Przemijasz bezszelestnie spowity tchnieniem zimy,
a tak niedawno szumiałeś listowiem.
Afektem do liści rumieniłeś drzewa,
donżuan pędziwiatr prawdziwy.
Teraz na odchodne przeszywasz mnie dreszczem
twierdząc, że to pomoże w przetrwaniu do wiosny.