Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

@Marek.zak1 myślę,że zobojętnienie jest na końcu, po rozczarowaniu i cierpieniu i często towarzyszy mu zniechęcenie, ale te uczucia nie są obecne non stop, przychodzą jak w tytule niekiedy tak jak i te pozytywne, radosne, ucieszne itp. życie póki co trwa

Dziękuję za czytanie i komentarz

Pozdrawiam serdecznie Kredens 

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Piękne, choć smutne bardzo prawdziwe.

a niebo zawsze jest piękne - też prawda, o wschodzie, o zachodzie, pogodne czy burzliwe, ale wolę Ziemię.

W niebie na pewno nie ma czerwonych szpilek, ani konwalii, ani kawy :P

Serdeczności, Kredensiku :)

 

Opublikowano (edytowane)

@Stary_Kredens podoba mi się oszczędność tego tekstu; możemy się domyślać przyczyn tego zdumienia, czy to rozdźwięk generacyjny, czy raczej zakorzenienie w uniwersaliach, tak niepopularnych dzisiaj ( niebo/ wiara ),na szczęście na osłodę jest bezinteresowne uczucie zwierząt…PL - ka nie marudzi, nie utyskuje, nie potępia, czy oburza się, nie, jest pełna zdumienia, które nigdy nie wyklucza choć częściowej  afirmacji, bo i cóż rzec, gdy jednak podziw wzbudza ciągłość trwania pewnych ( też cennych) rzeczy

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

( bo ja się z Koheletem i jego „ marnościami” nie zgadzam;), pozdrawiam. 

Edytowane przez Dagna (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

@Dagna @Dagna przypomniałam sobie co w księdze Koheleta napisano i trudno się z tym nie zgodzić zwłaszcza , że słowo hewel nie oznacza marność ale ulotność zostało tylko tak przetłumaczone. Cóż wszystko jest ulotne ale i się powtarza , pewne wartości są trwałe to też prawda ponadczasowe i uniwersalne, dobrze jest sobie porozważać mieć dystans do życia jakże różnorodnego

Dziękuję za czytanie i komentarz 

Pozdrawiam serdecznie 

Kredens 

Opublikowano

temat o którym kiedyś pisałem 

Miłość nie jest dana raz na zawsze - jest żyjącą  rośliną

 

nie umiemy swej miłości pielęgnować

choć najmniejszym dokarmiając słowem czułym

wyraz kocham powtarzając wciąż odnowa 

jak najpiękniej najwspanialej sobie mówić

...

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Napisane po przypadkowym usłyszeniu przemówienia Władysława Gomułki. Czytając proszę tego łysola mieć w pamięci. Te jego pauzy są nie do podrobienia.  Poeci! Wasze słowa stają się niezrozumiałe. Zalewa je powódź rolek i głupoty. Świat przewija. Krzyczy Instagram. TikTok tańczy. YouTube rozśmiesza, nadyma usta, strzela balonem gumy do żucia. Na nosie osiada żółty pył pomarańczy. A wy? Wy, dzieci wygnane, siedzicie nad słowami jak nad relikwiami, układacie metafory tak skomplikowane, że nie rozumiecie ich nawet wy sami. Ludzie rozsypują się wam z dłoni jak mrówki. Poeci! Słowo jest sponiewierane. Słowo krwawi. Słowo umiera jak dziecko, którego nie chroni żadna Strefa. Jeśli teraz nie zejdziecie z wież z kości słoniowej, jeśli nie zaczniecie mówić prosto i mocno, jeśli nie dotkniecie człowieka w jego strachu, radości, samotności, tęsknocie za kimś, kogo nawet nie zna — przegracie.   Przegracie w zamkniętych grupkach, w niszowych kawiarniach, na forach poezji, szeptem. Wasze wiersze będą czytać tylko inni poeci, którzy potrafią nie spać całą noc, bo ktoś powiedział im, że są ważni. Więc pisz! Pisz, poeto, prosto! Bądź jak „dzwonek od roweru”, żeby każdy matoł zrozumiał. Nie filozofuj. Nie kombinuj. Nie czaruj. Nie udawaj mądrej, najedzonej sowy, kiedy inni siedzą pod drzewem. Mów tak, jakby miało nie być jutro słów — wcale. Bo inaczej — nam… …nam już tylko Berdyczów. Słyszycie? Już słychać zgrzyt klucza w zamku z pordzewiałej stali. Nie bądźcie śladem stopy na mokrym piasku.    
    • Najśredniejszy teatr świata "teatrum mendy" pragnie przedstawić tragi-komedię z morałem pt. "Kolejka"   Akt I:   Narrator (wychylając jedynie głowę za kurtynę, możliwie stojąc na drabinie, aby swoim wzrostem wzbudzić zainteresowanie wśród publiczności) podobno najtrudniejszą częścią sztuki jest napisać początek, możemy w takim razie zacząć od końca - Pan V zabija wszystkich pozostałych czekających na miejscu. No, kamień z serca, możemy przejść do aktu pierwszego.   (kurtyna się odsłania) (dziesięciu obywateli czeka na swoją kolej pod drzwiami nr 145 urzędu marszałkowskiego)   Pan I (składa ręce w podzięce, modli się, płacze na widok oczekiwanych drzwi wejściowych)   Pan II (agresywnie) Jezu! Ile można tu czekać?!   Pani III (z rozrzewnieniem) a mogłam pójść na poranną mszę zamiast tu siedzieć...   Pan IV jeszcze raz mnie poślą do tego urzędu to im łby poukręcam!   Pan V ja to bym z chęcią tego urzędasa poturbował...   Pani VI (w pobliżu Pana V chyłkiem zdejmuje obrączkę)   Pan VII (wyciąga portfel z torebki Pani VI)   Pani VIII mnie to już tam nie rusza   Pan IX (rozbiera wzrokiem Panią VIII)   Pan X (rozbiera wzrokiem Pana IX - nie z byle chuci, po prostu Pan IX ma na sobie świetny sweter)   Kolejka (in unisono (dla ksenofobów - "wszyscy naraz")) jak pięknie nam stworzeniom boskim trwać w urzędzie marszałkowskim! wyjść nie można wręcz z zachwytu na wydziale emerytur! ach, czuć rozkosz w każdym głosie   Pan IX (na boku) kocham Panią numer osiem...   Kolejka (nadal in unisono) gdy po uszy w świadczeń stosie! życie piękne wiedzie petent   Pan X (na boku) muszę mieć ten jego sweter...   Kolejka (IN UNISONO) wypełniając swój neseser! świat zmieniany jest na lepsze   Pan II (nadal agresywnie) Chryste, ile można jeszcze!   Kolejka (nie uwierzysz. in unisono) im się teki robią cięższe! wiecznie biurokracja w modzie   Pan I chwała za to wojewodzie!   Kolejka (j.w) rozpuścić można się jak w wodzie! ach, jak czas nam pięknie leci   Pani III nie pójdę przez was do spowiedzi!   Kolejka (domyśl się) wśród obywatelskiej gawiedzi! jaką nam to sprawia frajdę   Pani VIII my śpiewamy samą prawdę...   Kolejka () podpisywać kartek hałdę! składać znów słowo do słowa   Pani VI ja od lat już jestem wdowa...   Kolejka (razem, w harmonii) raz przyjęte, raz odmowa raz pieczątka nam się trafi   Pan VII muszę prędko się wzbogacić...   Kolejka (w kompletnej kakofonii, czemu nie) raz marszałka autografik! takie życie, broń się, proś   Pan IV już obojga mam ich dość!   Kolejka (nieświadoma niczego) swoją teczkę wszędzie noś nigdy w świecie nie wiadomo...   Pan V (przejęty frustracją zabija wszystkich na miejscu)   Kurtyna (nie dotarła na spektakl, utknęła w korkach)   Publiczność (rzuca się na aktorów)  
    • @JWF–Dzięki–No nie podobno, żeby takie dziwadło, w takim ogrodzie–Pozdrawiam
    • @Migrena...

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Chyba tak to właśnie wygląda, dzięki za te słowa. O zagrożeniu, o którym wspomniałeś, czytałam kiedyś i pewnie było ich trochę więcej, ale póki co, cisza o tym...   @andrew... polEtycy mają historię za nic, umieją o niej 'wrzeszczeć', gdy coś im nie tak. Dziękuję.   @Annna2.... można to tak określić, jak to dobrze, że ktoś... za nas...                     Niech nam dane będzie poleżeć pod gruszą, zawsze... Dziękuję Anno.   @tetu... jak miło mi, przeczytać takie odzew na treść wiersza. Bardzo Ci dziękuję za to odniesienie.                   Ależ proszę... :)    @Czarek Płatak... te ręce może by już całkiem odpadły za to wszystko. Oby chłopcy bawili się                          statkami z papieru. Dziękuję Czarek, za wejście.   @Milady... @Rafael Marius... dziękuję.   Wszystkich bardzo serdecznie pozdrawiam.      
    • Zabawnie na poważny temat.. Tak, precz z wojnami, tylko pokój. @piąteprzezdziesiąte... Fajny limeryk.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...