Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

daj mi
choć kawałek siebie
mówi
więc daję

pukiel ryżawych włosów
fragment ust
obgryziony paznokieć
ćwierć uda

potem pójdę nierówna
do zdziwionego ciebie
i powiem
skoro kochasz pieszczotę
to pozwól
kochać mnie innym

bo na początku był dotyk
a dotyk był u boga
i bogiem był dotyk





--

Na początku było słowo, a słowo było u Boga i Bogiem było słowo pierwsze zdanie Ewangelii św. Jana

Opublikowano

Hmmm... Cięzko coś konkretnego powiedzieć. Forma jest ok, ale nic nadzwyczajnego. Tematyka też niezła, ale czegoś tu jednak brakuje. Pointa jest całkiem fajna, ale skoro już taka tematyka, to może jakoś tak "z jebnięciem"? Ale ogólnie wiersz robi pozytywne wrażenie. W każdym razie oryginalny. :)

Pozdrawiam.

Opublikowano

hm na początku w wierszu jest zwrot "mówi", a potem "do ciebie" - czy to mają być dwie różne osoby czy ta sama, tylko błąd?

my version

mówisz
daj mi kawałek siebie
daję

pukiel ryżawych włosów
fragment ust
obgryziony paznokieć
ćwierć uda

potem pójdę do ciebie nierówna
i powiem
kochasz pieszczotę
pozwól kochać mnie innym

bo na początku był dotyk
a dotyk był u boga
i bogiem był dotyk



podoba mi się, ale mogłoby być lepsze...

pozdrawiam /Arek

Opublikowano

Niepotrzebna informacja i cytat z Ewangelii. To tak jakby czytelnik nigdy nie zetknął się z tymi słowami i trzeba mu wbic je do głowy.
Druga zwrotka to nic innego jak wyliczanka i banalna w dodatku. Wszyscy piszą o włosach, ustach, udach. No może paznokieć jest "świeższy", choć także coraz więcej się o nim słyszy.
Trzecia zwrotka także brzydka. To za sprawą "potem", "kochasz pieszczotę", "pozwól kochać", takie to trochę nijakie.
Ostatnia część niby najlepsza, ale nie podoba mi się. Jest w niej jakiś pomysł, ale zerżnięcie żywcem z Ewangelii, czy czegokolwiek innego (z drobną zmianą) jest niedopuszczalne moim zdaniem i prymitywne trochę.
Wiersz krótki jednak przegadany. Nie podoba mi się.

Opublikowano

Teraz powiem coś konkretnego, bo widzę, że tu dziwne opinie się pojawiają.
Wyliczanka - co jest złego w wyliczaniu w poezji. Nie wiem ludzie, ale jakoś już wam się tak upodobało, żeby pewne elementy wierszy odgórnie skazywać na kiepskość tylko za to czym są.

"pukiel ryżawych włosów
fragment ust
obgryziony paznokieć
ćwierć uda"

Mnie ten fragment się właśnie spodobał. Brzmi osobiście, charkterystycznie ( mówi, że pl ma rude włosy i obgryza paznokcie, można też interpretować, że ma grube uda).

"potem pójdę nierówna
do zdziwionego ciebie
i powiem
skoro kochasz pieszczotę
to pozwól
kochać mnie innym"

Ja bym się przyczepił tutaj. Jako climax utworu to wypadałoby to lepiej trochę ująć. Pierwsze dwa wersy są niezłe, to reszta jakaś taka średnia.


"bo na początku był dotyk
a dotyk był u boga
i bogiem był dotyk"

Tu brakuje jebnięcia, jak już mówiłem. Jednak... jeżeli popatrzymy na pl jako na osobę o trochę innym sytemie wartości (poligamia, zdrada, czy jak tam się to da zinterpretować), to taka spokojna pointa z odniesieniem biblijnym jest jak najbardziej na miejscu. Poza tym nie nazwałbym tej erotycznej prafrazy zerżnięciem, jeżeli znów wrócimy do kwestii odmiennego systemu wartości (czy jak tam chcecie to nazwać), to odwołąnie do religii jest jak najbardziej celne.
Ja nie mówię, że wiersz jest arcydziełem, którym trzeba się zachwycać, ale swoje momenty ma i trzeba mu to przyznać. Nie zgodzę się też ze stwierdzeniem, że autorka chciała za dużo powiedzieć, tutaj powiedziana jest tylko jedna rzecz, według mojej interpretacji oczywiście.

No to się napisałem.
Pozdrawiam.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Może najpierw przeczytaj dokładnie co ktoś napisał a dopiero później wytykaj. Napisałem, że druga zwrotka to nic innego jak wyliczanka. Nie powiedziałem, że tylko dlatego jest kiepska ta część. Odpowiednio uzasadniłem swoje zdanie. Do części trzeciej również się "przyczepiłem" i podobnie jak wcześniej uzasadniłem swoje zdanie.
Zgadzam się z Twoim stwierdzeniem, że autorka nie chciała za dużo powiedzieć, ale poprostu przegadała. Nie trzeba pisać o kilku sprawach aby przegadać wiersz.
Opublikowano

Wyluzuj człowieku, ja tu się nie mam zamiaru z nikim o nic spierać.

"Druga zwrotka to nic innego jak wyliczanka i banalna w dodatku" - nie wmówisz mi, że to zdanie nie wyraża pejoratywnej opinii. Skoro piszesz człowieku, że "w dodatku" jest babalna, to znaczy, że dodajesz na zasadzie rekursji informację jednorodną z poprzednia (która mówiła, że to jest wylicznka). Gdybyś chciał użyć tutaj rozłącznika, co sugerowałoby treść niejednorodną, powinieneś był użyć słów takich jak: ale, lecz, jednak itp. Nie zrobiłeś tego, więc semantycznie obydwie informacje mają ten sam wydźwięk, a skoro banał jest określeniem jak najbardziej negatywnym, to wyliczankę też tak oceniasz.

Ja nie mam naprawdę ochoty się kłócić. Rozumiem, że każdy ma prawo się pomylić, ewentulanie nie uda się zawsze wyrazić dokładnie tego, co się chciało powiedzieć. Nie lubię natomiast jak ktoś pisze mi tego typy rzeczy:
"Może najpierw przeczytaj dokładnie co ktoś napisał a dopiero później wytykaj".
Tymbardziej, że wcale konkretnie tobie nie wytykałem (o ile to w ogóle podchodzi pod definicję wytykania), adresatem zdania byli ludzie i jak popatrzysz na komentarze na forum, to wyliczanki są tutaj potępiane dość często już za samo istnienie. Tego tyczył się mój komentarz.

Pozdrawiam.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


absolutnie nie błąd

tak źle, tak niedobrze :] jest z wami ludzie jak kurde z babą w ciąży. Napisałam kiedyś, że nienonomismoriar-łam nie dodałam informacji, to były pretensje, że nie każdy jest tak mądry i nie każdy wie co znaczy non omis moriar, a przecież w szkole średniej jest to zdanie chyba jeszcze częściej powtarzane niż owy cytat. U mnie np. z ręką na sercu mówię, był on tylko raz i to do tego na klasówce. Poza tym nic
Informacja, pragnę jeszcze zauważyć nie jest integralną częścią wiersza, toteż nie należy jej oceniać. Cieszy mnie, że zna pan, fakt się liczy, ale zaręczam, że nie każdy musi znać lub kojarzyć.

niedopuszczalne? ach! a dlaczego? nikogo nie obrażam, gdyż fragment ten nie odnosi się nawet do konkretnego Boga, a na stosie mnie nie spalą, więc się nie boję

o kurde :P chyba nadinterpretacja, ale spoko ]:>


proszę jeszcze panów o nie kłócenie się ^^"
bo o co?
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



może przesadziłem, że niedopuszczalna, nie miałem także na myśli, że może kogoś obrażać

ok ja już się nie kłócę
co do wyliczanki - naprawdę nie chciałem powiedzieć, że są one złe i banalne tylko dlatego, że są wyliczankami, chodziło mi o włosy, usta i uda, czyli o te części ciała, które są zawsze dręczone przy opisie osoby
pozdrawiam
Opublikowano

Oj! Widzę, że wiersz był osobisty. Ja z tymi udami to nie chciałem nikogo urazić. Po prostu tak mi się skojarzyło "ćwierć uda" z "mięsa ćwiercią" i tak już mi się pojawiły w głowie te wielkie szynki u rzeźnika. Tak wiem, to też nie brzmi najlepiej. Cóz, może rzeczywiscie to była nadinterpretacja.
Pozdrawiam serdecznie.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



osobisty to jest każdy Jasiu, chyba że się pisze tylko dla publiki, albo wstyd się przyznać ;)
Się nie gniewam tylko się śmieję :P ]:>

wpadł pies do kuchni i porwał mięsa ćwierć
a jeden kucharz głupi zarąbał go na śmierć


problem polega na tym, że muszą być dwie osoby inaczej zmieniamy całe znaczenie wiersza... niestety ;) ale dziękuję bardzo

pzdr
Iga

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio w Warsztacie

    • Pani Dyrektor ogłosiła, że na Wigilię zostaną zaproszeni najlepsi maturzyści z ostatnich dwudziestu lat. Jak się okazało było to zaledwie kilka osób. Inicjatorem okazał się tajemniczy sponsor, który opłacił catering szkolnej Wigilii i DJ"a pod tym jednym warunkiem...

      Frekwencja dopisała, catering i DJ również stawili się punktualnie.

      Na początku był opłatek, życzenia, kolędy a później, no a później, to trzeba doczytać.

       

      Na scenę wyszła pani Krysia, woźna, która za zgodą pani dyrektor miała zaśpiewać Cichą noc. Pojawiła się umalowana, elegancka w swojej szkolnej podomce i zaczęła śpiewać, ale nie dokończyła, bo ujrzała ślady błotka na parkiecie. Oj, się zdenerwowała babeczka, jakby w nią piorun strzelił. Trwała ondulacja w mig się wyprostowała i dziwnie iskrzyła, jak sztuczne ognie. Przefikołkowała ze sceny, czym wywołała konsternację zgromadzonych, bo miała około siedemdziesiątki i ruszyła w stronę winowajcy. Po drodze chwyciła kij od mopa z zamiarem użycia wobec flejtucha, który nie wytarł porządnie obuwia przed wejściem. Nieświadomy chłopak zajęty gęstym wywodem w stronę blondynki otrzymał pierwszy cios w plecy, drugi w łydki i trzeci w pupę. Odwrócił się zaskoczony i już miał zdemolować oprawcę ciosem, gdy na własne oczy zobaczył panią Krysię, woźną, złowrogo sapiącą i charczącą w jego stronę i zwyczajnie dał nogę.

       

      – Gdzieeee w tych buuutaaach pooo szkooole?! Chuuliganieee! – Ryknęła Pani Krysia i jak wściekła niedźwiedzica rzuciła się w pogoń za chuliganem.

       

      Zgromadzeni wzruszyli ramionami i wrócili do zabawy. DJ, chcąc bardziej ożywić atmosferę, puścił remiks „Last Christmas”, od którego szyby w oknach zaczęły niebezpiecznie drżeć.

       

      Wtedy to się stało.

       

      Wszystkich ogarnęło dzikie szaleństwo. No, może nie wszystkich, bo tylko tych, którzy zjedli pierniczki.

      Zaczęli miotać się po podłodze, jakby byli opętani. Chłopcy rozrywali koszule, dziewczęta łapały się za brzuszki, które błyskawicznie wzdęły się do nienaturalnych rozmiarów. Chłopięce klatki piersiowe rozrywały się z kapiszonowym wystrzałem i wyskakiwały z nich małe Gingy. Brzuszki dziewcząt urosły do jeszcze większych rozmiarów i nagle eksplodowały z hukiem, a z ich wnętrza wysypał się brokat, który przykrył wszystko grubą warstwą.

      Muzyka zacięła się na jednym dźwięku, tworząc demoniczny klimat.

       

      Za to w drzwiach pojawił się niezgrabny kontur, który był jeszcze bardziej demoniczny.

      Sala wstrzymała oddech, a Obcy przeskoczył na środek parkietu szczerząc zęby, na którym widoczny był aparat nazębny.

       

      – Czekałem tyle lat, żeby zemścić się na was wszystkich!

       

      – Al, czy to ty? – zapytał kobiecy głos.

       

      – Tak, to ja, Al, chemik z NASA. Wkrótce na Ziemi pojawią się latające spodki z Obcymi, którzy wszystkich zabiją.

       

      – Chłopie, ale o co ci chodzi?

      – zapytał dziecięcym głosem ktoś z głębi sali.

       

      – Wiele lat temu na szkolną Wigilię upiekłem pyszne pierniczki. Zostały zjedzone do ostatniego okruszka, ale nikt mi nie podziękował, nikt mnie nie przytulił, nikt nie pogłaskał po główce, nikt mnie nie pobujał na nodze. Było mi przykro. Było mi smutno. Miałem depresję!

      Nienawidzę was wszystkich!

       

      Tymczasem na salę wpadła pani Krysia, woźna, kiedy zobaczyła bałagan, dostała oczopląsu, trzęsionki, wyprostowana trwała ondulacja stała dęba i zaryczała na całą szkołę:

       

      – Co tu się odbrokatawia!

       

      – Ty, stary patrz, pani Krysi chyba styki się przepaliły. – Grupka chłopców żartowała w kącie.

       

      Pani Krysia odwróciła się w ich stronę i poczęstowała ich promieniem lasera. To samo zrobiła z chłopcami-matkami małych Gingy i dzięwczętami, które wybuchły brokatowym szaleństwem.

      – Moja szkoła, moje zasady! – krzyknęła pani Krysia, woźna.

       

      Na szczęście nie wszyscy lubią pierniczki.

       

      Maturzyści, zamiast uciekać, wyciągnęli telefony. To nie była zwykła Wigilia – to była `Tykociński masakra`. DJ, zmienił ścieżkę dźwiękową na „Gwiezdne Wojny”.

       

      Grono pedagogiczne siedziało na końcu sali, z daleka od głośników DJ'a, sceny, całego zamieszania i z tej odległości czuwali nad porządkiem. Nad porządkiem swojego stolika.

       

      Później Pani dyrektor tłumaczyła dziennikarzom, że Wigilia przebiegła bez zakłóceń, a oni robią niepotrzebny szum medialny.

       

      Nie wiadomo, co stało się z chemikiem z NASA, ale prawdą było, że pojawiły się spodki, ale nie z UFO, tylko na kiermaszu świątecznym, które każdy mógł dowolnie pomalować i ozdobić.

       

      Pani Krysia, woźna, okazała się radzieckim prototypem humanoidów - konserwatorów powierzchni płaskich.

       

      To była prawdziwa Tykocińska masakra, która zaczęła się niewinnie, bo od...

       

      Wesołych Świąt!

       

       

  • Najczęściej komentowane w ostatnich 7 dniach



×
×
  • Dodaj nową pozycję...