Widzę moje miasto skąpane we wrześniu
Oblężone ławki
śmiechu pełne tony
Młodość bije potężnym dzwonem
Nikomu nie chce się iść do domu
Lecz trzeba
Gderliwe matki czekają z obiadem
( One były troskliwe, lecz dla nas wtedy gderliwe)
Wrzesień płynie nad sądem
Czerwieni jabłka złoci gruszki
Pachną w plecaku na przerwie
Pochłaniasz łakomie kęs za kęsem
Ich smak zabierasz na ścieżki Wspomnień
Nie wiedząc wtedy że będziesz
Tęsknić
Moje łzy nie są
Dla ciebie czymś nowym
I gdy całuję cię w usta
(To odczuwam bożą ulgę)
Więc proszę cię moja droga
Nie gniewaj się na mnie
I poczuj się ten ostatni raz
(Jak w pięknym śnie)
Bo wszystko będzie dobrze
Odkupię swoje winy
I zanurkuję w tym smutku oceanie
Zobaczysz moje ty kochanie
(Dla ciebie rodzę się i umieram tak wiele razy)
@Sylwester_Lasota
Bury kocur, dachowiec z Wołowej
złowił mysz dla kotki manx ,beżowej,
na zbliżenie liczył,
ale się przeliczył,
przestrzegała czystości rasowej.
Dograła, czy się doigrała? Oto jest pytanie, na które nawet Edith Piaf miała kłopot z odpowiedzią podczas prywatnych rozmów z lustrem.
Warszawa – Stegny, 18.09.2024r.