Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

                     - dla Belli i dla A. 

 

   - A czy oznacza to... - zająknęła się słuchająca uważnie Soa, stając się bladą i robiąc okrągłe z przerażenia oczy.

   - Mogę powiedzieć ci tylko tyle - ponownie zastrzegła Śmierć. - O więcej pytaj swojego Mistrza... przecież już ci mówiłam - dodała z łagodnym uśmiechem. 

   - Ach, chciałam tylko... - Soa miała na twarzy wyraz zażenowania. - Przepraszam...  cię - wciąż trudno jej było zwracać się do Śmierci jak do osobowej istoty. 

   - Nic szkodzi - przeproszona uśmiechnęła się tak samo łagodnie, jak przed chwilą. Po czym popatrzyła na Jezusa, czując na sobie Jego spojrzenie. 

   - Porozmawiamy później, jeśli zechcesz - obiecała Soi, zwróciwszy się w jej stronę. - Muszę cię teraz opuścić, ponieważ wszystkim czterem strażnikom, o których wspomniałam, w tym wcieleniu wkrótce skończy się czas, a jednemu z nich pozostały krótkie minuty. 

   - Dzięki Ci, Jezusie - przesłała uśmiech swojemu Stwórcy. Oprócz ponaglenia także za wyrozumiałość - słowom towarzyszył lekki ukłon.

   - Ależ ona precyzyjnie i kulturalnie się wypowiada... - ni stąd, ni zowąd pomyślała Soa.  - Byłaby z niej wspaniała poetka... kto wie, czy nie najlepsza... 

   - Byłaby - odchodząca wraz z Jezusem Śmierć wysłała Soi odległościową odpowiedź. - Bywa, i to wcale często, że inspiruję ludzi do pisania poezji. Całe szczęście, że nie wiedzą, kto im podsuwa myślosłowa. Wiesz, jak wiele wierszy, poematów i sztuk nie powstałoby, gdybym tego nie robiła? No i trzeba pozwolić rozwijać się duszom - przesłała kolejne zdanie. - Odkrywać talenty. Zachęcać do intelektualnych analiz. Do wielogodzinnych ślęczeń w pokojach, biurach i gabinetach nad pergaminem i nad papierem, by opiewać życie we wszelkich jego pozytywnych przejawach. No bo - tu przerwała na kilka dłuższych chwil - kto zna życie lepiej ode mnie? W końcu - we teleprzekazie znów nastąpiła dłuższa przerwa - chwile, podczas których towarzyszę ludziom - ba, nie tylko im - w drodze do Boskiego Wymiaru, mają miejsce, dzieją się - tu znów przez chwilę Soa słyszała okrzyk bólu, czując w umyśle ciszę - w najrozmaitszych momentach życiowych. Przed urodzeniem, w trakcie i krótko po nim. We wczesnym i późnym dzieciństwie. W okresie nastoletności. W młodości i w wieku dojrzałym. Nie tylko na starość. I w najróżniejszych miejscach i sytuacjach... tak, jak teraz - tym razem przekazoprzerwa trwała króciutką chwilę. - Dzięki, Jezusie - Sooumysłu  dobiegły słowa nie do niej skierowane. - Ależ był uparciuch z tego ostatniego...

 

                    *     *     *

 

Cdn.

 

   Voorhout, 24. Listopada 2023 

   

Edytowane przez Corleone 11 (wyświetl historię edycji)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • pod skargami nad zwój samej za siedmioma ud szczęściami po liczeniach nart żar mienia żuła pupcia by leźć śpiewem dziatek miała róż trąconych burzy karnet z wodą płótną tam skąd rozbierała klamek chwili krańca łudząc karmę w zeszły wtorek dla badyla bez zdziwienia czegóż tylu jak rozsiadła swoich złości miech ziewając by opuścić łodzie maśląc nim ku pajdy szczebli chrobot uli rój dół; kiedy częściej zięcia dla tył wybierając całkiem pór tyk więc dlaczego broisz łokcia w naturalnej zryw powłoce; papci w burtach a'trybutów rozciągającej chuć w tupet?
    • O, te nasze wspomnienia – ile mamy lat, żeby tak mówić o sobie, naszych matkach, innych kobietach, ojcu? Właściwie to jest nasz czas – kiedy staliśmy się spokojni, wyciszając telefony z prośbą o pomocną dłoń, porannym alertem, paczki papierosów – tych nigdy dosyć. Robimy to z miną zwykłego zjadacza chleba – od lat jestem poza nim, poza jakimkolwiek kuszeniem słodyczą. Jeszcze zdążymy się przejrzeć w lustrze, zanim zabiorą nas stare, upiorne damy przebrane za nasze kochanki, żony, może sąsiadki – te trzymają się nad wyraz dobrze, goniąc za rasowym kotem po ogrodzie, na jakieś cholerne party za 100 zł. Bal sylwestrowy. I ciągle jest nam obco, coraz smutniej. Jesteśmy spełnieni – przynajmniej biologicznie, przekazaliśmy genotyp, bez zachwytu fenotypem – mówią, że to środowiskowe dziedzictwo - noszenie upiornych rurek, kładzenie porannych kremów i wieczornych mazideł – głosy ciotek: jaki on przystojny i wszystkie panny w biegu jak gazele – nasze żony nie mają już nóg jak gazele, są bliższe gracji. Siedzimy tutaj, obaj, z papierosem w ustach, rozważając wszystkie za i przeciw, wszystkie za i przeciw, a twoja kontrowersja odbija się od ściany, siada na mojej twarzy – to cień przelatującego gołębia czy rzuconego świństwa, grzebie w moim umyśle. Jesteśmy w superpozycji – skory do zabaw szympans padł, testując leki – żyjemy, umierając po troszeczku – każdego dnia coraz mniej, nas.  
    • @Leszczym Dziękuję, Michale - to bardzo miłe :)
    • nie muszę zamykać oczu żeby ciebie zobaczyć stoisz przede mną o brzasku odarty z nocnej ciszy choć w źrenicach wciąż gwiazdy tętnią kosmicznym życiem kiedy wzrokiem ogarniasz znaną galaktykę uchylasz gwiezdne wrota jak złote bramy raju podążam i odpływam w niewolę zagarnięta   a kiedy noc nadchodzi zasypiam zaklęta          
    • @kasiaponiatowska podpinam się pod komentarz @Leszczym   
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...