Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

to wszystko co napisałeś jest prawdą, ale można by to inaczej ubrać słowa; przypomina mi to slogany, które padają z ambony podczas niedzielnej mszy....jakoś mało, żeby stworzyć wiersz.
'Pustka
Jest tuż obok
Bez szukania
Z zamkniętymi oczami'- to zwraca moją uwagę... tyle w tej chwili, bo padam ze zmęczenia;). serdeczności- Samo zło

Opublikowano

nie wiem do końca, czy można to nazwać wierszem... brak połączenia pomiędzy strofami. widać, iż prawdy, które tu głosisz, mają dla Ciebie szczególną wartość... podoba mi się strofa o ludziach i o pustce... gorzej z życiem. tam szczególnie coś zgrzyta. mam mieszane uczucia.

Pozdrawiam
Kalina

Opublikowano

robisz postępy... przypomniał mi się jeden z moich wierszy jak to czytałem...
Miłość
Nie ma jej
A wciąż jest wiara
Że wreszcie będzie - ten fragment podoba mi się najbardziej, bo opisuje smutną prawdę... no i zakończenie też Ci w sumie wyszło bo się zrobiło trochę optymistycznie... jedyne do czego mogę się przyczepić to fakt że wiersz jak dla mnie jest za prosty... nie zmusza do myślenia :) ale może to i lepiej... chociaż ten raz przeczytałem wiersz na tym forum i zrozumiałem za pierwszym razem
pozdro
wiktor

a i zapomniałem dodać - schrzaniłeś tytuł... nie pasuje do wiersza... ale ogólnie +

Opublikowano

a w tym wypadku to chyba raczej bardzo lekko... życie no to zaraz i miłość... miłość sprowadza się do samotności, więc i do pustki... no a ludzi są czasem tacy puści.. no więc może i się lekko te strofy łączą, ale nicość wcale mi tu nie pasuje...
pzdr
wiktor

Opublikowano

końcówka zwraca moją uwagę, podoba mi się, bo baaardzo znajoma... niestety.
strasznie wieje pesymizmem w Twoim wierszu, zwróć uwagę też na miłe aspekty życia, daj szansę nadziei w wierszach, a miłość jest, raczej zawsze, tylko czasem osoba nie ta :)
życie na pewno skłąda się z wielu porażek, ale też z wielu zwycięstw, do których tak naprawdę nie przywiązujemy często dużej wagi, zapominamy szybko...
pustka... jeżeli tylko się chce można dojrzeć dużo, nawet czując się samotnym można być szczęsliwym...
nis pasują mi wielkie litery

pozdrawiam

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Życie
Jedna porażka --- dlaczego jedna??
Kilka zwycięstw
Nie znaczących nic --- odradzam takie sformułowania, skoro coś nic nie znaczy, to nie warto o tym pisać, a tym bardziej
czytać

Miłość
Nie ma jej
A wciąż jest wiara
Że wreszcie będzie --- to jest ta głębia? w życiu peela nie ma miłości, ale jest wiara? kogo to obchodzi?

Pustka
Jest tuż obok --- i co z tego wynika?
Bez szukania --- no pewnie, że bez, bo skoro jest, to jest bez szukania
Z zamkniętymi oczami

Ludzie
Wrogie oczy
Smutne twarze
Ciepły uśmiech --- ciepły uśmiech non sequitur

i teraz tak — wiersz oparty na czterech hasłach: życie, miłość, pustka, ludzie; ale może by tak je rozwinąć, napisać, czym są? bo w tym wierszu dość nieostro zostały zdefiniowane; dobrałeś sobie autorze 4 pojęcia szerokie jak cholera i chciałeś głębię w trzech niezbyt długich wersach zawrzeć?? poezja to skondensowany przekaz, wymaga ostrości
na koniec — można poczuć wszakże pod pewnymi warunkami: albo treść jest głęboko poruszająca, albo forma nie pozwala przejść obojętnie
w przypadku tego wiersza nie jest spełniony żaden z powyższych
pozdr
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Bo życie to jedna porażka.


Jego to obchodzi, wielu ludzi to obchodzi. Może Ciebie nie obchodzi, Twoja sprawa.


Chodziło mi o to, że i tak będziemy odczuwać pustkę mimo, że jej nie szukamy.

A co do reszty zarzutów nie będę na nie odpowiadał, bo bym musiał interpetować cały wiersz.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Widzisz, moim zdaniem dobry wiersz sam się obroni... A Ty z pazurami na krytykę.
Tłumaczysz czytelnikowi, że tytuł ma coś do wiersza, tylko trzeba pomyśleć...
Ja jestem czytelnikiem (myślącym). Nie poetą ale czytelnikiem. Poezję chłonę całą sobą, jęsli tylko jest coś do pochłonięcia.
Potrzebujesz dystansu do siebie i swojej twórczośi. Dystansu i odrobiny samokrytyki.
Prezentujesz swój wiersz na forum w określonym celu. Nie piszesz go tylko dla siebie, bo gdyby tak było, schowałbyś go do szafy.
Oczywiste jest, że ma on dla Ciebie znaczenie. Chodzi o to, by to znaczenie przekazać innym. Chodzi o głębię, mądrość, jakąś względną prawdę...
Moim zdaniem brakuje tego w zaprezentowanych przez Ciebie utworach, w tym także...
Pozdrawiam.
Opublikowano

Johohan - nie bronię się z pazurami. Z niektórymi poglądami się zgadzam, ale jeżeli czasami coś jest wyraźnie(przynajmniej dla mnie) widać, a ktoś mi mówi, że jest inaczej, to co ja mam mówić? Jeżeli coś napisałem to jestem tego pewien, że ma to jakiś sens.

Antek - to nie są suche hasła. Czytajcie każdą strofę tak jakby był to jeden wers, wtedy będzie lepiej czytać i interpretować.

Opublikowano

Równie dobrze mógłbyś kazać mi czytać wspak:) Twojego wiersza nie da się czytać inaczej niż wers po wersie. Nie ma też co interpretować: tutaj wszystko jest oczywiste. A nazwy pojęć abstrakcyjnych są dla mnie jak surowe jajko: mdłe są i bez smaku. Dopiero jak się je ugotuje, usmaży i ubije nabierają realnych kształtów. Dopiero kiedy coś widać można tak naprawdę coś poczuć.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • milczenie  wplata się w myśli  chciałoby powiedzieć …   nikt nie słucha nie widzi  bólu cierpienia wojen  obok i nie tyłko    życie płynie wartkim nurtem  i na betonie  w szczelinach rosną kwiaty    świat dostrzega tylko siebie  swoje ja  i jeszcze  jeszcze poucza    a my  nam trudno znaleźć klucz  aby się wypowiedzieć    7.2025 andrew   
    • @Migrena zakończenie mega! tak
    • Witam - tak bywa w życiu - ale to mija -                                                                        Pzdr.serdecznie.
    • Mieli po dziewiętnaście lat i zero pytań. Ich ciała świeciły jak płonące ikony, nadzy prorocy w jeansowych kurtkach, wnukowie Dionizosa, którzy zapomnieli, że śmierć istnieje. Wyjechali – na wschód snu, na południe ciała, na zachód rozsądku, na północ wszystkiego, co można rozebrać z logiki. Motel był ich świątynią, moskitiera – niebem, które drżało pod ich oddechem. Miłość? Miłość była psem bez smyczy, kąsała ich za kostki, przewracała na trawie, śmiała się z ich jęków. Ale czasem nie była psem. Była kaskadą ognistych kruków wypuszczoną z klatki mostu mózgowego. Była zębami wbitymi w noc. Jej włosy – czarne wodorosty dryfujące w jego łonie. Na jego ramieniu – blizna, pamięć innej burzy. Jej uda pachniały mandragorą, jego plecy niosły ślady świętej wojny. Ich języki znały alfabet szaleństwa. Ich pot był ewangelią wypisaną na prześcieradłach. Ich genitalia były ambasadorami innej rzeczywistości, gdzie nie istnieją granice, gdzie Bóg trzyma się za głowę i mówi: ja tego nie stworzyłem. Ich dusze wyskakiwały przez okno jak ćmy wprost w ogień – i wracały. Zawsze wracały, rozświetlone. Każdy pocałunek – jak łyk z kielicha napełnionego LSD. Każda noc – jak przyjęcie u proroków, gdzie Jezus grał na basie, a Kali tańczyła na stole, i wszyscy krzyczeli: kochajcie się teraz, teraz, TERAZ! bo jutro to tylko fatamorgana dla głupców. Nie było ich. A potem cisza – tylko ich oddechy, jak fale na brzegu zapomnianego morza, gdzie świat na moment przestał istnieć. Nie było ich. Była tylko miłość, która miała skórę jak alabaster i zęby z pereł. Był tylko seks, który szarpał jak rockowa gitara w rękach anioła. Było tylko ciało, które płonęło i nie chciało gaśnięcia. Pili siebie jak wino bez dna. Palili siebie jak święte zioła Majów. Wciągali się nawzajem jak kreskę z lustra. Każdy orgazm był wejściem do świątyni, gdzie kapłani krzyczeli: Jeszcze! Jeszcze! To jest życie! A potem jeszcze raz – jak koniec kalendarza Majów. Byli młodzi, i to znaczyło: nieśmiertelni. Byli bezgłowymi końmi pędzącymi przez trumnę zachodu słońca. Byli gorączką. Ich dusze wyskakiwały przez okno jak ćmy wprost w ogień – i wracały. Zawsze wracały, rozświetlone. Lecz w każdym powrocie, cień drobny drżał, jakby szeptem jutra czas ich nękał. Kochali się tak, jakby świat miał się skończyć jutro, a może już się skończył, i oni byli ostatnimi, którzy jeszcze pamiętają smak miłości zrobionej z dymu i krwi. Ich serca były granatami. Ich dusze – tłukły się o siebie jak dwa kryształy w wódce. Za oknem liście drżały w bladym świetle, jakby chciały zapamiętać ich imiona, zanim wiatr poniesie je w niepamięć. Ich wspomnienia – nie do opowiedzenia nikomu, bo nie ma języka, który wytrzyma taką intensywność. Wakacje były snem, który przekroczył sny. Były jedynym miejscem, gdzie Bóg i Diabeł zgodzili się na toast. Oni – dzieci światła, dzieci nocy, dzieci, które pożarły czas i nie umarły od tego. Jeśli ktoś pyta, kim byli – byli ewangelią spisaną spermą i łzami. I gdy noc gasła, ich spojrzenia się spotkały, ciche, jak dwa ptaki na gałęzi, co wiedzą, że świt jest blisko, a lot daleki. I w ciszy nocy, gdy wiatr ustawał, słychać było tylko szelest traw, a świat na zewnątrz, daleki i obcy, czekał na powrót, którego nie chcieli. Byli ogniem w płucach. Byli czymś, co się zdarza tylko raz. I zostaje na zawsze. Jak tatuaż pod skórą duszy.          
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...