Wezwał, byśmy się stali jak dzieci,
szukam więc drogi do tamtej ufności sprzed lat,
gdy jako pięciolatek przeczytałem z ciekawości
Ewangelię i nie pytałem, czy to prawda,
a zwłaszcza - co nią nie jest.
Nie pragnę zostać uczonym w Piśmie,
by dopasowywać światło do słów i znaków.
Może jestem na to zbyt prosty,
a może wystarcza mi po prostu ciepło dłoni pasterza,
którą kładzie mi na głowie tuż przed nadejściem burzy
i zaraz po niej.
A z tobą chcę przy porannej kawie
dziękować za świt,
który nie wybiera okien.