Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

Wieczne serce ledwo zipie
Tragedii przykrej doznało

Smutek przeszywa go boleśnie

Gdyż przebite zostało brutalnie
I się pozbierać już nie może

Wieczna dusza z ciała się ulatnia
W zaświaty uciec pragnie
Zostawić za sobą zranione ciało
Które zbyt wiele doświadczyło
Więcej bólu znieść nie może

Wieczne ciało się już nie uniesie
Leży na wpół przytomne
Na łożu swym zakrwawionym
Czekając aż zobaczy światło
Doczekać się tego nie może

Wieczny umysł najbardziej cierpiał
Widział wszystkie te bolesne zdarzenia
I w kółko je odtwarzał
Ogromną krzywdę sobie robił
Tak więc on ulgę największą doznał

Edytowane przez Triengel (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

@Alicja_Wysocka jest to wolny wiersz, nie miałem na celu tutaj rymować, jakoś tak mi się w taki sposób napisało. Wiersze ogólnie pisze od ponad 3 lat więc nie wiem czy w tej "branży" można uznać mnie wciąż za młódkę

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Pozdrawiam 

Opublikowano

@Triengel

Widzę rymy

doznało - zostało

ciało - doświadczyło

pragnie - nie może

odtwarzał - doznał

 

Mówiąc młode pióro, do głowy mi przyszło, że doświadczenie by Ci podpowiedziało

rozłożenie rymów równomiernie lub ich zastąpienie innym słowem czy inwersją

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Zamieniłam tylko kolejność w ostatnim wersie i już nie ma rymu,

zostawiam serdeczności :)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • W pustym łonie, gdzie echa tańczą cicho, tkwi embrion myśli, nie ciała. Składamy dłonie, szepcząc modlitwy, o duszę, która nigdy nie zaistniała.   Prawo i wiara, dwa kamienie młyńskie, mielą decyzje na proch codzienności. Jedni widzą iskrę, świętą i boską, inni zaś lęk, w imię wolności.   W komorze echa, gdzie sumienie waży, płód staje się sztandarem ideologii. Morderstwo? Zbawienie? Kto wskaże granicę? Moralność tańczy w rytm patologii.   Matka, ołtarz z krwi i kości, naczynie wyboru, pole bitwy. Jej ciało, nie jej, lecz publiczna własność, w dyskursie zimnym, pozbawionym liryki.   A co z tych, którzy przyszli na światło, ale światło ich oślepia, rani, dusi? Ich krzyk zagłuszony, mniej ważny, mniej święty, bo wiersz o życiu pisać trzeba, a nie katuszy.   Nienarodzony krzyk ma potężną siłę, rozdziera ciszę, zmusza do myślenia. Lecz krzyk żywego dziecka, bitego, głodnego, to tylko tło dla wielkiego istnienia.   Więc rzucam ten wers, jak kamień w wir wody: Hipokryzja jest największym grzechem. Czcimy potencjał, gardząc rzeczywistością, dusząc sumienia, odbierając oddech.
    • @huzarc   idę obok Ciebie.   tez nie wiem dokąd.   dziękuję.      
    • @Gosława   wsiąkanie w chłodną prawdę o przemijaniu
    • @huzarc   mocny kontrast między jawnym gniewem a cynicznym wyrachowaniem.   wers "rozpylę brokatem" genialnie oddaje brutalność aktu uniewazniania.   celne i zwięzłe ujęcie współczesnej polaryzacji.    
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      :) Cieszę się, że się spodobał i zatrzymał na chwilę.   Tak, to prawda. Dzieki za reakcję i komentarz. Pozdrawiam.     Myślę, że ten temat nie powinien się dać tak łatwo wyczerpać, ale zrobiłem co mogłem I jak umiałem, cieszę się więc z takiego odbioru. Dziękuję i pozdrawiam.  
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...