło. Raz i drugi, roztrzęsionymi dłońmi otarłam oczy, a w chwilę po nich policzki. Też raz za razem. Widząc go trochę lepiej, sięgnęłam dłonią do jego dłoni z nadzieją, że pozwoli mi ją uścisnąć. I że ten dotyk powie mu wszystko, czego nie byłam w stanie wyrazić. Że odda wszystko awypowiedziane. Każdą emocję, pełną wstydu i zarazem pełną nadziei. Przesuwałam dłoń powoli aż do chwili, kiedy poczułam pod palcami jego palce. Bardzo, bardzo wolno uniosłam ku niemu oczy. Uśmiech, który wysiłkiem woli przywołałam na wargi, należał - i to z pewnością - do mało udanych. Drugi uśmiech, już pewniejszy, przywołany zaraz po tym, jak odwzajemnił uścisk, udał mi się troche bardziej. Tak mi się w każdym razie wydało.     - Mi... chał... - mój umysł jakimś cudem zdołał przywołać jego imię.       Hotel Tree of life, Kandy, 22. Września 2024  
    • @jan_komułzykant myślałem że jesteś bardziej romantyczny a to tylko alternator - brrr :)) @Antoine W u mnie tylko kot - miasto Pozdraiwam
    • Bujaliśmy się na huśtawkach, graliśmy w karty, nocowaliśmy pod namiotami, opowiadaliśmy sobie dowcipy, szaleliśmy na rowerach po lesie.   Dni leciały beztrosko na piciu Coca-coli, oglądaniu Airwolfa, AOE na multiplayerze   Dorastaliśmy, z wiekiem zmieniły się smaki, zaczął smakować Balentines Tyskie, i inne napoje wyskokowe   Chyliliśmy czoła świersczykom, później długim nogom na chodnikach by w końcu znaleźć się na łożach rozkoszy z różnymi charakterkami, foszkami, pazurkami słowem - pannami   Leczu uderzył grom zwątpienia grom pytań, różnych teorii, zaruściałych niezgłębionych wymysłow bez odpowiedzi   I tak patrzyliśmy sobie w oczy kilka sekund.. kilka minut.. chociaż może i całe życie chociaż nikt na nikogo nie zwracał wtedy uwagi i patrząc dostrzegliśmy coś zupełnie innego   Wtedy gdy nie pękło nic, a pękło wszystko, miało znaczenie wszystko, a nie miało znaczenia nic.   Teraz, gdy od tego momentu minęło zbyt wiele lat, zbyt wiele myśli przelało wodę z oczu, zbyt wiele starań rozbiło się o skorupę z zaschniętego gówna (już rozumiem, dlaczego dzikusy budują z tego domy - bo to twarde jak beton)   Powiedziałem "nie".   Spoczywaj(cie) w pokoju, bracia i siostry ciotki, wujki, matki, ojcowie, synowie, wnukowie, babki, pradziadki (chociaż wam to już nie grozi)     W połowie drogi leżycie, między mną i tym, czego pragnie moje serce, Pruchna      
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...