Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

*** (walka z minotaurami

 

cenzura zwykle bywa
udaje dziś
że żywa

 

 

 

Architekci

Jedni, przystąpili ochoczo.
Drudzy, z niejakim trudem.
Jeszcze inni się nie odnaleźli
może jeszcze — tego przecież nie wiem.

A każdy miał konto i własne
wspomnienia miłości
na własność.

Znał myśli, a choćby co drugie
plemiennych zwaśnionych i w baśniach.

I gdzie ci polegli
w kosmosie
o różnych w sobie inklinacjach —
ja pełznę czy biegnę ku Tobie?
Żelazna jak dama tkwi racja.

 

 

 

 

 

 

 



 

Edytowane przez aff
. (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

;)

Jeszcze pytanie, czy dobrze ;))

 

To wierszyk na pamiátkę zamknięcia portalu wiersze.kobieta, z niewiadomo jakich przyczyn.

I przeniesienia się autorów w inne miejsce.

Wszelkie inne podobieństwa przypadkowe.

Pozdrawiam

Dziękuję @andreas Ciebie też pamiętam, ale limeryków raczej nie czytam.

Pozdrawiam :)

 

Opublikowano

@aff

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Napisałam że tytuł z treścią....nie z autora myślą . Tu raczej trzeba większej "świetności" ... Nie zaniżając "wysokiego lotu" wiersze są wyjątkowej treści .( choć bywa że miną się autora myślą) .

A z przyczyną bywa tak iż poprzedza ją.....

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

:D

Oczywiście trochę mnie poniosło, zapewne wszyscy mają się świetnie :-)

 

No a prawda jest taka, że z czasem to czasem już zmysły nie nasze i pamięć i zasięg ;)

Pozdrawiam serdecznie i dziękuję :-)

  • 2 tygodnie później...
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Tak. Po prostu, nagle nie ma.

A ja pisałam do admina pana Jana i nawet zaproponowałam, że może przejmę interes, jeśli to jakieś osobiste problemy i podobno nie i w ogóle żadne problemy.

Tak może być z każdym miejscem.

Dzięki za wpis :)

 

  • 2 tygodnie później...

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • I mało z czerwca - Jac wre - z czoła mi.    
    • Kaj mi nagle hop i Helga na nim jak?  
    • - Jaki ci to rów? - Twór, ot... I ci Kaj.  
    • - Postójmy tak jeszcze - odparł na moje pytanie, czy chce usiąść. - Tak łatwiej przyglądać się swoim myślom - dodał po chwili ściszonym głosem.     - Andrzej, Andrzej! - myśli same, może nawet trochę wbrew mnie - ale czy na pewno? - powtórzyły jego imię. Zupełnie tak, jakby zaistniały gdzieś obok mnie, a w każdym razie poza moim umysłem. Zupełnie tak, jakby wykreowały same siebie - a może zostały wykreowane - w przestrzeni obok mnie. Nie - poprawiłam - nie obok mnie. W przestrzeni obok nas.     - Czy musiałeś mówić to wszystko? - myśli kształtowały się jedna za drugą. - Nazywać? Określać? Czy musiałeś słowami sprawić, aby to, co odsuwałam od siebie, to, czego nie chciałam się domyślić, stało się oczywiste? Cholera, mogłam to przewidzieć! A przecież jakby ostrzegłeś, że być może zacznie ci na mnie zależeć! Odepchnęłam wówczas od siebie to zdanie. Ty? We mnie?? To absolutnie  niemożliwe, bo i aracjonalne! Każdy, ale nie ty! Nie dość, że starszy, to jeszcze artysta, z dorobkiem, z planem na swobodne i spokojne życie bez kobiety! Ach! - westchnęłam wewnętrznie. - Widocznie musiałeś...     - Usiądźmy już - zaproponowałam, uwalniając się z jego objęć. Celowo nie wzięłam go za rękę, chociaż wiedziałam, że czeka na ten gest. Chociaż sama chciałam go wykonać. - Nie, Andrzej. Daruj. Nie zawsze jest łatwo, nie zawsze bywa łatwo. Wiesz coś o tym, i ja też.     Usiedliśmy. Siadając, starałam się zrobić to tak, aby nie dostrzegł napięcia na mojej twarzy. Które za nic chciało ustąpić. Nic dziwnego po doświadczeniach, o których mu opowiedziałam. Obróciłam się szybko i usiadłam bokiem do ściany tak, aby naturalnym było, że usiądzie za mną.  I że oprę się o niego plecami, a wtedy... Nie pozwolił się zwieść. Nim usiadł, spojrzał na mnie z boku. Wystarczyło. Odwróciłam głowę w płonnej nadziei, że... Za późno.    - Co mam teraz zrobić? - myślałam szybko. - Co powiedzieć? Niczym w końcu już mogę odwrócić jego uwagę! A niech to...    - Marta - powiedział - nie milcz. Odruchowo chciałam odpowiedzieć, że nie milczę, ale przecież...    Wstał z kanapy i stanął tuż obok mnie. Siedziałam w bezruchu, mierząc się z myślami... własnymi?    Usiadł na podłodze i sięgnął prawą dłonią do mojej lewej. Ledwie opanowałam odruch, aby ją wyrwać.    - Obróć się do mnie - poprosił. Najchętniej siedziałabym tak nadal ze wzrokiem wbitym w ścianę albo jeszcze lepiej znów odwróciła się plecami, ale przecież... W napięciu, nadal malującym się na mojej twarzy, widział pytania. O to, co teraz zrobi. O to, co zadecyduje i o to, jak postąpi, skoro ja... Czekałam, co powie. Nadal niespokojna.    - Wyszedłbym na głupca, który nie wie, czego chce... - powiedział głosem tylko pozornie spokojnym. Przerwał myśl: - Gdy planowałem wszystko, nie wiedziałem - bo i skąd? - o tym, w jakiej jesteś sytuacji. Po czym kontynuował:    - ... gdybym nie zmienił planów. Ogarniemy to, bądź spokojna - delikatnie ujął moją twarz w dłonie.     Patrzyłam z niedowierzaniem, nie będąc pewną, czy rzeczywiście słyszę to, co słyszę. A jednak powiedział właśnie to!    - Obietnice obietnicami - pomyślałam. - Zobaczymy, Andrzej, co teraz zrobisz! Co z tego rzeczywiście spełnisz! Na ile okażesz się uczciwy i dotrzymujący słowa...      Hua-Hin, 5. Czerwca 2025      
    • Ile ma wina pani w Ameli.  
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...