Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Mały pył
Co wiatr porywa
Rzuca tam
Gdzie chce

Atom z krwi
Do atomu z krwi
Wichry ich się
Nie trzymają

Krew zatraca
Ciszą ocierając czoło
Znośna mżawka
Rozsypanych piasków

Tyle o ile
Mgła sie rozrzedza
Tyle huragan wzmacnia

A ziemia krąży
Wokół własnej osi

Raz to w prawo
Raz w lewo
Raz w morderstwo
Raz w słodkie obięcia
Tylko popatrz

Siwy wzrok mimowolny
Zatracone lunety
Nie śledzą
Powtarzają

Opublikowano

Wiersz dla mnie średni, nie bardzo do mnie trafia. Są w nim momenty lepsze i słabsze. Do tych drugich należą w moim mniemaniu: "Atom z krwi
Do atomu z krwi" no i "Raz w słodkie obięcia" - może jednak napisałabyś objęcia przez "jot"? :) Ale pamiętaj, że tymi dobrymi fragmentami się wiersz trochę broni! :)

Opublikowano

lepsze od poprzedniego, aczkolwiek nie podoba mi się. widać tu już jakąs pracę, przemyślenie- ale to zbyt mało...jeśli mogę ci coś poradzić, to tylko tyle byś z jednej urojonej w głowie frazy nie kleiła wiersza, jeśli coś przychodzi do głowy zapisuj, potem z pojedynczych sloganów można coś sensownego sklecić... jeden żołnierz nie wystarczy, by wygrać wojnę nawet choćby był silny jak Achilles, zawsze będzie miał swoją pięte ułomną, zaś jeśli Achillesów będzie więcej pięty można obciąć - czasem warto poczekać, nie jest powiedziane, że każdego dnia należy napisać wiersz- a więc obierz strategię i do dzieła, bowiem środki nie uświęcają celu

Opublikowano

Generalnie nie wiem, o co w wierszu chodzi. Nie będę się czepiała treści, ile zwykłej formy, logiki i biegu wydarzeń. -- oraz, co z tego wynika? --
1. Forma - do bani. Brak formy.
2. Logika -
a) "A ziemia krąży / Wokół własnej osi / Lecz raz to w prawo / Raz w lewo "
- poważnie? W takim razie wahadło FOUCAULTA musiało nieźle wariować.
b) "Siwy wzrok mimowolny" - siwy wzrok? może za krótko zyję, ale nigdy nie widziałam takiego. Nawet, gdy był bardzo, bardzo zmęczony. Ale oko z bielmem widziałam! ;)
c) i kilka innych, ale nie chcę już się czepiać. :)
3. Bieg wydarzeń - nic się nie zaczyna, nie dzieje i nie kończy. Brak spójności skojarzeń.

No, to tyle. Nie zrażaj się moją opinią, ale może na coś Ci się przyda? W wierszu panuje jeden wielki chaos, a z niego zawsze coś może powstać. ;)

I tym optymistycznym akcentem pożegnam się grzecznie.
su

Opublikowano

Logika w wierszu? Nie patrz na logikę tylko próbuj interpretować, wtedy bedziesz wiedziała a co chodzi.W koncu ludzie zastanówcie sie o co wam chodzi, bo jak napisałam wam wiersz ,,podany na tacy", ze od razu było wiadomo ci piszę to spogobało sie moze jednej osobie.

Opublikowano

dziękuje za uwagi, z tą przerwą napawde jest lepiej,ale wtedy wiersz zmienia troszke kontekst, chciałam uchwycic paradoks, ziemię można porównac do naszych wyborów i psychiki.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Może zbyt mocno na ciebie naskoczyłam (aleś wrażliwa!), jednak pisałam o własnych, subiektywnych (podkreślam słowo SUBIEKTYWNYCH) emocjach związanych z odbiorem wiersza. Tak go właśnie zrozumiałam, to znaczy - nie zrozumiałam. Mówisz "nie patrz na logikę, próbuj interpretować", hmmmm, tak naprawdę, to na logikę zwracam uwagę tylko wtedy, kiedy mi jej zabraknie.
Mam króciutkie pytanie, bo już się pogubiłam w intencyjności i celowości utworów.
Czemu i dla kogo piszesz wiersze?
Czy dla nas, choć (w N%) rozumiesz je tylko ty (ja ostro główkuję, ale siem staram), a może dla siebie, a my mamy ciebie zrozumieć?
Nie krzyczę, nie ganię, tylko wskazuję bezpośrednio, palcem - co i jak. Jeżeli obruszasz się na konstruktywne opinie (tylko takie uczą), które nie są w oczekiwanym przez ciebie tonie, to ja się wypisuję. Nie jestem wirtualną empatyczką.

Mam nadzieję, że bez urazy.
su
Opublikowano

Ale ja sie wcale nie obruszam.Dziękuje wam bardzo za wpisy.A mój wiersz ma drugi sens gdzie logika nic tu nie daje, jesli ktos go nie rozumie niech popatrzy na tytuł:) jeszcze raz i dziękuje,
Paulina

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Mnie proszę nie liczyć. Policzcie sobie nawet psa, kota czy świnkę morską. Ale beze mnie… Że co? Że co się ma wydarzyć? Nie. Nie wydarzy się nic ciekawego tak jak i nie wydarzy się nic na płaskiej i ciągłej linii kardiomonitora podłączonego do sztywnego już nieboszczyka.   I po co ten udawany szloch? Przecież to tylko kawał zimnego mięsa. Za życia kpiarsko-knajpiane docinki, głupoty, a teraz, co? Było minęło. Jedynie, co należy zrobić, to wyłączyć ten nieustanny piskliwy w uszach szum. Ten szum wtłaczanego przez respirator powietrza. Po co płacić wysoki rachunek za prąd? Wyłączyć i już. A jak wyłączyć? Po prostu… Jednym strzałem w skroń.   Dymiący jeszcze rewolwer potoczy się w kąt, gdzieś pod szafę czy regał z książkami. I tyle. Więcej nic… Zabójstwo? Jakie tam zabójstwo. Raczej samobójstwo. Nieistotne z punktu widzenia rozradowanych gówniano-parcianą zabawą mas. Szukać nikt nie będzie. W TV pokazują najnowszy seans telewizji intymnej, najnowszy pokaz mody. Na wybiegu maszerują wieszaki, szczudła i stojaki na kroplówki… Nienaganną aż do wyrzygania rodzinkę upakowaną w najnowszym modelu Infiniti, aby tylko się pokazać: patrzcie na nas! Czy w innym zmotoryzowanym kuble na śmieci. Jadą, diabli wiedzą, gdzie. Może mąż do kochanki a żona do kochanka... I te ich uśmieszki fałszywe, że niby nic. I wszystko jak należy. Jak w podręczniku dla zdewociałych kucht. I leżących na plaży kochanków. Jak Lancaster i Kerr z filmu „Stąd do wieczności”? A gdzie tam. Zwykły ordynarny seks muskularnego kretyna i plastikowej kretynki. I nie ważne, że to plaża Eniwetok. Z zastygłymi śladami nuklearnych testów sprzed lat. Z zasklepionymi otworami w ziemi… Kto o tym teraz pamięta… Jedynie czarno białe stronice starych gazet. Informujące o najnowszych zdobyczach nauki. O nowej bombie kobaltowej hamującej nieskończony rozrost… Kto to pamięta… Spogląda na mnie z wielkiego plakatu uśmiechnięty Ray Charles w czarnych okularach i zębach białych jak śnieg...   A więc mnie już nie liczcie. Idźcie beze mnie. Dokąd.? A dokąd chcecie. Na kolejne pokazy niezrównanych lingwistów i speców od socjologicznych wynurzeń. Na bazgranie kredą po tablicy matematyczno-fizycznych esów-floresów, egipskich hieroglifów dowodzących nowej teorii Wielkiego Wybuchu, którego, jak się okazuje, wcale nie było. A skąd ta śmiała teza? Ano stąd. Kilka dni temu jakiś baran ględził na cały autobus, że był w filharmonii na koncercie z utworami Johanna Straussa. (syna). Ględził do telefonu. A z telefonu odpowiadał mu na głośnomówiącym niejaki Mariusz. I wiedzieliśmy, że dzwonił ktoś do niego z Austrii. I że mówi trochę po niemiecku. I że… - jest bardzo mądry…   Ja wysiadam. Nie. Ja nawet nie wsiadłem do tego statku do gwiazd. Wsiadajcie. Prędzej! Bo już odpala silniki! Ja zostaję na tym padole. Tu mi dobrze. Adieu! Poprzytulam się do tego marynarza z etykiety Tom of Finland. Spogląda na mnie zalotnie, a ja na niego. Pocałuj, kochany. No, pocałuj… Chcesz? No, proszę, weź… - na pamiątkę. Poczuj ten niebiański smak… Inni zdążyli się już przepoczwarzyć w cudowne motyle albo zrzucić z siebie kolejną pajęczą wylinkę. I dalej być… W przytuleniu, w świecidełkach, w gorących uściskach aksamitnego tańca bardzo wielu drżących odnóży… Mnie proszę nie liczyć. Rzekłem.   Przechadzam się po korytarzach pustego domu. Jak ten zdziwaczały książę. Ten dziwoląg w jedwabnych pantalonach, który po wielu latach oczekiwania zszedł niebacznie z zakurzonej półki w lombardzie. Przechadzam się po pokojach pełnych płonących świec. To jest cudowne. To jest niemalże boskie. Aż kapią łzy z oczu okrytych kurzem, pyłem skrą…   Jesteś? Nie. I tam nie. Bo nie. Dobra. Dosyć już tych wygłupów. Nie, to nie. Widzisz? Właśnie dotarłem do mety swojego własnego nieistnienia, w którym moje słowa tak zabawnie brzęczą i stukoczą w otchłani nocy, w tym ogromnie pustym domu. Jak klocki układane przez niedorozwinięte dziecko. Co ono układa? Jakąś wieżę, most, mur… W płomieniach świec migoczące na ścianach cienie. Rozedrgane palce… Za oknem jedynie deszcz…   (Włodzimierz Zastawniak, 2025-11-03)    
    • @m1234wiedzialem, że nie zrozumiesz, szkoda mojego czasu. Dziękuję za niezrozumienie i pozdrawiam fana.   PS Żarcik etymologiczny od AI       Etymologia słowa "fun" nie jest w pełni jasna, ale prawdopodobnie wywodzi się ze średnioangielskiego, gdzie mogło oznaczać "oszukiwanie" lub "żart" (od XVI wieku). Z czasem znaczenie ewoluowało w kierunku "przyjemności" i "rozrywki", które są obecnie głównymi znaczeniami tego słowa.  Początkowe znaczenie: W XVI wieku angielskie słowo "fun" oznaczało "oszukiwanie" lub "żart". Ewolucja znaczenia: W XVIII wieku jego znaczenie ewoluowało w kierunku "przyjemności" i "rozrywki". Inne teorie: Istnieją spekulacje, że słowo "fun" mogło pochodzić od średnioangielskich słów "fonne" (głupiec) i "fonnen" (jeden oszukuje drugiego). 
    • Po drugiej stronie Cienie upadają    Tak jak my  I nasze łzy    Bo w oceanie nieskończoności  Wciąż topimy się    A potem wracamy  Bez śladu obrażeń    I patrzymy w niebo  Wszyscy pochodzimy z gwiazd 
    • na listopad nie liczę a chciałbym się przeliczyć tym razem
    • Dziś dzień Wszystkich Świętych: Na płótnach ponurych I tych uśmiechniętych, Ale wspomnij zmarłych, Nie tych, co tu karły, – Co drzwi nieb otwarli! Choć w spisach nie ma, Bo jakieś problema... – Na dziś modlitw temat!?   Ilustrował „Grok” (pod moje dyktando) „Nierozpoznany święty”.

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...