Wciąż rozwijam życia kliszę.
Piję nektar dni skroplonych.
W czasie stoję, czasem wiszę,
na granicy dni skończonych.
Wciąż rozwijam życia kliszę,
aby spojrzeć przez nią sercem.
Jakiś bukiet chwycić w ręce.
Mówić kocham jeszcze więcej.
Wciąż rozwijam życia kliszę,
tak jak dywan Tobie Boże,
abyś błędy mi wybaczył
i prowadził tam gdzie możesz.
Wciąż rozwijam życia kliszę.
Szukam światła i nadziei.
Ścieżki prawdy i zieleni,
co da iskrę z dwóch płomieni.
Wciąż rozwijam życia kliszę
i dziękuję Tobie Boże,
że mi dałeś błysk i chwilę,
abym stworzył wierszu zorzę.
@RomaIleż tu napięcia,gniewu, miłości, "przekleństw" - to wybuchowa mieszanka ale działa, wiersz charakterny! Świetne zakończenie - wyłamujesz się z konwenansów. :)