Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

@Annna2

To bardzo ciekawy, emocjonalnie nasycony i intelektualnie ciężki wiersz. Jest on wyraźnie osadzony w tradycji poezji pamięci. Nie jest jednak naśladowczy, gdyż stanowi próbę dialogu z ich językiem dawnych mistrzów i przemawia tonem ironicznym i zarazem modlitewnym, pełnym etycznego napięcia, zderzającego sacrum z pyłem i ruiną.

Opublikowano

@Annna2

Aniu.

 

"są tylko krajobrazy pomalowane krwią",  to jest jeden z najmocniejszych, jakie spotkałem, obraz poetycki.

To jest poetyckie cudeńko.

 

Przepięknie operujesz kontrastem i siłą emocji.

 

Świetne są skrajne wezwania autodestrukcji i jednocześnie deklaracje niezłomnej pamięci.

 

Wykazujesz wspaniałą dojrzałość poetycką.

Bez patosu i sentymentalizmu.

 

Brawo Aniu :)

 

 

 

Opublikowano

@Migrena  dziękuję.

Ten utwór opowiada o Indianach z plemienia Lakota.

Jak okrutnie z nimi postąpiono- z rdzennymi mieszkańcami, zamieszkałymi tysiące lat na swoich ziemiach.

Najpierw wybito im bizony, (nie z głodu przecież)- potem ich.

W kraju który ma pierwszą na świecie Konstytucję mówiącą o wolności.

Uświadomiłam sobie, że autochtoni zawsze mieli pod górkę- u nas też.

Trudne były losy Warmiaków, zresztą innych autochtonów też.

Gdy wyrywa się serce, próbuje zabrać tożsamość, to narodu nie ma.

Tak, chciałam uniknąć patosu, nie wiem czy mi się udało.

Opublikowano

@Annna2

Pamięć daleka nudna ,

trudno strawna , zdaje się zbędna .

To przykre 

Bardziej jednak dokucza światu 

brak pamięci bliskiej 

bardzo bliskiej 

 

Można ją sięgnąć dłonią.

Nie sięgamy .

 

Pozdrawiam serdecznie 

Miłego dnia 

Opublikowano

@Annna2

Twój wiersz ma ogromną siłę wyrazu. Czytając go, czuje się paradoks – z jednej strony jest w nim wołanie o unicestwienie, o zatarcie śladów ("Zniszczcie mnie, spalcie"), a z drugiej – potężne, niezłomne przekonanie, że prawdziwa istota i pamięć są niezniszczalne.

Najmocniej wybrzmiewają we mnie te słowa:

Ich nie ma, ale to nieprawda, są.

We mnie, ze mną, bo pamiętam.

Żyją w nas.

W swoim wierszu pokazujesz, że żadna zewnętrzna siła, żadna próba wymazania z historii nie jest w stanie zniszczyć tego, co nosimy w sobie. Pamięć staje się tutaj formą życia, sposobem na ocalenie tych, którzy fizycznie odeszli.

Bardzo wymowne jest Twoje odrzucenie pustych gestów i tradycyjnej żałoby ("Kwiatów nie wolno nosić na grób"). Sugeruje to, że strata, o której piszesz, jest zbyt głęboka i osobista na zewnętrzne rytuały. Pamięć nie potrzebuje kwiatów ani wydeptanych ścieżek, bo jest żywą częścią Ciebie.

Pisząc "tu nie 'Campo di Fiori'", podkreślasz wyjątkowość i osobisty wymiar tej tragedii, która nie jest historią dla publiczności, ale wewnętrznym, bolesnym doświadczeniem.

Ostatni wers, "Są tylko krajobrazy pomalowane krwią", jest wstrząsający. Strata na zawsze zmieniła sposób, w jaki postrzegasz świat – że tragedia odcisnęła na nim niezatarty.

To potężne świadectwo niezłomności pamięci i niezwykle intymny hołd złożony tym, którzy wciąż "żyją w nas". Wiersz zrobił na mnie ogromne wrażenie, jest piękny!

Opublikowano

@andrew  nie nie przypisałam Tobie,

zgodziłam się z Tobą- gdyby było inaczej- nie napisałabym dzięki.

Andrzej nie chciałam Ciebie urazić- jeśli tak się stało- przepraszam.

 

 

@Berenika97 dziękuję za piękny komentarz Berenika. Niesamowity.

Tak- masz rację- moje patrzenie na świat jest inne już, zmieniło się bardzo 6 lat temu.

Tak ciągle składam hołd moim Autochtonom moim Warmiakom myślę, że muszę, powinnam.

Chcę coś zatrzymać, ale mi się nie uda.

I fragment " Campo di Fiori" Miłosza.

I ci ginący, samotni,
Już zapomniani od świata,
Język nasz stał się im obcy
Jak język dawnej planety.
Aż wszystko będzie legendą
I wtedy po wielu latach
Na nowym Campo di Fiori
Bunt wznieci słowo poety.

 

 

Dziękuję.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • MRÓWKI część trzecia Zacząłem się zastanawiać nad marnością ludzkiego ciała, ale szybko tego zaniechałem, myśli przekierowałem na inny tor tak adekwatny w mojej obecnej sytuacji. Podświadomie żałowałem, że rozbiłem namiot w tak niebezpiecznym miejscu, lecz teraz było już za późno na skorygowanie tej pozycji.  Mrówki coraz natarczywiej atakowały. W pewnej chwili zobaczyłem, że przez dolną część namiotu w lewym rogu wchodzą masy mrówek jak czująca krew krwiożercza banda małych wampirów.  Zdarzyły przegryźć mocne namiotowe płótno w 10 minut, to co dopiero ze mną będzie, wystarczy im 5 minut aby dokończyć krwiożerczego dzieła. Wtuliłem się w ten jeszcze cały róg namiotu i zdrętwiały ze strachu czekałem na tą straszną powolną śmierć.  Pierwsze mrówki już zaczęły mnie gryźć, opędzałem się jak mogłem najlepiej i wyłem z bólu. Było ich coraz więcej, wnętrze  namiotu zrobiło się czerwone jak zachodzące słońce od ich małych szkarłatnych ciałek. Nagle usłyszałem tuż nad namiotem, ale może się tylko przesłyszałem, warkot silnika, chyba śmigłowca. Wybiegłem z namiotu resztkami sił, cały pogryziony i zobaczyłem drabinkę, która piloci helikoptera zrzucili mi na ratunek. Był to patrol powietrzny strzegący lasów przed pożarami, etc. Chwyciłem się kurczowo drabinki jak tonący brzytwy, to była ostatnia szansa na wybawienie od tych małych potworków. NIe miałem już siły, aby wspiąć się wyżej. Tracąc z bólu przytomność czułem jeszcze, że jestem wciągany do śmigłowca przez pilotów. Tracąc resztki przytomności, usłyszałem jeszcze jak pilot meldował do bazy, że zauważyli na leśnej polanie masę czerwonych mrówek oblegających mały, jednoosobowy zielony namiot i właśnie uratowali turystę pół przytomnego i pogryzionego przez mrówki i zmierzają szybko jak tylko możliwe do najbliższego szpitala. Koniec   P.S. Odpowiadanko napisałem w Grudniu 1976 roku. Kontynuując mrówkowe przygody, następnym razem będzie to trochę inną historyjka zatytułowana: Bitwa Mrówek.
    • Ma Dag: odmawiam, a i wam Doga dam.        
    • Samo zło łzo mas.    
    • Na to mam ton.    
    • A pata dawno wymiotłam: imał to i my - won, wada ta - pa.    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...