Pewnej nocy, za dzieciaka jeszcze,
przyśnił mi się sen o potędze.
I nawet dobrze, że tak kiedyś uczynił
bo podjąłem szereg działań.
Nie jest ważne czy przyśnił mi się sensownie
czy bezsensownie. Ani czy prawdziwie lub kłamliwie.
Miał miejsce, a ja zacząłem ćwiczyć dziedziny.
Sen jak sen nie powie Ci prawdy.
Sen nie wyjaśni w co i po co się wpuszczasz.
Im bardziej rośnie moja potęga,
fakt, nieco wydumana, ale to inna historia,
tym czyni mnie coraz większym podwładnym.
Sen powinien zawczasu mi wytłumaczyć,
że uczyni mnie podwładnego własnej potęgi...
sen jak sen zaniedbał prawdę i to taka jest prawda.
To właśnie potężnych się przestawia i opowiada
szachowe figury tak już mają na życia szachownicy
nie dziw się że tak zazdroszczę
uśmiechniętemu, anonimowemu przechodniowi.
Jest przecież tak przyjemnie gdy nic od ciebie nie zależy
a twoja opinia i zdanie są lżejsze od najlżejszego puchu...
Nie dziw się, że nie rozmawiam prawie wcale z dziećmi,
bo czułbym obowiązek zbyt ciężki
żeby generalnie jak najwięcej je przestrzec
za co dzieci nie lubiły by mnie, bo one nie lubią wcale ostrzeżeń.
Chcą przecież mieć bezsprzeczne prawo śnić swoje sny.
Choćby takie, że będą kiedyś kimś. I kochanym i ważnym chociażby.
I jeszcze sto innych przymiotników...
(każdego z tych określeń przecież im życzę choć znam nieco lepiej ich rozwinięcia)
Gdybym zagłębił się w niepojętą metafizykę
Gdybym chciał i umiał odpowiadać na ważne pytania
Gdybym znał sens przewodni i umiał go określić
Gdybym rozkochał się w ciężarze rozważań
uczynili by mi z reala Wahadło Foucoulta Umberto Eco.
Warszawa – Stegny, 10.08.2025r.
Inspiracja – Poetka Agata - wierszyki (poezja.org).