Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Jestem tu za zdradę. Wyobrażacie sobie? Nie zdradę państwową, ani polityczną - żadną taką, tylko za niewierność wobec Tomasza L. Tak, tego samego, który mnie kochał i szanował. Tego ,który był najzabawniejszym „filozofem” na roku, który zawsze miał dla mnie cierpliwość...
Jestem tu, bo zdradziłam faceta, który raz na tydzień mył włosy, pił tylko herbatę zieloną i nosił wyłącznie czarne koszulki, dłubał w nosie... On zmieniał skarpetki co dwa dni! A na zdjęciach zawsze wychodził mu krzywy horyzont! Dobrze wiedział, że mam na to uczulenie! Miarka się przebrała!
Wiszę tu już trzeci rok...za mną zielona łąka, białe rumianki, różowe koniczyny, brzoza, na niebie rozwiane chmury... Znam każde źdźbło trawy, każdy kwiatek, imiona wszystkich mrówek! Policzyłam nawet liście na drzewie- milion czterysta siedemdziesiąt trzy tysiące pięćset czterdzieści jeden!!!
A on co dzień przechodzi koło mnie, przypatruje się czasem. Niekiedy wydaje mi się ,że widzę przerażenie w jego oczach. Ale to tylko złudzenie.
Pierwszego roku Tomasz często płakał (lubiłam to w nim, nie każdy mężczyzna potrafi) Wzruszałam się , ale tylko na początku. Płakał jak baba, kiedy złamie paznokieć, chlipał żałośnie, kwilił i łkał. Po jakimś czasie zauważyłam, jaki On jest nudny! Jego ruchy były mechaniczne, wszystko co robił było mechaniczne! Poruszał się jak mucha w miodzie. Mówił wolno i flegmatycznie. Wkładał palec do herbaty, żeby sprawdzić czy jest gorąca. Uśmiechał się do rybek w akwarium... Doprowadzał mnie do szału! Wieczorami czytywał Tatarkiewicza, Dostojewskiego, Sienkiewicza... z nudów i ja zaczęłam to czytać, zza jego ramienia. (Raskolnikov zabił tą babę!)
Drugiego roku zaczęła do niego przychodzić blondynka. Niewysoka, drobna, niebieskooka. Zupełne przeciwieństwo mnie- nie przeklinała , nosiła bluzki w mydlanych kolorach, nigdy się nie denerwowała. Za to trajkotała bez przerwy tym swoim piskliwym głosikiem. Zbierało mi się na wymioty za każdym razem, kiedy się u niego pokazywała . Aż w końcu zrobili to! I wtedy zobaczyłam jak on się porusza! Po raz pierwszy nie patrzyłam na niego z góry, ani z dołu, kiedy uprawiał seks. Słyszałam jak ciężko dyszy, niezgrabnie się wygina, żeby zrobić jej dobrze. Widziałam jego toporne ruchy, jak spływa z niego pot... To było obrzydliwe! Ona ściskała jego owłosione pośladki drobnymi dłońmi. Miała tipsy- długie obcięte na kwadratowo tipsy, w kolorze wymiocin mojego kota... W szczytowych momentach piszczała jak zarzynane pisklę wróbla!
Potem było tylko gorzej! Mówili do siebie „misiu”, „kotku” albo „słodki kędziorku”. Ale do tego można się przyzwyczaić, kiedy i tak nie ma się nic lepszego do roboty, jak obserwowanie innych.
Wszystko dlatego, że lubiłam oglądać chmury. 18 maja były wyjątkowo „puchate”. Śmiałam się jak zwykle do siebie, pan tramwajarz się nie śmiał... Podobno zmiażdżył mi czaszkę, ale ja już tego nie widziałam. Jechałam wyboistą drogą na bagażniku „Wigry 3” ze świętym Piotrem w podkoszulku z napisem „drogi dla rowerzystów”. Potem pokazali mi film z mojego życia nagrany na vhs-ce (trochę szumiało, ale było widać jak przespałam się z Marianem) Po seansie Bóg powiedział ,że czeka mnie kara. Spytał co lubię najbardziej. „Fotografie” odpowiedziałam bez namysłu...

Opublikowano

Ja bym też TĘ babę zabił, gdyby czytałaprzez ramię moją ksiązkę, lub gazetę. Więcej powodów do zabójstwa nie znalazłem ( po co zresztą, skoro wyręczył mnie tramwajarz).
A serio; fajnie napisane, zabawne- twoje zadowolenie z opowiadanka całkowicie uzasadnione.

Opublikowano

podobało mi sie.
ciekawie sie czyta.
ale to że ona już u świętego Piotra to samobojstwo? wypadek?
bo nie skumałem, czy moze tak własnie ma być?
takie niedomówienie?
"więcej inteligentnie będzie Jasiu"
jak mawiał Kobuszewski do Gołasa w słynnym skeczu,
którego wy młodzi pewnie nie pamietacie...
ech...cholercia rozgadałem się trochu...
kłaniam się nisko i znikam...

Opublikowano

ot anka
układa wolno i flegmatycznie związki logiczne!

Wiszę tu już trzeci rok...moze unosze się ?

Potem pokazali mi film z mojego życia nagrany na vhs-ce (trochę szumiało, ale było widać jak przespałam się z Marianem) Po seansie Bóg powiedział ,że czeka mnie kara. Spytał co lubię najbardziej. „Fotografie” odpowiedziałam bez namysłu...
to mi cos nie pasuje do całości, troszke oderwane - takie jest moje zdanie

ale tekst ciekawy !!
pozdrawiam

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Wiersz napisany dla uczczenia osiemdziesiątej rocznicy wyzwolenia przez oddziały Brygady Świętokrzyskiej NSZ niemieckiego obozu koncentracyjnego dla kobiet w Holýšovie w Czechach w dniu 5 maja 1945 roku.      
    • Przerażone czekały na śmierć... W barakach okolonych kolczastym drutem...   Choć wielka światowa wojna, Pochłonąwszy miliony niewinnych ofiar, Z wolna dobiegała już końca, A wolnym od nazizmu stawał się świat… Na obrzeżach czeskiego Holýšova, Z dala od teatru wojennych działań, Z dala od osądu cywilizowanego świata, Rozegrać miał się wielki ludzki dramat...   Dla setek niewinnych kobiet, Strasznych dni w obozie zwieńczeniem, W okrutnych męczarniach miała być śmierć, Żywcem bez litości miały być spalone... Podług wszechwładnych SS-manów woli, By istnienia obozu zatrzeć ślady,  Spopielone bezlitosnego ognia płomieniami, Nazajutrz z życiem pożegnać się miały…   Przerażone czekały na śmierć... Utraciwszy już ostatnią, choćby nikłą nadzieję…   W obszernych ciemnych baraków czeluście, Przez wrzeszczących wściekle SS-manów zapędzone, W zatęchłym cuchnącym baraku zamknięte, Wkrótce miały pożegnać się z życiem… Gdy zgrzytnęła żelazna zasuwa, Zwierzęcy niewysłowiony strach, W każdej bez wyjątku pojawił się oczach, By na wychudzonej twarzy się odmalować…   Wszechobecny zaduch w barakach, Nie pozwalał swobodnie zaczerpnąć powietrza, Gwałtownym bólem przeszyta głowa, Nie pozwalała rozproszonych myśli pozbierać… Gwałtownym bólem przeszyte serce, Każdej z  setek bezbronnych kobiet, Łomotało w młodej piersi jak szalone, Każda oblała się zimnym potem…   Przerażone czekały na śmierć... Łkając cicho jedna przy drugiej stłoczone...   W ostatniej życia już chwili, Z wielkim niewysłowionym żalem wspominały, Jak do piekła wzniesionego ludzkimi rękami, Okradzione z młodości przed laty trafiły… Jak przez niemieckie karne ekspedycje, Przemocą z rodzinnych domów wyrywane, Dręczone przez sadystyczne strażniczki obozowe, Drwin i szykan wkrótce stały się celem…   Codziennie bite po twarzy, Przez SS-manów nienawiścią przepełnionych, Doświadczyły nieludzkiej pogardy I zezwierzęcenia ludzkiej natury… Wciąż brutalnie bite i poniżane, Z kobiecej godności bezlitośnie odarte, Odtąd były już tylko numerem W masowej śmierci piekielnej fabryce…   Przerażone czekały na śmierć... Pogodzone z swym okrutnym bezlitosnym losem…   W zadrutowanych barakach, Z wyczerpania słaniając się na nogach, Wycieńczone padały na twarz, Nie mogąc o własnych siłach ustać… Gdy zapłakanym oczom nie starczało łez, Fizycznie i psychicznie wycieńczone, Czekając na swego życia kres, Strwożone już tylko łkały bezgłośnie…   Przeciekające z benzyną kanistry, Ustawione wzdłuż obozowego baraku ściany, Strasznym miały być narzędziem egzekucji, Tylu niewinnych istnień ludzkich… Przez SS-mana rzucona zapałka, Na oblany benzyną obozowy barak, Setki kobiet pozbawić miała życia, W strasznych męczarniach wszystkie miały skonać…   Przerażone czekały na śmierć... Gdy cud prawdziwy ocalił ich życie…   Ich spływające po policzkach łzy, Dostrzegły z niebios wierne Bogu anioły, A Wszechmocnego Stwórcę zaraz ubłagały, By umrzeć w męczarniach im nie pozwolił… I spoglądając z nieba Bóg miłosierny, Ulitowawszy się nad bezbronnymi kobietami, Natchnął serca partyzantów z lasów dalekich, Bohaterskich żołnierzy Świętokrzyskiej Brygady…   I tamtego dnia pamiętnego na czeskiej ziemi, Niezłomni, niepokonani polscy partyzanci, Swe własne życie kładąc na szali, Prawdziwego, wiekopomnego cudu dokonali… Silnie broniony obóz koncentracyjny, Przypuszczając swymi oddziałami szturm zuchwały, Sami bez niczyjej pomocy wyzwolili, Biorąc setki SS-manów do partyzanckiej niewoli…   Bohaterski szturm Brygady Świętokrzyskiej... Dla tysięcy kobiet był wolności zarzewiem...   Niebiańskiemu hufcowi aniołów podobna, Natarła nieustraszona Świętokrzyska Brygada, By znienawidzonemu wrogowi plany pokrzyżować By wśród hitlerowców paniczny strach zasiać… Tradycji polskiego oręża niewzruszenie oddana, Chlubnym kartom polskiej historii wierna, Natarła nieustraszona Świętokrzyska Brygada, Paniczny w obozie wszczynając alarm…   Brawurowe ze wschodu natarcie, Zaskoczyło przerażoną niemiecką załogę, Z zdobycznych partyzanckich rkm-ów serie, Głośnym z oddali niosły się echem… By tę jedną z najpiękniejszych kart, W długiej historii polskiego oręża, Zapisała niezłomnych partyzantów odwaga, Krusząc wieloletniej niewoli pęta…   Bohaterski szturm Brygady Świętokrzyskiej... Przeraził butnych SS-manów załogę…   Odgłosy walki niosące się z oddali, Do uszu udręczonych kobiet dobiegły, W tej strasznej długiej niepewności chwili, Krzesząc w sercach iskierkę nadziei… Na odzyskanie upragnionej wolności, Zrzucenie z siebie pasiaków przeklętych, Wyjście za znienawidzonego obozu bramy, Padnięcie w ramiona wytęsknionym bliskim…   Choć nie śmiały wierzyć w ratunek, Ten niespodziewanie naprawdę nadszedł, Wraz z brawurowym polskich partyzantów szturmem, Gorące ich modlitwy zostały wysłuchane… Wnet łomot partyzanckich karabinów kolb, W ryglującą barak zasuwę żelazną, Zaszklił ich oczy niejedną szczęścia łzą, Wyrwały się radosne szepty wyschniętym wargom…   Bohaterski szturm Brygady Świętokrzyskiej... Dnia tego zwieńczonym był wielkim sukcesem…   Wielkie wrota baraków wyważone, Rozwarły się z przeciągłym łoskotem, Odsłaniając widok budzący grozę, Chwytający za twarde żołnierskie serce… Ich brudne, wycieńczone kobiece twarze, Owiało naraz rześkie powietrze, Nikły zarysowując na nich uśmiech, Dostrzeżony sokolim partyzanckim wzrokiem…   I ujrzały swymi załzawionymi oczami Polskich partyzantów niezłomnych, Niepokonanych i strachu nie znających, O sercach anielską dobrocią przepełnionych… Dla setek kobiet przeznaczonych na śmierć, Polscy partyzanci na ziemi czeskiej, Okazali się wyśnionym ratunkiem, Zapisując chlubną w historii świata kartę…   - Wiersz napisany dla uczczenia osiemdziesiątej rocznicy wyzwolenia przez oddziały Brygady Świętokrzyskiej NSZ niemieckiego obozu koncentracyjnego dla kobiet w Holýšovie w Czechach w dniu 5 maja 1945 roku.  

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

        Żołnierze Brygady Świętokrzyskiej NSZ i grupa uwolnionych więźniarek z obozu koncentracyjnego w Holýšovie (Źródło fotografii Wikipedia).              
    • @Roma

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

       Jeszcze się trzymasz? Powodzenia, bo nerwy jak szwy, łatwo puszczają, szczególnie jak stres trwa długo.    
    • @Domysły Monika cudna jest ta Twoja analiza emocjonalna wiersza  Wiesz czasami relacja matki z córką jest trudna  I tylko od dojrzałości jednej ze stron zależy czy w ogóle będzie możliwe jakiekolwiek pojednanie  Najgorzej jest wtedy kiedy zachowanie matki zaczyna powielać dziecko i przenosić takie patologiczne stany na swoją nową rodzinę  Ten wiersz jest właśnie o tym 
    • @Unapali Nie za dużo entera? Gdyby był dłuższy, szukałabym jedynej kropki na podłodze.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...