Bez tytułu
Kości karbonu na palenisku
Żarem czerwonym zajarzy wszystko
Byle im dać tlen i czas
Mięśniem i miechem kowal obraca
W ukrop białego rzucając łona
Namiętnie twardą stal
Ramiona w kleszcze ciało ujmują
Młot spracowany całuje pieści
Kuje na nagim kowadle
Zapamiętałe płyną strumienie
Ciosów przy jęku burzliwych dźwięków
W dogłębnym boju strzelają iskry
Fala gorąca bije na oczy
I krople potu nic nie ostudzą
Spragnione usta błyszczą się błyszczą
Pełnią spieczonych warg
Marek Thomanek
05.10.2023