Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

było pochmurno
wiatr wiał i trąbił
na przechodniów malejących
od dużych spraw
to było lato
ale jeden z tych dni męczących
gdy się już nie wierzy
że przestanie wiać

była i ona
i zamyślenie
pod daszkiem stała
czekając na deszcz
lecz według pogody
nie miało być ulew
chyba że w chwili
upadku jej łez

podszedł parasol
poprosił do tańca
deszczową piosenkę znał dobrze
to fakt
lecz ona z natłoku rzęsistych kropelek
nie chciała zatańczyć
wolała tak stać

morał tej bajki jest może banalny
ale tak to już bywa z puentami
gdy leje jak z cebra
szczególnie nam z oczu
nie zobaczymy
jak sucho przed nami

Opublikowano

a ja się nie zgadzam!
co się dzieje? czemu pożeganie?

a wierszyk - sympatyczny w natłoku tych patetycznych i nadętych tekstów
(np "światła dyskotek mamroczą zaklęcia, mnie to nie rusza") - wyróżnia się pozytywnie

pozdrawiam

Opublikowano

zaczęły się wakacje a mi się skończyły pomysły heh póki co... wszystko wydało mi się już zbyt trywialne :P jak mnie coś olśni to wrócę heh, ale na wszelki wypadek wolę się pożegnać :P
a wiersz ten chciałem napisac tak wakacyjnym stylem heh, czyli lekkim, łatwym i przyjemnym

dzięki za komentarz

pzdr
wiktor

Opublikowano

ojtam, ojtam - znam się na tym ;))))))))))))))))))))))))))))
hahahhaha, mam już wakacyjne poczucie humoru ;)

życzę wielu, wielu inspiracji i odtrywialnienia ;))

serdecznie pozdrawiam

ps. ja się nie żegnam, bo wierzę, że to nie pożegnanie :D

Opublikowano

wiersz miałbyć tak napisany jakby go opowiadał jakiś stary dziadek wnuczkom... taka bajeczka heh... wakacyjnie hehe... chociaż smutna w sumie tematyka
dzięki za komentarze

a w sumie komenatrz bo nie wiem co myśli stanisława:P jeśli mogłaby się wypowiedzieć byłbym wdzięczny

rozśmieszać i rozdrażniać będę kiedyś tam.. jak się świat zmieni, jak ja będę miał parę problemów z głowy!

pzdr
wiktor

Opublikowano

dziękuję za plusa
fajni z was ludzie! już się nawet przyzwyczaiłem hehe więc trudno mi będzie zostawiać... może czasem tu zajrzę jak dorwie nuda wakacyjna.. muszę teraz poukładać sobie w życiu... może dzięki temu wróci wena i coś jeszcze skrobnę

pokój
wiktor

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • kolejna noc i znowu nic się nie wydarzyło, poza tym, że jestem jeszcze bardziej zmęczony niż wczoraj. miasto oddycha jak stary pijak, kaszle neonami, a ja siedzę przy kuchennym stole, licząc okruszki po życiu, którego nie chciałem, ale które się przypętało. wszyscy mówią: „trzeba mieć cel”. ja mam tylko rachunki, puste krzesło i lustro, w którym ktoś zostawił moje oczy bez instrukcji obsługi. czasem myśl przychodzi cicho, jak stróż nocny, pyta, czy nie czas już zamykać, zgasić światło, oddać klucz. ale potem włącza się lodówka, pies sąsiadów zaczyna szczekać, a ja przypominam sobie, że nawet jeśli to wszystko nie ma sensu, to rano znów trzeba wstać, nawet bez powodu. i tak trwam — jak popielniczka pełna niedopalonych dni, które ktoś zapala z przyzwyczajenia.
    • Cel podróży nieznany Bóg jedyny wie On to wszystko I nic jednocześnie Czemu mi to robi Kiedyś myślałam, że wszyscy jesteśmy rodziną. Kiedyś myślałam że szczęśliwy jest kto chce Że spotkamy się wszyscy na kawie i ciastku Chcę zachować tę myśl Chce być Twą siostrą Zmielę ziarna kawy Rozpalę palenisko (choć zawsze robili to starsi) Zaparzę kawę Innym razem Zaproszę na szarlotkę
    • @violetta Jesteś bardzo zdolna, powinnam się zainspirować... 
    • @KOBIETA w upalny dzień to fajnie czuć go:)
    • Idzie dzień, za dniem – po nic. Spadł deszcz i zdechł – po nic. Wierny pies imieniem Bezsens mijam go przed wejściem lub wyjściem...   W drzwiach stojąc, o tym myślę: „On mnie nie porzuci”. A mnie nikt tam nie wpuści. Stoję, bo co mam z sobą zrobić? Nikt mi nie powiedział, jak się do siebie wchodzi.   Mijam dzień, Bezsens mija mnie. Chwytam za naderwaną smycz wmawiając sobie, że jeszcze wiem, gdzie idę - Czy tym właśnie jest niwecz?   Bezsens umie przynieść, nie trzeba nawet go prosić: kamień lub patyk, rzecz jest bez znaczenia. Przyniesie ci wszystko i z czasem ucieka.   Wczoraj mnie Bezsens zapytał: „Kim jestem?” Jestem senny i zmęczony, znów mnie ranek zastał. Jak Syzyf w ciemnościach, choć szukam dalej, nie wiem, jak przestać gonić za cieniem. Nieważne. W tym całym poplątaniu miażdżę stopy kamieniem.   „Bezsens, Bezsens, gdzie jesteś, wróć?” Cisza. Chwila... Tak - tu leży   Klękam nad nim i tracę część duszy, jakby bardziej, bez celu, gdy Bezsens nie żyje.   Kiedy łańcuch znika, wszystko jest jednakie: szare, a może wyblakłe. Nie wiesz, nie wiem. Nic nie jest jasne.   I tak wszystko idzie na marne, pośród zimnych kamieni. Martwe psy już nie zmienią nic.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...