zapach liści palonych za białą kapliczką
przejrzałe jabłka przy drewnianym oknie
młodość zaklęta w kropli skradzionego wina
ostatni papieros co nigdy nim nie był
gasnące ognisko w rogu twoich oczu
jesień upleciona ze zmierzwionych włosów
tych kilka obrazów
pozwala mi jeszcze oddychać
tych kilka momentów
pozwala mi wierzyć że warto
wczoraj szeptałem do ciebie
że świat przecież poczeka
dziś wrześniowe niebo
znów zaczęło płakać