mam szósty zmysł
i siedem par oczu
czasem podwójnie pracowite ręce
nogi jak sarna dwie niby cztery
i czasem żadnego języka w gębie
świat mnie już dawno zagryzł zaszczekał
z nim się układać mi nie po drodze
czasem zmysł szósty ciąży jak kamień
może dlatego od zmysłów odchodzę
wszystko wiruje, wariuje wszystko
ziemia się kręci ja stąpam prosto
mówią że jestem zimna jak skała
a przecież jestem kwitnącą wiosną
nikt mnie nie widzi bo zwykle nie chcę
być więcej niźli czystym powietrzem
bujam się z sobą nocą i z rana
na szóstym zmyśle niepokonana
a może zmyślam niech ktoś mi powie
jam czarownica czy dobra wróżka
znów pewnym krokiem wchodzę do jutra
by za chwil kilka wiać na paluszkach
zwiewam wszak jestem czystym powietrzem
zmącić nie zdoła mnie świat wpół zgnity
i szóstym zmysłem ścielę i kładę
pod własne nogi snów aksamity