Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Ty przychodzisz


Rekomendowane odpowiedzi

@Jacek_Suchowicz

Ty nie przychodź tak do mnie natrętnie

ja potrafię do wspomnień powrócić

gdy się zdarzy, że we mnie coś pęknie

mogę sam się w ramiona twe rzucić...

 

Jacku piękny, mądry i przewidujący  wiersz, z fantastycznym zakończeniem.

Zabieram do zbioru moich ulubionych.

Pozdrawiam Adam

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Raz jeszcze wracam...

 

Było dwóch wspaniałych poetów:

 

Bolesław Leśmian 

Napisał śliczny wiersz (warto go przeczytać) - świetna liryka, do kobiety

pt. "Majowa noc"

Władysław Broniewski

jest autorem pięknego wiesza lirycznego 

pt. "Poezja"

jakby wyznanie dla, czy też ku poezji

 

Obydwoje swoje wiersze zaczęli od identycznej strofy 1-szej 

Powstaje pytanie - kto faktycznie jest autorem strofy inicjującej te dwa wiersze

To rodzaj zagadki literackiej 

Tych dwoje poetów podjęło rodzaj dialogu poetyckiego, z tym że Leśmian skierował 

go do kobiety, a ten drugi dla poezji.  

 

Wydawałoby się że siła i wymowa wiersza do kobiety będzie górowała nad wyznaniem do, czy też ku poezji 

Czytając obie te kompozycje słowne daję przewagę Leśmianowi, ale wymowa wiersza Broniewskiego jest równie celna, lotna i dobra. 

 

Przepiękny dialog dwóch poetów

Nie czytając nawet ich wierszy, w zakresie liryki dałbym przewagę Leśmianowi. Mistrzostwo jednak Broniewskiego 

w tym tylko wierszu pt. Poezja jest równie dobre. 

 

 

***

Napisał pan bardzo  dobry wiersz. Dobrze i płynnie porusza się pan w klimacie liryki.

 

 

T/

 

 

 

 

 

Edytowane przez TomaszT (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Doczytuję sobie, że to ty to trochę wyrzut, że ty inaczej...

Że znajdujecie się w innym momencie życia i owszem, piękne złocą się chryzantemy, ale to taki podchwytliwy rodzaj zaproszenia w wieczność, więc i żal, o którym zapominacie, ale jest jeszcze trochę, skoro piszesz wiersz.

Tak sobie tłumaczę owe powtarzające się ty.

A ty inaczej.

 

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Adaś Marek

Dzięki

 

Ty przychodzisz z każdą jesienią

przypominasz natrętnie mój pesel

coraz bardziej życie mam w cenie

choć kondycja i zdrowie już nie te

:)

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

czy aż tak ciężko:)))

 

każdy dzień modlitwą zaczynasz

i powierzasz swe smutki i troski

a On dba i przy życiu cię trzyma

przygotował dla ciebie plan boski

:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@TomaszT

skoro wilk z lasu wywołany proszę:

Władysław Broniewski:

 

Ty przychodzisz, jak noc majowa,
biała noc, uśpiona w jaśminie,
i jaśminem pachną twoje słowa,
i księżycem sen srebrny płynie.

 

Płyniesz cicha przez noce bezsenne
– cichą nocą tak liście szeleszczą –
szepcesz sny, szepcesz słowa tajemne,
w słowach cichych skąpana, jak w deszczu…

 

To za mało! Za mało! Za mało!
Twoje słowa tumanią i kłamią!
Piersiom żywych daj oddech zapału,
wiew szeroki i skrzydła do ramion!

 

Nam te słowa ciche nie starczą.
Marne słowa. I błahe. I zimne.
Ty masz werbel nam zagrać do marszu!
Smagać słowem! Bić pieśnią! Wznieść hymnem!

 

Jest gdzieś radość ludzka, zwyczajna,
jest gdzieś jasne i piękne życie. –
Powszedniego chleba słów daj nam
i stań przy nas, i rozkaż – bić się!

 

Niepotrzebne nam białe westalki,
noc nie zdławi świętego ognia –
bądź jak sztandar rozwiany wśród walki,
bądź jak w wichrze wzniesiona pochodnią!

 

Odmień, odmień nam słowa na wargach,
naucz śpiewać płomienniej i prościej,
niech nas miłość ogromna potarga,
więcej bólu i więcej radości!

 

Jeśli w pięści potrzebna ci harfa,
jeśli harfa ma zakląć pioruny,
rozkaż żyły na struny wyszarpać
i naciągać, i trącać, jak struny.

 

Trzeba pieśnią bić aż do śmierci,
trzeba głuszyć w ciemnościach syk węży.
Jest gdzieś życie piękniejsze od wierszy.
I jest miłość. I ona zwycięży.

 

Wtenczas daj nam, poezjo, najprostsze
ze słów prostych i z cichych – najcichsze,
a umarłych w wieczności rozpostrzyj,
jak chorągwie podarte na wichrze. 

 

- piękny dzięki za przypomnienie:)

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio w Warsztacie

    • Myślałem, że życie chce mi powiedzieć jedno

      Lecz się pomyliłem, gdy trafiłem w samo sedno

      Potencjał swój pełny odkryłem 

      Spodobał mi się, w końcu poczułem, że odżyłem 

      Konsekwencje może i będą duże, 

      Ale też i czemu miałbym się sprzeciwiać własnej naturze?

      W domku opuszczonym się zaszyję 

      I kto wie, może ludzie uznają, że już nie żyję.

       

                                *********

       

      Od dzieciństwa wmawiano mi, że będę nikim

      Nic nie osiągnę, mimo, że zawsze miałem dobre wyniki

      Rodzice - durnie - codziennie alkohol pili

      Często mnie do czerwoności bili

      Wstydziłem się gdziekolwiek wyjść 

      Gdyż rany, które miałem ciężko było zakryć.

       

      Rówieśnicy wcale lepsi nie byli,

      Do różnych czynów się odważyli,

      Nigdzie bezpiecznie się nie czułem,

      Dla nauczycieli byłem chyba duchem,

      Prośby i skargi moje zostały zignorowane,

      Mieli na mnie totalnie wyjebane,

      I co, czy jakoś na to zareagowałem?

      Nie - dzieckiem byłem i strasznie się wtedy bałem.

       

      Lata mijały, a ja wciąż taki sam

      Cichy, nielubiany, w skrócie jeden wielki chłam 

      W świat dorosłych wdrążyć się chciałem 

      Lecz prawdę powiedziawszy, niczego nie umiałem 

      Praca, pomyślałem, pozwoli mi się ogarnąć 

      Myśli złych natłok na bok zepchnąć.

       

      W warsztacie samochodowym mnie zatrudnili,

      Jedynie sprzątania i mycia nauczyli

      Dziwnych bardzo ludzi tam spotkałem 

      Chyba to nie dla mnie - pomyślałem 

      Szkoda jednak tak szybko było się poddać, 

      W końcu sam chciałem dorosłe życie poznać.

       

      Z czasem, okazało się, że popełniłem błąd 

      Mogłem uciec jak najdalej z tamtąd

      Wparowali ludzie w broń palną uzbrojeni

      Jakieś pieniądze oni bardzo chcieli

      Bez wahania szefa mojego zastrzelili,

      Resztę pracowników śmiertelnie pobili

      Ja ukryłem się w jednej z szafek

      Głupi sądziłem, że nie zajrzą do wszystkich wnęk.

       

      Moje najgorsze obawy się spełniły 

      Wydarzyły się rzeczy, które do końca życia będą mi się śniły 

      Drzwiczki raptownie otworzyli

      Wyciągnęli mnie z kryjówki, kogoś zawołali, a potem mocno w głowę uderzyli

      Traciłem powoli przytomność, mocno na podłogę upadłem 

      Krew ze mnie leciała, gdyż mokro pod głową miałem...

       

      Ocknąłem się po dłuższym czasie,

      Nie wiedziałem, co się wydarzyło właśnie 

      Otumaniony przez chwilę byłem 

      Lecz w końcu do podniesienia się odważyłem.

      Głowa mnie bolała jak cholera 

      Cóż, przeżyłem jako jedyny, trochę szkoda

      W duchu tak bardzo umrzeć bym chciał, 

      Ale los najwyraźniej inne plany miał. 

       

      Udało mi się w końcu wstać 

      Trochę ciężko mi było równowagę złapać 

      Rozejrzałem się dookoła siebie uważnie 

      Nie wiedziałem, czy ten spokój mogłem traktować na poważnie 

      Po chwili ruszyłem przed siebie

      Nie ukrywam, czułem się wtedy bardzo niepewnie

      Otworzyłem pobliskie drzwi i wszedłem do głównej hali

      Cisza, nikogo nie było, wszyscy już pojechali...

       

      Nie miałem pojęcia jak zareagować 

      Tak szczerze, to chciało mi śmiać,

      Widok tych wszystkich trupów 

      Uświadomił mi ile w życiu doznałem trudów, 

      Przecież ten jeden gość pod wpływem 

      Dotykał mnie, kiedy po pracy się myłem 

      A teraz leżał na ziemi martwy

      I tak jak cała reszta, zostanie on zapomniany. 

       

      Od tego momentu inaczej się czuję, 

      Morderstwami się strasznie lubuję, 

      Nikomu tego nie mówiłem,

      W tamtym zakładzie niedobitków dobiłem,  

      Dziwną przyjemność mi to sprawiło

      I to uczucie w pamięci utkwiło,

      Zabrzmi to wręcz niepokojąco 

      Myślenie o tym, działa na mnie kojąco. 

       

      Rodzice całe życie mnie bili,

      Ogromną krzywdę psychiczną mi wyrządzili,

      W własnym domu bezpiecznie się nie czułem 

      Z lękami się codziennie budziłem 

      Siniaki miałem praktycznie na całym ciele,

      Tego całego gówna było jeszcze wiele, 

      Ale powiedziałem temu dość,

      Niech sprawiedliwości stanie się zadość!

       

      Obudziło się we mnie dzikie zwierzę,

      A więc, zrobiłem to, do tej pory w to nie wierzę, 

      Matka i ojciec 

       

       

       

       

       

      Ogólnie to nie jest dokończone, pytam się was - czytelników, czy póki co ma to sens co pisze, wiele mam do poprawki, coś Chce jeszcze dodać, także na matka i ojciec się to nie skończy, ale chciałbym poznać waszą opinię co o tym wstępnie sądzicie, czy składniowo ma to sens itd

  • Najczęściej komentowane w ostatnich 7 dniach



×
×
  • Dodaj nową pozycję...