Dogadać się, jak Ukraina z ruskimi w 1996 r.? Oddała im głowice nuklearne w zamian za gwarancje bezpieczeństwa. A miała bodajże 3 na świecie potencjał, jeśli chodzi o broń jądrową. Nie byłoby dzisiejszej wojny, gdyby wtedy się nie zgodziła "dogadać". Tacy ludzie, jak Putin, nigdy nie dotrzymują warunków jakiegokolwiek "dogadania się".
Problem polega na tym, że kraje, które posiadają broń nuklearną,zawsze będą zagrożeniem dla światowego pokoju, bo nigdy nie wiadomo, czy nie dojdzie tam do władzy jakiś świr. Może to dotyczyć każdego państwa, Trumpowi w USA też nie wiadomo, co może strzelić do łba.
W 2003 r. Amerykanie napadli na Irak pod fałszywym pretekstem (legendarnej broni masowego rażenia nigdy tam nie znaleziono) i świat nic nie zrobił, bo kto by się jakimś Irakiem przejmował. Oczekiwano jedynie, że może dzięki tej inwazji ropa stanieje.
Najlepszą opcją byłoby prawo posiadania takiej broni dla wszystkich. Nie byłoby to rozwiązanie idealne, ale chyba lepsze, niż obecna nierównowaga sił.
Oczywiście powyższy wiersz jest monumentalnym, mocnym, obliczonym na wywołanie emocji protest songiem przeciwko okrucieństwu wojny i masowym cierpieniu ludzi, których los nie obchodzi szaleńców u władzy.
Brutalna prawda jest jednak taka, że z szaleńcem nie ma negocjacji. Nawet, jeżeli teraz chwilowo doszłoby do jakiegoś quasi-układu, to i tak wcześniej czy później zostanie on pogwałcony.
Układy z wodzami pokroju Putina to tylko przybliżenie wydarzeń, o których mówi wiersz.
A zamiast wymachiwania szabelką (Zachód) trzeba było wcześniej nie kręcić z Putinem biznesów i nie dać mu obrosnąć w piórka. Po aneksji Krymu i wybuchu wojny z Gruzją chyba politycy wiedzieli, z kim mają do czynienia.
Myśleli, że są bezpieczni, jak będą przymykać oczy na działania Putina i kupować od niego gaz, to zostanie ukontentowany, obłaskawiony, i nie będą mu chodziły po głowie dziwne pomysły. Może liczyli też, że zacieśnianie więzi gospodarczych również w jakiś sposób gwarantuje Europie bezpieczeństwo. Nomen omen, ja bym powiedziała, że to też pewna forma "dogadywania się", która, jak widać, poszła się czochrać.
Si vis pacem, para bellum.