Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

@MIROSŁAW C.

 

Nie, to zwykła i prosta rymowanka, którą napisałem wczoraj i szlif, otóż to: chcieliście, to - macie, a pan powinien zacząć czytać wszystko od początku to - co tutaj opublikowałem - nie jestem uczniem - grafomanem, tylko: starym - wygą, dziękuję za komentarz.

 

Łukasz Jasiński 

Edytowane przez Łukasz Jasiński (wyświetl historię edycji)
Opublikowano (edytowane)

Użyłem tutaj damskich rymów, a także: metafory, jeśli ktoś ma pojęcie o pisaniu wierszy, to: powinien wiedzieć - one z zasady nie są bezpośrednie, nie wolno również mylić Autora z Podmiotem Lirycznym, a ostatnia zwrotka jest dowodem, iż moja interpunkcja jest znakiem rozpoznawczym, przywołam tutaj biały wiersz Zbigniewa Herberta, oto on:

 

Kamyk

 

kamyk jest stworzeniem
doskonałym

równy samemu sobie
pilnujący swych granic

wypełniony dokładnie
kamiennym sensem

o zapachu który niczego nie przypomina
niczego nie płoszy nie budzi pożądania

jego zapał i chłód
są słuszne i pełne godności

czuję ciężki wyrzut
kiedy go trzymam w dłoni
i ciało jego szlachetne
przenika fałszywe ciepło

- Kamyki nie dają się oswoić
do końca będą na nas patrzeć
okiem spokojnym bardzo jasnym

 

Zbigniew Herbert 

 

Jeśli pani czegoś nie rozumie, to: służę pani bezwarunkową pomocą, jednak: filozoficzną i fizyczną i finansową - nie, tak może być, proszę pani?

 

Łukasz Jasiński 

Edytowane przez Łukasz Jasiński (wyświetl historię edycji)
  • 4 miesiące temu...
  • 5 miesięcy temu...
Opublikowano (edytowane)

                       Nowatorska metodologia badawcza

 

          Metodologia źródłowa: o istnieniu starożytnego państwa słowiańskiego wspominają kronikarze tacy jak Gall Anonim, Wincenty Kadłubek i Jan Długosz, także: kronikarze niemieccy, ruscy i jeden żydowski kupiec - proszę teraz rozebrać temat na pierwsze czynniki i rozwinąć każdy szczegół źródłowy.

          Metodologia socjologiczna: jest to analiza najstarszej społeczności rdzennej w oparciu o zdobytą wiedzę historyczną i logiczną dedukcję na bazie filozofii arystotelizmu - przyczyna, wnioskowanie i skutek, inaczej: analiza całej ciągłości, więc: przyjęcie nowej formy wiary przez księcia Mieczysława I Piasta posiadało łagodny charakter wobec jego poddanych - nie nawracał on mieczem, krwią i ogniem, dopiero jego syn: król Bolesław I Chrobry zmienił metodę nawracania, natomiast: za króla Mieczysława I Lamberta doszło do trzech reakcji pogańskich - ludowych rewolucji i stąd logiczny wniosek: nie byłoby możliwe zorganizować żadnych ludowych powstań bez wcześniejszego istnienia silnej struktury państwowej - Lechii, następny władca: książę Kazimierz I Odnowiciel - wychowany w niemieckim klasztorze - za pomocą niemieckiego rycerstwa zaczął mieczem, krwią i ogniem nawracać słowiańskich pogan, tak: bezwzględnie mordował kobiety, dzieci i starców, palił pogańskie świątynie - Chramy, a na ich miejscu zaczął wznosić kościoły w stylu późnoromańskim i wczesnogotyckim, stąd: otrzymał on przydomek - Odnowiciel, ostatnim echem reakcji pogańskiej był król Bolesław II Śmiały, który zgodnie z wyrokiem sądu porąbał na kawałki zdrajcę - świętego Stanisława - niemieckiego szpiega, proszę teraz rozebrać temat na pierwsze czynniki i rozwinąć każdy szczegół socjologiczny.

          Metodologia archeologiczna: składam wniosek o pozwolenie badań wykopaliskowych na fundamentach najstarszych świątyń chrześcijańskich w celu potwierdzenia mojej tezy: posiadam merytoryczne podstawy, że w podziemiach najstarszych świątyń chrześcijańskich istnieją dowody materialne na istnienie starożytnej Lechii - drewniane pozostałość po pogańskich świątyniach - Chramach, jednocześnie: aktualnym dowodem potwierdzającym istnienie starożytnej Lechii jest słowiańska osada w Biskupinie - jej powstanie jest datowane na rok siedemset przed naszą erą, mówiąc jeszcze dalej: symbolika Słońca wyryta na garnkach jasno wskazuje na pochodzenie słowiańskie wyżej wymienionej osady w województwie Kujawsko - Pomorskim.

 

Łukasz Jasiński (Warszawa: 2019)

Edytowane przez Łukasz Jasiński (wyświetl historię edycji)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Migrena zakończenie mega! tak
    • Witam - tak bywa w życiu - ale to mija -                                                                        Pzdr.serdecznie.
    • Mieli po dziewiętnaście lat i zero pytań. Ich ciała świeciły jak płonące ikony, nadzy prorocy w jeansowych kurtkach, wnukowie Dionizosa, którzy zapomnieli, że śmierć istnieje. Wyjechali – na wschód snu, na południe ciała, na zachód rozsądku, na północ wszystkiego, co można rozebrać z logiki. Motel był ich świątynią, moskitiera – niebem, które drżało pod ich oddechem. Miłość? Miłość była psem bez smyczy, kąsała ich za kostki, przewracała na trawie, śmiała się z ich jęków. Ale czasem nie była psem. Była kaskadą ognistych kruków wypuszczoną z klatki mostu mózgowego. Była zębami wbitymi w noc. Jej włosy – czarne wodorosty dryfujące w jego łonie. Na jego ramieniu – blizna, pamięć innej burzy. Jej uda pachniały mandragorą, jego plecy niosły ślady świętej wojny. Ich języki znały alfabet szaleństwa. Ich pot był ewangelią wypisaną na prześcieradłach. Ich genitalia były ambasadorami innej rzeczywistości, gdzie nie istnieją granice, gdzie Bóg trzyma się za głowę i mówi: ja tego nie stworzyłem. Ich dusze wyskakiwały przez okno jak ćmy wprost w ogień – i wracały. Zawsze wracały, rozświetlone. Każdy pocałunek – jak łyk z kielicha napełnionego LSD. Każda noc – jak przyjęcie u proroków, gdzie Jezus grał na basie, a Kali tańczyła na stole, i wszyscy krzyczeli: kochajcie się teraz, teraz, TERAZ! bo jutro to tylko fatamorgana dla głupców. Nie było ich. A potem cisza – tylko ich oddechy, jak fale na brzegu zapomnianego morza, gdzie świat na moment przestał istnieć. Nie było ich. Była tylko miłość, która miała skórę jak alabaster i zęby z pereł. Był tylko seks, który szarpał jak rockowa gitara w rękach anioła. Było tylko ciało, które płonęło i nie chciało gaśnięcia. Pili siebie jak wino bez dna. Palili siebie jak święte zioła Majów. Wciągali się nawzajem jak kreskę z lustra. Każdy orgazm był wejściem do świątyni, gdzie kapłani krzyczeli: Jeszcze! Jeszcze! To jest życie! A potem jeszcze raz – jak koniec kalendarza Majów. Byli młodzi, i to znaczyło: nieśmiertelni. Byli bezgłowymi końmi pędzącymi przez trumnę zachodu słońca. Byli gorączką. Ich dusze wyskakiwały przez okno jak ćmy wprost w ogień – i wracały. Zawsze wracały, rozświetlone. Lecz w każdym powrocie, cień drobny drżał, jakby szeptem jutra czas ich nękał. Kochali się tak, jakby świat miał się skończyć jutro, a może już się skończył, i oni byli ostatnimi, którzy jeszcze pamiętają smak miłości zrobionej z dymu i krwi. Ich serca były granatami. Ich dusze – tłukły się o siebie jak dwa kryształy w wódce. Za oknem liście drżały w bladym świetle, jakby chciały zapamiętać ich imiona, zanim wiatr poniesie je w niepamięć. Ich wspomnienia – nie do opowiedzenia nikomu, bo nie ma języka, który wytrzyma taką intensywność. Wakacje były snem, który przekroczył sny. Były jedynym miejscem, gdzie Bóg i Diabeł zgodzili się na toast. Oni – dzieci światła, dzieci nocy, dzieci, które pożarły czas i nie umarły od tego. Jeśli ktoś pyta, kim byli – byli ewangelią spisaną spermą i łzami. I gdy noc gasła, ich spojrzenia się spotkały, ciche, jak dwa ptaki na gałęzi, co wiedzą, że świt jest blisko, a lot daleki. I w ciszy nocy, gdy wiatr ustawał, słychać było tylko szelest traw, a świat na zewnątrz, daleki i obcy, czekał na powrót, którego nie chcieli. Byli ogniem w płucach. Byli czymś, co się zdarza tylko raz. I zostaje na zawsze. Jak tatuaż pod skórą duszy.          
    • łzy raczej nie kłamią uśmiech nie krwawi zaś droga  donikąd gdzieś prowadzi ból to niewiadoma   krok zawsze krokiem horyzont czasem boli tak samo jak myśli które w głowie się panoszą   kłamstwo  śmierdzi kalendarz to prawda śmierć to szczerość człowiek to moment wszechświata 
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...