Nocą w bezkresny taniec z tobą się udaję
Niczym diament oszlifowany w mroku lśnimy
Skóra twa odcieniem fioletu opleciona
Pod płatkami skrywasz, niegdyś błękitne oczy
Chłodny metal twymi łopatkami przykrywam
Jako wspomnienie piękna, będziesz trwać na zawsze
Złączyć się z tobą, wśród cieni wszechświata pragnę
Dłonie me w grzechy obfite, ogniem obmywam
W skalpelu tonie, zdruzgotane me oblicze
Ostatni raz pełnie wzroku, w twą pierś zagłębiam
Ostrzem powoli po twej klatce w głąb wędruje
Między żebrami drążę, uśmiechem cel witam
Twe lico krwistym pocałunkiem przyozdabiam
Opuszkami moje pragnienie wymuskuję
Zęby me, twą martwą czułością nakarmione
W jedności krwawej, już na zawsze zatonąłem