czasami mam skrzydła jak ołów
a czasem się z piór cała składam
unoszę się wyżej niż umiem
i niżej niż mogę upadam
powstaję jak feniks z popiołów
lub sypię się cała jak z maku
i słodycz i gorycz rozdaję
i nie mam żadnego już smaku
to życie mi ciągłym cierpieniem
to życie wciąż kocham nad życie
i kiedy już przyjdzie mi odejść
zapłaczę i spłonę w zachwycie