Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Ciszę snu, rozszarpuje na drobne kawałki, dzwonek do drzwi. W pierwszej chwili domniemam, że to papuga naśladuje wrzucanie noży do metalowego kubła. Stąd takie, a nie inne odgłosy. Lecz po częściowym przebudzeniu, dochodzę do drzwi. Najprostszy sposób na wyłączenie, to ich otwarcie. Co też niezwłocznie czynię.

  

Widzę sąsiadkę w okowach futryny. Ma dłoń opartą o dzwonkowy przycisk, a oczy zamknięte. Żeby w takim hałasie tak całkiem spać – myślę odruchowo po cichu, żeby jej nie zbudzić. Nagle otwiera jedno oko, później następne i następne. Cholera, ja też chyba śpię, skoro dwoma widzę trzy.

  

Stojąca za progiem, oddala dłoń od guzika. Nastaje błoga cisza. Tak poważna jak karawan z nadzieniem.

Słyszę uroczy głosik:

 

– Czy mógłby sąsiad zajrzeć do mojej dziurki? Mam z nią kłopot.

– Do dziurki? - uściślam.

– No.

– A co jej dolega?

– Jest zatkana.

– To co tu po mnie? Czym zatkana?

– Bardzo zatkana. A jak włożę do środka paluszek, to klei.

– Klei? Do czego?

– Do ścianek. A gdzie by indziej.

  

Jako że jestem między snem a jawą, nie bardzo kumam, czy właściwie słyszę. Nie mam nic przeciwko, ale… no cóż… znowu trochę zasypiam, więc szczypię lewą dłonią, prawe ucho i pytam:

 

– Sąsiad sąsiadkę odwiedzał, proszę nie zaprzeczać. Ja już swoje wiem.

– Co też sąsiad wygaduje…

– … no ten niedowidzący?

– Wypraszam sobie takie insynuacje. Jestem z dobrego domu.

– Smakował? – zadaje śpiące pytanie

– Co?… Proszę mi pomóc, zamiast gadać głupoty po próżnicy!

 

głupi palant  głupi palant  głupi palant

 

– Przepraszam. To moja papuga.

– Kto kogo nazwał głupim palantem? – dopytuje przybyła.

– Głupi palant. Tyle, że pierzasty. A niby kto?

– No tak. Rozumiem. Ale od sąsiada musiała usłyszeć, tak?

– No… tak po prawdzie. Czasami gadam do siebie.

– Mniejsza z tym. I co z moją dziurką? Jak tak dalej pójdzie, to ją wilgoć dopadnie i grzyb będzie.

– Przecież sąsiadka może suszarką.

– Nie mam takiego długiego kabla.

  

Co jest grane. Chce mi dać do zrozumienia. Dobrze, że chociaż nie dusi guzika. Przynajmniej rozumiem, co mówi.

 

głuchol  głuchol  głuchol

 

– Stul pysk, bo ci świder z dzioba zrobię!

– To do mnie? – pyta sąsiadka. – Rozumiem, że mam iść w diabły, by zachować usta jakie mam?

– Nie, do papugi.

– A po co mam iść do papugi. Wolę z tobą gadać.

  

Tak sobie w drzwiach rozkosznie gaworzymy, aż tu nagle idzie sąsiad. Podejmuję błyskawiczną decyzję, która mnie wybawi z kłopotu. Gdy nas mija pytam uprzejmie:

 

– Może byś zajrzał czcigodnej sąsiadce do dziurki. No bądź pomocnym w potrzebie.

Wspomniana też podejmuje temat:

– No sąsiedzie. Pomożesz? Już tyle czasu tam grzebię i nie mogę wyjąć.

– Zboczeńcy. I to jeszcze nie po mojemu! Głupsi od śledzi – nagabnięty nawiązuje do tematu i podąża alejką schodową.

 

paprykarz  paprykarz  paprykarz

 

– Bo ci dziób na pętelkę zawiążę. Spokój tam… o kurde, gadamy przez próg. A mi jeszcze dzisiaj zielony kot przebiegł czarny asfald – informuję sąsiadkę

– A u mnie nadal wisi. I to przez święta.

– Czuć?… przepraszam. To tak odruchowo. Bez urazy, sąsiadko.

– Zrobię to, jak mi nie pomożesz. Bo jeszcze zgnije. Wilgoć tam.

– Co zrobisz? Kto?

– Nie kto, tylko co.

– Czyli?

– Gałgany na sznurkach.

 

– No nie… nie wierzę. Tak ci dobrze z oczu patrzy.

– Przestań durnieć, sąsiedzie. Świrnięty jesteś? – podnosi głos sąsiadka na języku.

– Jak niewyspany wróbel. Co z tymi gałganami?

– Nie wyschną, jak nie otworzę. Rozumiesz?

– Poczekaj chwilę…….. nie rozumiem. Muminikujesz zwłoki?

– Niezwłocznie muszę włożyć! Przeciąg musi być!

– Jak ma być przeciąg, to po co wtykać. Już i tak w niej bałagan, co hamuje napływ.

– Bo cię walnę finalnie i taki będzie koniec – wrzeszczy rozkoszna rozmównica.

– Ale najpierw przeczyszczę ci dziurkę, bo jak mi przywalisz, to nie będę miał sił, chęci i możliwości twórczych.

– Mądrze i słusznie prawisz. Jakbym siebie słyszała.

– No to chodźmy.

 

***

 

Stoimy przed wejściem na strych. Drzwi są uchylone, a w dziurce tkwi klucz.

– Okłamałaś mnie sąsiadko! – syczę złowieszczo. – Już po sprawie. To czego ode mnie chciałaś?

– Wcale nie okłamałam.

– To kto przeczyścił dziurkę, by klucz wszedł?

– Ty sąsiedzie! Taki niby mądruś, a nie pamięta.

– Ja? Ależ skąd!

– Ależ ty. Będę u ciebie wczoraj. Nie pamiętasz?

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • coś tu pachnie bigamią przejdź na islam i możesz mieć kobiet ile chcesz     a dziś herbatka jakieś słodkości jak czytam wcale nie podchodzą stek z wołowiny i sosik ostry ciutek pieprzówki i wraca młodość   miałbyś obydwie i do wyboru nastrój na słodkość lub kawał mięcha ale uważaj w swych obowiązkach abyś na której nie skończył pięknie :)))
    • @tie-break i tak sie zastanawiam czy ktoś  zrozumie tak ten przekaz, czy w podobny sposób odczyta, wątpiłam i tym bardziej sie cieszę

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Dziekuje, kłaniam sie i wielkie brawo
    • Kiedyś mówiono tak, że niech wzniesie szablę w obronie Rzeczypospolitej ten kto żołnierzem Chrystusowym godzien się nazywać
    • @Annna2 To, co napisałaś, jest czymś znacznie więcej niż wierszem. To poemat, esej liryczny o duszy Europy, ubrany w niezwykle celne i poruszające słowa. Czytając go, czuję ciężar historii i jednocześnie troskę o przyszłość. Jest to tekst o ogromnej skali, odważny i głęboko przemyślany. Pisałam ci już, że masz niezwykłą zdolność do łączenia wielkiego planu historycznego z intymnym, ludzkim doświadczeniem. Zaczynasz od potężnego obrazu kontynentu jako "wzburzonego morza", przypominając, że pokój jest tylko chwilową przerwą w wiecznej rywalizacji. Pytanie "Co dalej?" wybrzmiewa stąd z całą mocą. Następnie zestawiasz tę brutalną historię z ideą – z marzeniem Ojców Założycieli. I tu pojawia się najpiękniejsza, jak dla mnie , metafora w całym wierszu: miłość, która "przebiła czekanem skałę" i "utorowała drogę". To ona jest odpowiedzią na chaos historii. A w chwili zwątpienia dajesz piękny obraz - Lwa z Pireusu, słuchający Preludium Deszczowego. Koniec jest osobisty - wyznanie "Boję się, że on zwycięży, obojętności ogrom oręży" sprowadza wszystko do ludzkiego lęku, który jest tak bardzo zrozumiały. Ale wiersz nie zamyka drzwi, jest dwuznaczny. To piękny, intelektualny i mądry tekst.    
    • @huzarc Super  ... jesteśmy kruszyną  a nie raz burzymy ład wszechświata  mimo że jest poddany    bez nas jednak  nie byłby taki piękny ... Pozdrawiam serdecznie  Miłego dnia   
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...