Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

 

Kiedajszo roz na tydziań Grózka i Matulka na targ jeździuła.
kołam abo bryczkó z kokoszami, jojkami, śniotanu, abo gajsiami.
A tero nowó szyrokó szosijó do mjasta je,
oltów za gwolt i te tretuary rozmaite.
Ta staró, wojskó droga połobsodzanó szczepami,
to sprowdy só nopsiankniejszo.

 

 

Do łąk podwodnych fukus przypłynął,
pełen jodu miał wygląd bursztynu.

I dni co płyną obok, a może inne,
czy pominięte te ważne.
I te które uczyniły ze mnie człowieka,
tamten świat i szara kobieta.

I czarno- biały album jak skrzynka a w nim zapomniane zdjęcia.
I chwile zatrzymane w kadrze, a może tylko przypadkiem.

Wszystkie smaki, zapachy jak trudno je pochować.
I w tłoku niemożliwy do napisania poemat.
Ona co słońcem uwodzi, bywa dżdżysta,
przecież wciąż są torfowiska.

Urodzaj grzybów w lasach,
po rolnych uprawach i dawnych zyskach,
po ptasich odlotach.
Ile kosztuje odwaga.
Czy aby żyć to trzeba umierać?
Wiara, bo już niczego nie da się zmienić.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Kiedajszo- dawniej
Grózka- Babcia,
kokosz- kura,
gajś- gęś
koło- rower
olto- auto
gwolt- dużo
szczepy- drzewa
tretuary- chodniki

 

Opublikowano

@Annna2

Ten wiersz jak lament nad zanikiem tradycji, rodzinnych historii, pamięci lokalnej jest zapisem autentycznej nostalgii. Gwara niesie świadectwo korzeni, po których, gdy obumrą pozostają obrazy, smaki, fotografie, pojedyncze zdania.

 

 

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...