Pseudonimy, anonimy,
imion brzmienia i wibracje,
gdy się z nimi oswoimy,
to się stają naszym światem.
Tym prawdziwym lub fałszywym,
upragnionym lub niechcianym,
jednak tylko dla nas żywych,
przez nas samych nazywanym.
Chociaż byłeś Bezimienny,
dla tych, którzy żyć nie mogą
bez nazwania spraw codziennych,
nas nazwałeś Swoją Drogą.
Pozwoliłeś też nam wołać
odtąd Ciebie po Imieniu,
przykazałeś przy tym jednak,
by nie wzywać na daremno.
Buntownicze tłumy rosną,
co nikogo nie chcą słuchać,
na językach mają wolność,
zniewalacze noszą w uszach.
Odrzucają Twoje ścieżki,
własne rąbią sobie sami.
Zbyt daleko już odeszli,
chociaż błądzą, idą dalej.
Twoje Imię deformują
na sposobów bardzo wiele
Choć je często przywołują,
częściej w łóżku niż w kościele.
Czasem w żarcie lub w zawiści,
bez szacunku, przez przypadek,
bardzo często z błahych przyczyn
albo też bez przyczyn żadnych.