Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Gramatycznie otępiały,

a jednak stały.

 

Drzewa i ludzie,

poruszani tym samym wiatrem

w mieście osiadłym od smogu.

 

Mogę wreszcie

uwolnić się od myśli.

 

Nic już nie boli.

Nic w sercu nie kłuje.

 

Jak dziecko mogę być —

bezpieczne, otulone kocykiem w samochodziki i jaskrawe kolory.

 

Place zabaw pośrodku wieżowców —

pola.

 

Chmury, mleczna mgła

unosząca się od Wisły.

 

Plakaty od lat zapomniane

szepczą coś do mnie:

tęsknię, weź mnie, blistry —

wołają lekkim jak piórko głosem.

 

Coraz bliższym…

 

W tym stanie

czas zwalnia.

Słowa nie ścigają myśli, ciało nie nadąża za nogami,

a świat — choć nadal smogiem ciężki —

staje się lekki i obojętny.

 

Idąc z pianki ulepionymi ulicami,

nie szukam u nikogo zwady.

 

Skręcam w moje dawne uzależnienia i przywary,

słysząc szum opon wodospadów.

 

Każdy krok płynie jak samochodem

idealnie gładki zjazd z autostrady.

Każdy krok ma swoje przyczyny i wady.

 

Palą plastikiem,

czuć gorzki zapach,

a ludzkie fale rozbrzmiewają jak tam-tamy.

 

Językiem czuję dźwięki,

dotykiem smakuję powietrze,

 

podczas gdy mosty uginają się pod moją miłością i słowa pięknem,

gładkie jak droga z góry na dół —

wodna zjeżdżalnią…

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...