Widzę Panią,
co wiele wiosen już uniosła.
Zapach bzu co ulatnia się z jej rąk.
Twarz spokojna,
kąciki ust podniesione jak na sznurkach.
Siedzi sztywno,
ciemne szkiełka ukrywają jej spojrzenie.
Zapach Nivea nadchodzi od jej twarzy.
Stoję.
Patrzę.
Widzę.
Nagle sznurki podnoszą moje kąciki.
Nie chce. STOP!
Czuję się zakażony.
Pani ma zagrażającą broń biologiczną –
potrzebna światu.
Życzę jej światu.