Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Dziś gwiazdy na niebie

jak twoje źrenice

świecą nieco jaśniej,

zbiera się na burze.

Czuję, jakbym znał cię

całe swoje życie,

całą wieczność wspomnień,

choć może i dłużej.

 

Pierwszy raz twe oczy

(choć pamięć nie sięga)

widziałem gdzieś z hakiem

czterysta lat temu.

Wtedy to złączyła

nas cicha przysięga -

nie pamiętam treści,

nie wiem jak i czemu.

 

Lecz nocy tej jakby

wszystko zapłonęło:

we mnie, w tobie, wokół -

w jedno arcydzieło.

 

Może byłem jednym

z turyńskich żołnierzy,

ty zaś posadzoną

na stosie skazaną.

Spełniałem rozkazy,

by mieć za co przeżyć,

a ty czarowałaś -

tak mi powiadano.

 

Gdy stanęłaś w ogniu

obróciłaś głowę

i spojrzałem wtedy

prosto w twoje oczy.

Wrzask spod twoich powiek

odebrał mi mowę,

bezgłos twego gardła

ciepłe łzy wytoczył.

 

Kiedyś cię odnajdę

- szeptałem do nieba -

nawet w przyszłym życiu,

gdy zajdzie potrzeba.

 

Po wieku czekania

zmieniło się wszystko

i w innym nas miejscu

osadziły dzieje.

Byłaś wtedy piękną

rosyjską księżniczką,

ja - klepiącym biedę

moskiewskim złodziejem.

 

Spotkaliśmy się gdzieś

pos murami Kremla

i po styku spojrzeń

poszłaś w swoją stronę.

Księżnej nie przystoi

miłość potajemna,

mezalians odpada -

i wszystko stracone.

 

Choć skradłaś mi serce,

nie miałem nadziei -

żyłaś pośród carów,

zaś ja wśród złodziei.

 

Sto lat później inną

baśń nam napisano,

choć te same oczy

zdobiły nam twarze.

Na bruku paryża

byłaś kurtyzaną,

ja - spragnionym uczuć

marsylskim pisarzem.

 

Nasza pieśń miłości

trwała aż do rana,

przez noc - jakby wieczność -

od cienia wieczora.

Ja byłem za głupi,

a ty zbyt zmieszana.

Pomyślałem z żalem:

to jeszcze nie pora.

 

Moje marne serce

zapłonęło wierszem.

Żyliśmy noc jedną -

nie mogliśmy więcej.

 

Tuż po Wielkiej Wojnie

w lwowskim kabarecie

ja pisałem teksty,

ty grałaś na scenie.

Rzucałaś spojrzenia

skromnemu poecie,

byłaś inspiracją,

twórczym odkupieniem.

 

Przyszła wojna nowa -

by zakończyć wszystkie,

skryłem się w Warszawie,

ty - gdzieś za granicą.

Minęło powstanie -

jednym krótkim błyskiem

znalazłem się między

gruzem a ulicą.

 

Lecz kiedy Warszawa

w płomieniach już stała

wspomniałem piosenkę,

którą mi śpiewałaś.

 

Reszta jest już pewna -

cała aż do teraz,

lecz przyszłość wciąż płonie

nadzieją karmiona,

bo choć na tę chwilę

tęsknota doskwiera,

przeznaczenie żyje

w istnień milijonach.

 

A każde rozstanie

jest tylko chwilowe -

spotkamy się znowu,

może w innych ciałach,

bo moja część duszy

zna twoją połowę,

i tysiące razy

już ją pokochała.

 

Bowiem miłość nie zna

czasu i tęsknoty -

kocham cię na wieczność

przez wszystkie żywoty.

Opublikowano

Całkiem nieźle się czyta, a miłość karmiczna istnieje naprawdę ;)

Opublikowano

@Bcmil No Twój wiersz zrobił mi dzień!

Wiersz jak ballada dusz, które przez wieki wołają się po imieniu, choć może go nie pamiętają. Bajka utkana z tęsknoty, miłość silniejsza niż śmierć, niż historia, niż jakiekolwiek „za późno”.

Wciągnęło mnie to jak cug w komin - od pierwszych wersów czułam, że to nie tylko opowieść o reinkarnacji, ale o tej jednej, niepojęcie wiernej miłości, która odnajduje drogę nawet przez bariery czasu i historii.

Choć nie wierzę w wędrówkę dusz, uwierzyłam w ten wiersz. Bo poezja rządzi się swoimi prawami - a tu każde z nich zapisane jest w sercu.

Chciałabym, żeby ktoś kiedyś kochał mnie tak mocno, z taką wiernością przez wieki.
Choć to niemożliwe, ale na teraz jest piękne.

Dziękuję :)

Opublikowano

@Leszczym dziękuję bardzo! Miło mi, że się spodobało, ballada to forma, której zawsze chciałem spróbować, dlatego wdzięczny jestem za docenienie.

@Naram-sin dziękuję pięknie!

@Alicja_Wysocka bardzo mi miło. Wiadomo oczywiście, że ta historia jest fikcją, ale starałem się napisać to w taki sposób, by można było wyciągnąć coś uniwersalnego o miłości - jednej, a może wielu. Bo gdy na nowo zakochujemy się, czasami uczucia te są zupełnie inne, zdarza się jednak, że kolejna miłość zdaje się znowu być tą pierwszą.

 

Wierzmy w poezję, to jest piękna wiara.

Jak ostatnia nadzieja i jak pierwsza miłość.

 

A nawet, jeśli to jest niemożliwe, to póki jest piękne - czy trzeba czegoś więcej?

 

Pozdrawiam i dziękuję za ten budujący komentarz!

@Dagna bardzo dziękuję! Pozdrawiam

Opublikowano

jakież to jest miłe

już się rozmarzyłem

mieć kilka żywotów

jak w tych modnych gierkach

właśnie w tym zabili

i już przeskoczyłem

jest żywot następny

w nim nadzieja wszelka

 

zabawa z ekranu

jest w życiu prawdziwym

można żyć zabijać

nowe życie czeka

lecz to tylko bajka

i jest niemożliwe

bo po życiu ziemskim

inne życie czeka

:))))

 

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Twój ślad błądzi wciąż przy mnie. Kolejny już raz pytam niebo o sens. Jeśli możesz to proszę powiedz, gdzie naprawdę jesteś. Chyba nie wątpisz, że są chwile w których próbuję cię odnaleźć. Wiem, to przecież niewykonalne. Tak dosłownie. Gdzie twój świat. Skąd mam to wiedzieć. Wybacz. Ja tylko tak. Chyba mnie znasz na wylot. Czasem pytam za dużo a innym razem olewam co ważne, parodią sensu namiastek.   Tak bardzo chciałbym cię zrozumieć nie bacząc na to, czym obdarzył mnie los. Wcale nie gniewam się na ciebie. Nie potrafię nawet, lecz czasami trudno jak cholera, więc proszę powiedz, gdzie te twoje niebo, w zwątpieniu chwil. Wiem, że nie dźwigam więcej niż mogę unieść. Chcę wierzyć, że każdy ma swój ciężar, dopasowany do możliwości. Rozumiem to, ale czasami tak po prostu brakuje zwykłych ludzkich sił.   Póki co, zdarza się ciemność w środku dnia. Dlaczego każesz mi błądzić. Po omacku natrafiać na to, co rujnuje umysł niczym żelazna kula, ściany samotnego domu. Czy mam życie zostawić, uciec sobie stąd? Tylko dokąd, skoro nawet śmierć tego nie zapewnia. Tak się nie da. Zniknąć zupełnie. Tu i tam. Absolutnie.   Jeżeli mnie słyszysz, to musisz przyznać, że w tej kwestii nie miałem wolnej woli. Taka niestety prawda. Nie mogłem zdecydować przed swoim narodzeniem, czy chcę zaistnieć na tym świecie. Takim, a nie innym. A może jednak podjąłem decyzję w jakiś niepojęty sposób, tylko nie jest mi dane o tym pamiętać. Myślę czasami poprzez pryzmat cierniowych marzeń. W tej krainie mego snu, chcę uwierzyć, że wydarzy się cud.   A z drugiej strony widzę w zwierciadle nadziei cień, taki prawdziwy, że aż oczy bolą mnie. Czy bywa tak, że to co zasłania światło, jest ważniejsze od blasku, który może oślepić. Dręczą myśli te, czy to znowu nie sen. A jeśli nie? Czy ujrzę kiedyś świt poza zrozumieniem, lecz mimo wszystko pojmując gdzie jestem, dlaczego i jaki to ma sens? Nie tylko dla mojej świadomej tożsamości. Dla każdej. Jako myślącej odrobiny universum. Takiej małej jak punkt.    
    • @Migrena Oj, dziękuję, a Aluś ma znowu chory komputer, a w tablecie piszę tak że 20 razy wolniej i w ogóle mnie nie słucha, koszmar!
    • @lena2_   dzięki Lena. serdeczności :)  
    • @lena2_   liryczne westchnie wyrażające bolesny nadmiar niewykorzystanej czułości.    pozostaje ona niezaspokojona i kończy się zmarznięciem w obliczu braku realnego dotyku.   bardzo piękny, emocjonalny wiersz :)    
    • @Alicja_Wysocka   Aluś. podziwiam Cię za Twoją wrażliwość :)   fantastyczny jest Twój wiersz.  
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...