pragnę
hormonów pełna strażnica
całego ciebie
ciała same się dla siebie rozpuszczają
z koła podbiegunowego do drugiego
biegnę
bierzesz mnie jasno
chciałbym cię pocałować
nawet nie wiem jak
dławiący oddech
ociera o nierzeczywistość
kocham się w tobie
sobą
bezbrzeżną