Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Wśród bruzd historii, gdzie świt się przeciera,
rosły ich głosy jak drzewa nadziei —
ktoś z piórem jak skrzydłem przekraczał nieszczęścia,
ktoś w ciszy dopalał ostatnie marzenia.

 

Kochanowski pierwszy rozświetlał mrok,
gdy ból ojcostwa stawał się modlitwą ziemi;
Mickiewicz unosił naród jak wiatr sztandary,
prowadząc dusze tam, gdzie wolność nie zasypia.

 

Słowacki niósł ogień, co palił wątpliwości,
a Norwid uczył, że piękno kosztuje samotność.
Miłosz szukał prawdy na mapach sumienia,
Szymborska składała wszechświat z jednego pyłu słowa "być"

 

Tuwin — w śmiechu i zadumie —
kręcił światem jak karuzelą zdziwienia,
zwykłą codzienność zamieniając w cud,
który trwa do ostatniej kropki.

 

Ich strofy — żywe, wiecznotrwałe —
przepisały los narodu na ton serca.
Niosły Polskę w dłoniach jak płomień,
co nie gaśnie, dopóki ktoś czuwa.

 

Dziś pochylamy czoła nad każdym wersem,
który ocalił choć jedną chwilę człowieczeństwa.
Bo poeta nie znika, gdy gasną jego oddechy —
poeta trwa, dopóki drży w nas
choć jedna nuta jego słów.

 

A my — spadkobiercy ich świateł —
idziemy dalej, ścieżką między dźwiękiem a milczeniem,
niosąc w sobie tę starą prawdę:
że słowo może unieść świat,
jeśli wypowie je serce.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...