Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)


 

Litwo czy mnie jeszcze miłujesz

Czy myślisz za mną jak moja Ojczyzna

Czy tęskno wypatrujesz

Z wiarą wydaną na pokuszenie.

 

A gdy wracać będę na ojczyzny łono 

I w Ostrej Bramie przyjmować wyrzuty 

I z Góry Krzyży żałośnie zawodzić

Ujmij mnie od kończyn i bez miar błogosław.

 

W miłości nie rachuj a rozgrzanym sercem

W krąg ciżby się wlejesz rozgrzejesz przytomnie

Po placach wzejdziesz a złotym promieniem 

Żydom na kramach zaświecisz usłużnie.

 

Szczęk szabel miliona zaciemnia mi oczy 

A milion z nich istnień wytrącam z pochodu 

I pól rozognionych zbożem rozmaitym

Tej nocy brzemiennej zew idzie od wschodu.

 

I już sam doświadczam jak konie w galopie 

I ludzie przyskoczą a rychlej przybywaj 

Szlachty tłumy z Inflant i z Białej Rusi idą 

Karnie się stawiasz głos słyszysz narodu.

 

I Pany nad Panami Radziwiłłów gniazda

Stoją i pysznią rycerską tu chwałą 

Pokornie przed Tobą Panienko upadam 

Pospolite ruszenie pobłogosław w cudzie.

 

Na rozkaz Zygmunta do Wilna przybyła 

I snuje się w cieniach gotuje się szlachta 

Z odsieczą wyruszą do imć Gosiewskiego

By Wazę na Kremlu osadzić rozumnie.

 

I Wielka Smuta nastała w stolicy

Pierwsza Dymitriada ruszyła już w sierpniu 

By ruskich bojarów do kapci uwiązać 

I Szujskich do lochów wytrącić w Warszawie.

 

Świadomie powieki zaciskam a w oczach 

Zamkniętych tę zgraję ogarniam i widzę 

Tę ciżbę w kontusze ubraną i konie 

Co w bruki kopytem takt wbiją łaskawie.

 

Vivat Kleczkowski sławny nasz pułkownik

Powtarzam wiwaty i głowa truchleje 

Bo on z rozkazu imć Żółkiewskiego

Na progu Katedry płomiennie przemawia.

 

I stanął ów mąż co lekkiej jeździe służy

Pod wodzą sławnego hetmana lisowczyk 

Te imię z trwogą tnie ostro na Rusi 

Za brody ich targa i w bruzdy układa.

 

I czarne chorągwie co poszły za nimi 

Po Świecie Wszechrusi bezbożnie hasały

Nad ziemią zoraną wojskami Kozaków

Rusinów zarazę wytłukła i krwawi.

 

Powtarzam te strofy pobożnie cytuję 

Co wiarę w narodzie przez wojny trzymała 

I ja teraz stojąc na progu Katedry 

Tę noc ponad głową gwiaździście rozkładam. 

 

Na nic memoriały wróg na powrót stoi 

I jak przed wiekami tak teraz się kłębi 

A my znów musimy walić w tarabany 

I trąby bojowe wydobyć z odmętu.

 

A tymczasem przenieś ponad głowy dachów 

Gdzie duchy rycerskie tej ziemi się tłoczą 

Gdzie kurze bojowe powietrzem zakręcą

I w nozdrza mi wonie podetkną morowe.

 

Tak pójdę polami na dawne stanice 

Biel kwiatów obaczę polne zerwę słowa

Gdzie zieleń wezgłowia zachwyci me lico 

Pokłon dam wiatrom wiejącym od nowa. 

 

W rozstajach wiekowych kapliczek gromada 

Gdzie szlachcic się żegna i z konia nie zsiada 

Zatnie rumaka popędzi przed siebie

Ku czasu przeszłego świadectwo da w niebie. 

 

I ja swoją miłość przytulam tak czule

Trochę opowiem by żałość w niej wzniecić 

Lecz wolę w jej oczy spoglądać i marzyć

By wojny się nigdy nie miały wydarzyć.

 

Idziemy a Wilno po bruku nas głaszcze

Maryja już tęskno przyciąga do siebie 

Na drzwiach pocałunek pokutnie składamy

A w puszkę pątniczą oddamy medalik.

 

Ach przestań już myśleć rozpalona głowo 

Umarłych nie wskrzesisz z popiołów nie wstaną 

Naręcza kwiatów rozrzuć ranną porą

Po Rossie co świadkiem na wieki zostanie.

 

 

Edytowane przez Robert Witold Gorzkowski (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

@Łukasz Jasiński @Łukasz Jasiński tak sobie pomyślałem że będzie Ci przyjemnie jak powiem że chodziłem do szkoły podstawowej nr 258 im gen Jakuba Jasińskiego. Przy wejściu do szkoły na pół ściany był portret generała w pełnym umundurowaniu przy Wiśle na tle Warszawy. Miał wzniesioną szablę jakby szykował się do boju. Tyle pamiętam z lat siedemdziesiątych dawno już w szkole tej nie byłem więc nie wiem czy jeszcze tam jest. Natomiast pamiętam że kiedyś czytałem jego wiersze.

Opublikowano (edytowane)

@Robert Witold Gorzkowski

 

Nie mam już siły o tym rozmawiać, otóż to: jestem już tym wszystkim po prostu zmęczony, nie zmienię zdania: nie ma idealnych kandydatów na Prezydenta Polski, a jednak: TV Republika ujawniła, iż w Polsce są szkoleni białoruscy partyzanci, cel: wywołanie - sprowokowanie bezsensownej wojny, która nie jest w interesie Polski i wpadłem wtedy w niesamowita złość - czerwona lampka błysnęła mi na prawej półkuli mózgu, powtarzam: jestem pogańskim racjonalistą - libertynem i intelektualnym biseksualistą - uniwersalnym! Wiesz, młody człowieku, nie mam kasy, a mam wódkę - trzy trzy czwarte Żubrówki, skąd? Od kolegów z wojska! Oczywiście, w przyszłym tygodniu im oddam, a co? Bardzo was to zabolało, iż zlikwidowałem raz na zawsze konto na Facebooku i Messengerze - teraz nie macie do mnie dostępu, tak? Baczność, młody człowieku! Teraz odpoczywam i słucham (odbieram drgania takich piosenek):

 

 

Hrabia Łukasz Wiesław Jan Jasiński Herbu Topór 

Edytowane przez Łukasz Jasiński (wyświetl historię edycji)
  • 1 miesiąc temu...

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Pola zmieniają swoje sukienki, układają je miękko na ziemi, nagą piersią chcą jeszcze nęcić lecz on odchodzi, już nic nie zmieni.   Może choć drzewa w domu sadzie, rumianą dotkną go dłonią, rozkoszną słodycz wtopią w usta, do pozostania tutaj go skłonią.   Żurawie snują pieśni smętne o tym by serca nie zamykał a on wplątany już w ich skrzydła, gdzieś w horyzoncie westchnień zanika.   Wszystko porzuca na swej drodze, nie obejmie nikogo ramieniem, ani mnie stojącej na progu, ani słońca z ostatnim promieniem.
    • Noc rozlała się po mieście jak smoła. W jej czerni kołysały się izraelskie iskry - maleńkie, wściekłe gwiazdy Dawida, niosące śmierć palestyńskim dzieciom, spadając prosto w ich kołyski. Wcześniej był tu szept bajek na dobranoc, teraz tylko świst spadających bomb. Na progu domu leży rozerwana lalka. Niebo pękło jak gliniane naczynie napełnione krzykiem. Z rozdarcia wypłynął ogień, który wypala imiona z pamięci ulic. Domy, wczoraj pachnące chlebem i snem, teraz stały się grobowcami oddechów. Pusta miska, w której jeszcze wczoraj pachniała zupa, dzisiaj pełna jest gruzu, Na progach - miski z wodą, której nikt już nie dotknie. Ulice zamieniły się w koryta bezimiennych rzek, niosących małe sandałki, szmery warkoczy, plusk niedokończonych historii. Dzieci - wiosny, które nigdy nie zakwitną - spoczywają w ramionach piasku. Ich rączki zaciśnięte na powietrzu, jakby chciały chwycić chmurę i napić się deszczu. Wiatr czesze im włosy jak matka, która nie umie przestać kołysać. Oczy, które znały tylko kształt matki, gasną, nim zobaczą poranek. Głód ma twarz wygaszonego ognia, gościnnie gasząc głosy głodnych, idzie od domu do domu i niesie w niebyt najmniejszych, w ciemność, ciszę i chłód. Każda ruina to zamrożony krzyk. Każdy cień - zapamiętane imię. Powietrze pachnie spaloną kołysanką. Na krawędzi popiołu rośnie drobny chwast. W jego cieniu drży pamięć światła, ostatnie westchnienie świata, którego już nie ma. Morze staje się lustrem, w którym odbijają się rozmyte twarze, odpływające powoli, jakby ktoś gasił światło w oczach całego świata. Księżyc, blady świadek, przykrywa ich swoim światłem jak prześcieradłem, żeby nikt nie widział, jak dzieci odchodzą, zabierając ze sobą całe słońce. I w tej ciszy, w tym popiele, tylko wiatr śpiewa mszę nad utraconymi: dla kobiet, dla starców, dla dzieci, dla świata, ktory umarł w jednej nocy. Płaczą drzewa, płaczą dachy, płaczą kamienie. Każdy krok po ulicy to echo niewypowiedzianego krzyku. Każdy oddech jest listem, którego nikt już nie przeczyta. List do matki, list do brata, list do świata, który nie usłyszał, nie widział, nie poczuł. I choć noc wciąż spowija miasto jak smoła, w jej ciemności drży pamięć - pamięć, która płonie, jak lalka, a wiatr niesie jej dym, choć światło już dawno zgasło.  
    • @andrew  tak to prawda. Wielu. I każdemu z nas to się uda. Piękny poetycki
    • @Marek.zak1 Poziam tak. Mogó? Powiem tak. Mogę? Równouprawnienie, równouprawnienie! Krzyczą wszyscy. No i ok- nie mam nic przeciwko. Ale to równouprawnienie często kończy się np gdy trzeba wtargać meble- na czwarte piętro ( bez windy)
    • Tak, to jest wiersz. Udało się zatopić w poezji ;)  

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Jacku, dlaczego psujesz odbiór białego wiersza?      
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...