Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Po wielu perypetiach w poszukiwaniu
Zdobyczy, która brzęczy i solidnie waży,
Dzielni przedsiębiorcy pojawili się
W rozklekotanym busie nad Sekwaną.

 

Wywalają gały, bo lornetka jest zbędna.
Tam patrzcie, nygusy, takie znalezisko!
Ile czeka nas pracy, ile dźwigania i potu,
A gazu się przy tym zmarnuje, aż strach.

 

Ho, ho, plan jest taki: żabojady idą spać,
A my jako cenieni konserwatorzy zabytków,
Rozpoczynamy demontaż wadliwych sztab.
Kawałek po kawałku, i na pakę po sam dach.

 

Nie zostawiamy nawet nita, kultura to podstawa.
W ciągu nocy plac musi być uprzątnięty.
Koniec, basta, słowo złomiarza to świętość.
Butle są? są!, rozwijać węże, palnik w ruch!

 

O poranku, gdy nad ulicami snuł się zapach
Aromatycznej kawy i świeżych bagietek,
Paryż już nie miał swojego symbolu
Sięgającego chmur… pewnie rdza go zjadła.

@infelia Ku pamięci Krzykacza.

Opublikowano

@infelia muszę ci powiedzieć, że jestem zafascynowana twoją twórczością, powiedzmy, że nie jest to poetyckie mistrzostwo świata :P , ale jest taka żywa, bezpośrednia, mobilizująca, mi daje takiego jakiegoś, uśmiechniętego kopa:P 

i nie chodzi tu właściwie o to o czym piszesz, ale jak to robisz, a na dodatek twój sposób pisania, być może niedoskonały, wydaje mi się być, wyjątkowo sympatyczny :) 

 

 

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @infelia a co byś oberwał:)
    • @violetta Cała frajda polegała na tym jak je ukraść.
    • Dostałem almanach – miło, z czerwoną okładziną poplamioną tłuszczem - trudno. Trafiłem na ćpuna – pożegnał mnie wulgaryzmem, przepadł za drzwiami kwadratu. Ikona. Wieszajcie święte obrazy zamiast portretów - Egalite, upojna francuska dziwko, twoja latarnia rottes Milieu świeci zabójczym światłem. Dałem ćpunowi en liberté provisoire sutrę, świętą sutrę poety – zwrócił drukowaną kartkę z pionowym gryzmołem przeciętym w poprzek: lokomotywy mogą mieć kolor słonecznika, zielony korpus, żółte koła, można przetworzyć puszki na kolory, a wprawny ogrodnik wypełni je żużlem ze spalin, oleistą cieczą, zbierze nasiona, które się wysiały - bezwiednie, nada sens sutrom przerwanej melancholii. Nadbrzeże myśli o twoim słoneczniku, nadbrzeże myśli o rdzawej wodzie, gdzie uschłe kielichy, wgłębki, piwisi domki dla krabów, nowe molekularne wiązania, nasiona dające życie kwiatom. Nadbrzeże myśli o twoim słoneczniku, srebrzystym drzewie Mondriana, neoplastycyzmie, pionie żółtej lokomotywy, czerwonym almanachu leżącym na stole – poziomym, brudnym dopełnieniu dwóch, krzyżujących się szpalt niebieskiej przestrzeni bez przedmiotowości, formy, wyzwaniu. Smutny almanachu, wypasiony wierszami, tłusty, stekiem kłamliwych sutr. Siedzę sam od godziny, palę - dla zgorszonej kobiety, odbieram kretyński telefon – od kretynki, palę – znów, piszę o wypalonych ćpunach i papierosach (za dużo o papierosach), czytam bluźniercze wiersze innych, swój – równie brudny, słucham The Tallis Scholars. Nic wcześniej nie było tak puste, plugawy almanachu, żadna myśl, żadna wyschnięta studnia, żadne serce - pustynnych ojców, morderców, wdowców, maszerujących w krucjatach dzieci. Nic nigdy nie było tak brudne, plugawy almanachu, posłuchaj ze mną riffu zacinającej się płyty. A Ty, Wielki, Niewymowny Tetragramie, jeśli jesteś - czarny na białym, pewny, zawisły w rogu szeptuchowej chaty albo i willi pokrytej boniami (jak we florenckim siodle Medyceuszy), gotów wciąż do tworzenia: wulgarnego słowa, ćpunów i poetów, ikon, zmaż wszystkie winy słonecznikowego znaku, skrop w skwar hizopem według twojej sutry, zasadź w oliwnym gaju, oto stoję z tłustym, plugawym almanachem pod pachą – nie gardź.   
    • @infelia lubiłam je lizać:)
    • @violetta Te właśnie sopelki były podstępnie podkradane, a w ich miejsce trafiał rulonik papieru. 
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...