Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Odszedł od okna, rzucił peta i rozgniótł go na trawie.W niczym nie przypominał roześmianego młodego człowieka, któremu wszyscy wiwatowali, gdy śpiewał w kasynie. Zgorzkniały wyraz twarzy, napięte mięśnie wokół ust. Stał przez chwilę wpatrując się w niebo. Nie szukał gwiazd, patrzył w ciemność i rozpatrywał wypadki ostatniego wieczoru. Tramwaj przejechał z lekkim szumem, pusty prawie o tej porze. Wyjął z kieszeni paczkę papierosów i zapalił kolejnego. Dym uniósł się nad głowę, a rozżarzony koniec papierosa świecił w ciemności. Nie miał wcale ochoty wracać do domu. To, co zobaczył wystarczyło, by odegnać sen na całą noc. Kaśka z nim, myślał. Tego by się nie spodziewał. To mogło zdarzać się tylko w filmach. Przyjaciel z twoją dziewczyną. Nie wiedział kiedy to się zaczęło. Z ironią pomyślał, że wplątał się w tak stereotypową sytuację. To nawet nie nadawałoby się na scenariusz filmowy, bo takich kiczów pełno już narobili-pomyślał z sarkazmem. Czuł się, jak smarkacz, którego inny uprzedził, by nieść tornister upatrzonej dziewczynie. Nie wiedział, że oni właśnie przed chwilą rozstali się, że on z nią właśnie zerwał. Podniósł kamień i rzucił w ich stronę, w odruchu złości. Kaśka pochyliła się nad nim, ale nic już nie widział, bo odszedł szybkim krokiem nie oglądając się za siebie.

Nazajutrz policja zapukała do drzwi. Właśnie zdążył wejść do domu. Włączył wodę na herbatę.
-Pan pozwoli z nami. Jest pan oskarżony o morderstwo-powiedział matowym głosem policjant.
-Ja? Ale o co chodzi?
-Fakty mówią, że zamordował pan swojego kolegę wpychając go pod tramwaj.
.-Ach, to ci niesamowita historia. Kto panu taki scenariusz wymyślił?
-Niech pan lepiej nic nie mówi, bo dożywocie panu grozi.
Mówiąc to, chwycił go za ręce, by zapiąć na nich kajdanki.
- Takie zeznanie złożyła pewna pani, Katarzyna Orłowska. Chyba nie jest panu obce to nazwisko? Motorniczy nie jest pewien, bo to było za zakrętem. Stwierdził, że mógł sam się rzucić, albo być z impetem popchnięty zza kamienicy. Od tego jest policja, żeby to stwierdzić, ale wie pan, są sprawy poszlakowe. Czasem się mylą na niekorzyść podejrzanego. Czasem to i nawet po dwudziestu latach wychodzi, że niewinny...Ale, co ja panu będę takie rzeczy...Ja nie z sądu, tylko zwykły policjant. Nie mnie pan się będzie tłumaczył. No, idziemy!
-Panowie, co wy! Ja tylko rzuciłem kamieniem w jego stronę! I nawet chyba nie trafiłem, a może, bo Kaśka się nad nim schyliła...Ale nawet nie krzyknęła, bo bym zawrócił. Ale pod tramwaj? To jakieś jaja! Nie dam się wrobić w jakieś historie i za kogoś iść za kraty!
-Bądź pan lepiej cicho, uprzedzałem pana.

Siedział na twardym materacu i przyglądał się szpetnym szarym ścianom. To chyba jakiś sen-myślał. Ale przecież ktoś go naprawdę zamordował. Sam się chyba nie wepchnął pod tramwaj? To pytanie zadane w myślach naprowadziło je na inne tory. Przecież mogło być tak, że on zaczął z Kaśką, ale dławiły go wyrzuty sumienia, bo był moim przyjacielem. Nigdy by przecież nie zrobił mi świństwa. Wybrał więc to. Zerwał z nią, dopóki niewiele się jeszcze między nimi podziało. Chciał z pewnością pokazać, że jest moim prawdziwym przyjacielem i wolał zginąć niż zniszczyć przyjaźń”
Nagle coś mu się przypomniało. Jedno zdanie, które powiedział niedawno: ”Gdy wchodzi w grę kobieta, przyjaźń zamienia się czasem w nienawiść”. Wówczas nie przywiązywał do tego zbytniej wagi, ale teraz zaświeciło w jego myślach jak nagłe światełko.
Poczuł paradaoksalność tej sytuacji. Czyżby zrobił to celowo, wiedząc, że podejrzenie padnie w pierwszej kolejności na niego? Wiedział, że Kaśka go widziała, jak rzucał kamieniem. Rozstała się z nim pod blokiem. Zeznała, że on zniknął za rogiem, co mogło oznaczać dla niej i dla policji, że się tam zaczaił. Może po otrzymanym ciosie podjął nagłą decyzję?
Nigdy się więc nie dowie, czy był przyjacielem, czy zastawił na niego pułapkę.
Z pewnością chciał być jego przyjacielem, czuł, że nie może tak z Kaśką, tuż koło niego. Dlatego z nią zerwał, ale czy nie planował w sposób tak wyrafinowany niszcząc siebie, zniszczyć i jego? Czy podjął tę decyzję po otrzymaniu ciosu kamieniem, czy planował to już przedtem? Czy nie chcąc zniszczyć przyjaźni rzucił się pod tramwaj, bo był tak zakochany? Te pytania oblatywały wokół jego głowę, jak stado rozkrzyczanych wron.

Spuścił głowę. Niedługo zapadnie wyrok na jego życie. I nie wie, czy stracił wroga, czy przyjaciela. Jeżeli zrobił to złośliwie, jeśli zamkną go, to będzie górą. Dokonał swego. Żaden z nich jej nie dostanie. A jeśli on naprawdę wolał odejść, niż zniszczyć przyjaźń, która ich od tak dawna łączyła? Może bez niej nie wyobrażał sobie życia? Nikt mu na to nigdy nie odpowie.

Opublikowano

Pomysł jest, ale...
Odszedł od okna, rzucił peta i rozgniótł go na trawie. -dla mnie niejasne (stał przy oknie z zewnątrz? dlaczego?- oglądał Kaśkę z przyjacielem w niedwuznacznej sytuacji?)
Tramwaj przejechał z lekkim szumem, pusty prawie o tej porze - a gdyby tak?: Z lekkim szumem przejechał, pusty niemal o tej porze tramwaj.
podpalił następny -myślę, że jednak zapalił następnego, lub kolejnego
nie wiedział od kiedy to się zaczęło - albo wyrzuć "od", albo zamień na :"od kiedy (od jak dawna) to trwa
nawet po dwudziestu latach wychodzi, że niewinny - był (jest) niewinny
To pytanie zadane w myślach naprowadziło je na inne „tory”- jakoś mi zgrzyta, cudzysłów można sobie darować
między nimi podziało- j.w. (może wydarzyło?)
zaświeciło w jego myślach jak nagłe światełko. - tyż coś mi nie gra
Poczuł całą śmieszność sytuacji. -może paradoksalność by ci się spodobało
Widział, że Kaśka go widziała - nie za dużo tych widzeń?
tą decyzję - tę decyzję (koniecznie)
otrzymaniu ciosu - cios (fizyczny) zadawany jest ręką, lub trzymanym w niej przedmiotem, tutaj bardziej odpowiednim słowem jest chyba uderzenie
zapadnie wyrok na jego życie - na niego
Jeżeli zrobił TO złośliwie, TO jeśli zamkną go, TO on
Ta cała analiza dokonana przez twego bohatera, wydaje mi się nieco zbyt powierzchowna. Podjęłaś się trudnego zadania i musiz dokładnie przemyśleć każde słowo. Popracuj nad tekstem jeszcze trochę, a będzie fajnie.

Opublikowano

Pomysł jest, ale jako człek, który coś podobnego napisał na 300 stronach, muszę wyrazić swój niecny prostest, że chwytanie się ważlich tematów wymaga wysiłku. Za maluchno, Aniu.
I motywacje nie do końca przekonują. Warte przemyślenia.

Opublikowano

Mistrz Leszek, jak zwykle szlifuje, obróbka techniczna w Jego wykonaniu jest sztuką.
Ja dodałabym jeszcze, że: "Kaśka z nim." w kontekście brzmi, jakby Kaśka była z nim właśnie, z głównym bohaterem, a nie z jego przyjacielem. I znowu: "Nie wiedział, że właśnie przed chwilą rozstali się, że on z nią właśnie zerwał. Podniósł kamień i rzucił w ich stronę, w odruchu złości. Kaśka pochyliła się nad nim, ale nic już nie widział, bo odszedł szybkim krokiem nie oglądając się za siebie. " te jego myśli. Wyobraź sobie tę historię, jak czytelnik może ją odebrać? najpierw Opisujesz jego wyraz twarzy, a potem Czytasz w jego myślach. W dalszej części decydujesz sie na dialogi. Zdecyduj, kto opowiada tę historię?

Mistrz Asher dopatrzył się...braków.
Jesli chodzi o fabułę, sądzę, że gdyby dodać, że skazano go na dożywocie, a nawet na karę śmierci, historia nabrałaby i sensu, i mocy.

ale sam pomysł DOBRY!
POZDRAWIAM

Opublikowano

"Odszedł od okna, rzucił peta i rozgniótł go na trawie" -dla mnie niejasne (stał przy oknie z zewnątrz? dlaczego?- oglądał Kaśkę z przyjacielem w niedwuznacznej sytuacji

nie wiem co tu jest niejasnego, poprostu jest tak jak to napisała, odszedl...zgasil ...i rozgniotl na trawie. Dobrze ze sie zastanawiasz Leszku, to kształtuję wyobraźnię...:)

Co do tekstu ogólnie, to z pozycji czytelnika sorry ale bardzo ciezko sie to czyta i ten feralny dialog. Tak nie rozmawiają policjanci podczas aresztowania, nawet u Davida Lyncha...:) poprostu całkowicie niepasuje...

Tym razem nie podobało mi się. Przykro mi :((

Opublikowano

Serdeczne dzięki za komentarze. Mam problem z połączeniem, dlatego nie zaglądam tak często. Leszku, Renato-cenne uwagi, jak zawsze. Poprawiłam co mogłam, mam nadzieję że jest lepiej. Jacku, z pewnością też dopatrzyłbyś się niedociągnięć, gdybyś to bardziej szczegółowo przeanalizował, ale cieszę się, że dobrze Ci się czytało. Renato- musiałam jakoś napisać, o czym myślał (dodałam “myślał”, może jest lepiej). Dzięki za komentarz. Asher, ja wiem…ale przecież tu pisze się opowiadania.Trzeba zmieścić jakąś wymyśloną historię na kilku stronach. Nie gniewaj się, to nie zuchwalstwo, ten wybór tematu. Po prostu następna próba. Za książki jeszcze nie biorę się, za trudne. Widzę, że aby napisać “głupie”(myślę pierwsze lepsze-w tym znaczeniu) opowiadanie, to cała “kupa” problemów. Jeden, to właśnie, żeby wszystko “trzymało się kupy”. A to trudno jak diabli. Poza tym, piszę prozą od niedawna. Nie mogę równać się z takimi jak Ty (wiem, wiem, nie zawsze to tylko sprawa czasu, ale talentu). Piotrze, w rozmowy policjantów włożyłam trochę informacji, by dać więcej wyjaśnień. Z natury chyba nie są tacy rozmowni, w takich sytuacjach…ale czasem zdarzają się gaduły i wśród nich, myślę. Może on był taki, nietypowy. Ogólnie jednak-masz rację, za dużo bajania. No, i nie wiem, czy gaduły mają szanse zatrudnienia w kryminalnej policji. Bardzo cieszę się z ostatniego zdania. “Tym razem nie podobało mi się. Przykro mi.” – Szczere, rzeczowe. Powyżej wyjaśnienie, dlaczego. Masz też rację, to że stał przy oknie nie oznacza, że podglądał. Po prostu wyszedł, zapalił papierosa przed budynkiem, przy oknie. Wystarczyło to, co zobaczył przedtem. Zaczął myśleć o tym.
Cenię sobie taką krytykę, jak Wasza. Nie myślę też, że jestem taka dobra, ale jakiś potencjał chyba mam, jak każdy z nas. Dlatego piszę. I potrzebuję pomocy, którą sobie bardzo cenię. Pozdrawiam Ania.
Ps. Myślę, że przydała by się opinia psychologa, by wiedzieć, czy taka historia jest prawdopodobna. Dowiadując się o rzeczach, które wydają się niemożliwe, a są, to chyba jest.

Opublikowano

To jeszcze ja dodam coś od siebie. Aniu, pamiętaj pisząc, że ta strona internetowa, na której zamieszczamy te teksty, nie jest w żadnym stopniu formą weryfikacji. Powinniśmy traktować je jako element sprawdzenia reakcji czytających, czy czytelnikom się podoba czy nie. Nie uprawiam krytykanctwa, bo nie jestem do tego upoważniony i zastanawiam się dlaczego inni to robią. Może są wybitnymi krytykami literatury? a może myślą, że są, a może potrafią tylko krytykować nic sobą nie wnosząc. Więc? Komentujmy a nie krytykujmy.
i stąd mój komentarz:) trzymaj się!

Opublikowano

Nie wiem, czy wystepuje tu dwu Piotrów Rutkowskich...
Jeden pisze: " Co do tekstu ogólnie, to z pozycji czytelnika sorry ale bardzo ciezko sie to czyta i ten feralny dialog. Tak nie rozmawiają policjanci podczas aresztowania, nawet u Davida Lyncha...:) poprostu całkowicie niepasuje...

Tym razem nie podobało mi się. Przykro mi :((

drugi zaś: "Komentujmy a nie krytykujmy". :-O

Ponieważ nie wiem, który z nich dopuszcza krytykę, który zaś nie, nie będę ryzykował wpisując komentarz pod pracami obu.

Na marginesie: bardzo wsystkich proszę o konstruktywną krytykę pod moimi tekstami- chcę się cały czas uczyć, ale nie potrafię tego robić, o ile ktoś mi nie wytknie błędów.

Opublikowano

Krytyka, to osąd. Chwali i gani. Piotrze, rozumiem o co Ci chodzi. Czasem podoba się, czasem nie. I w obu przypadkach wypadałoby wyjaśnić dlaczego. Są pewnie tacy, którzy nie krytykują uczciwie (stąd słowo krytykanctwo), ale ja wiem, że do takich nie należysz(spoko) Pozdrawiam.
Leszku, tam nie ma do czego się przyczepić. Czytałam dwa razy. Ty już zadbałeś, żeby tak było. A tekst naprawdę mi się podobał, więc co mam pisać? Może inni? Pozdrawiam i dzięki.

Jay, mam zaległości w czytaniu (to na marginesie) Poprawiałam to zdanie, dzięki. Pozdrówka.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio w Warsztacie

    • Napierała, jak syrena,
      śpiewem wabił ich w sen,
      tańczyli w wirze szczęścia,
      w bajkowym świecie, gdzie brakło trosk.

       

      Lecz kątem oka dostrzegli cienie,
      czarne kształty, które psuły ład.
      Zatrzymać chcieli ten taniec,
      lecz ręce Napierały trzymały ich mocno.

       

      Uśmiech zniknął, twarz się zmieniła,
      demon w jego oczach błysnął złośliwie.
      Jego ręce rosną, oplatają,
      ściskają jak pnącza, nie puszczają.

       

      Wirują wciąż, coraz szybciej,
      kręci się świat, a Napierała nie odpuszcza.
      Demoniczny rechot wypełnia przestrzeń,
      przerażeni, rozumieją, że są w pułapce.

      Nie ma ucieczki, nie ma ratunku,


      tańczą dalej, w ciemność wciągani.
      W tym tańcu nie ma już raju,
      tylko cisza i śmiech Napierały.

       

      @CaiusDraxler To wiersz o wpadnięciu w pułapkę propagandy Napierały i tego konsekwencjach. Zamieszczam szkielet wiersza, który wyjaśnia o co  chodzi.

       

      1.Wprowadzenie do świata Napierały

      Napierała jak syrena – uwodzi ludzi swoją propagandą i opowieściami.

      Zaproszenie do tańca w bajkowym świecie, pełnym radości.

      Wirująca, szczęśliwa atmosfera – błogostan, brak trosk.

       

      2.Pierwsze znaki niepokoju. Odkrywanie prawdy zamaskowanej opowieściami o cudownym świecie.

      Dziwne, czarne kształty dostrzegane kątem oka.

      Rzeczy, które nie pasują do idyllicznego świata.

      Próba przyjrzenia się, ale napotykanie oporu.

       

      3.Próba zatrzymania tańca

      Bohaterowie chcą przerwać taniec, uwolnić się z wpływów, ale Napierała nie puszcza.

      Ręce Napierali stają się coraz mocniejsze, nienaturalne, jak pnącza.

      Napierała zmienia się – uśmiech znika, pojawia się zimny grymas.

       

      4.Przemiana Napierały

      Napierała ujawnia swoją prawdziwą twarz ukrywaną pod maską propagandy,

      Staje się potworem z wieloma rękami, który ściska bohaterów.

      Jego uśmiech zmienia się w demoniczny rechot.

      Bohaterowie czują rosnącą panikę, nie mogą się uwolnić.

       

      5.Zrozumienie pułapki

      Bohaterowie zdają sobie sprawę, że są w pułapce, ale nie ma ucieczki.

      Cała ta sytuacja staje się koszmarem, z którego nie ma wyjścia.

      Napierała trzyma ich wciąż mocno, zmieniając taniec w mroczny, nieodwracalny proces.

      Edytowane przez CaiusDraxler (wyświetl historię edycji)
  • Najczęściej komentowane w ostatnich 7 dniach



×
×
  • Dodaj nową pozycję...