Brak
Od niechcenia budzi się dzień,
szybuje ponad lasem, po nocy
wzgórze przyodziewa mgły.
Kukułka jeszcze w drzemce, ale sarny
wędrują z młodymi za szczęściem.
Moim - chleb z masłem i kakao,
dach chroniący od burz i słońca.
Kot, zamiast w piwnicy gdzie myszy,
biega za nutami z nokturnów.
Na tarasie rodzinny album, upstrzony
kleksem po jaskółce. W gnieździe odgłosy
życia - a ty - jesteś i nie ma cię,
podobnie ze mną.
Ciągnę długie popołudnia ze sobą,
rower usłużnie dźwiga ciało i wiersze.
Na wahadle wczoraj - my - a jednak...
lipiec, 2025