nie kupuję tego
i nikomu nie życzę
bo co to za życie
bez przyjęcia straty
nie kupuję tego
i nikomu nie życzę
bo co to za życie
bez przyjęcia straty
nie kupuję tego
i nikomu nie życzę
bo co to za życie
gdy nie przyjemiesz straty
nie kupuję tego
i nikomu nie życzę
bo co to za życie
gdy nie przyjemiesz straty
i nikogo niczym
nie ubogacisz
nie kupuję tego
i nikomu nie życzę
bo co to za życie
gdy nie przyjemiesz straty
nie kupuję tego
i nikomu nie życzę
bo co to za życie
gdy nie przyjemiesz straty
nie kupuję tego
i nikomu nie życzę
bo co to za życie
gdy nie przyjemiesz straty
i nikogo nie ubogacisz
nie kupuję tego
i nikomu nie życzę
bo co to za życie
gdy nie przyjemiesz straty
i nikogo niczym
nie ubogacisz
nikomu nie życzę
bo co to za życie
gdy nie przyjemiesz straty
i nikogo niczym nie ubogacisz
nikomu nie życzę
bo co to za życie
gdy nie przyjemisz straty
i nikogo niczym nie ubogacisz
ale co to za życie
gdy nie przyjmiesz straty
gdy wszystko
pod siebie zagarniesz
w mieście się zagubił
odnalazł za miastem
w nim nie był sobą
czuł że buty ciasne
teraz boso chodzi
pieści stopy trawą
czuje zapach wiatru
który życiem pachnie
teraz raz w tygodniu
odwiedza owe miasto
do niego się uśmiecha
choć czuje się ciasno