Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

 

Konik na biegunach.

 

Zwykły drewniany konik

w środku głęboką treść skrywa.

Zatrzymał się na chwilę

i tak w bezruchu trwa.

 

Deszczowe krople na szybach

w porannej tęczy i mgle.

Motyl dziś deszczem skroplony

na strychu ukrył się.

 

Kolejne lato umyka,

smuga deszczowa przed nami,

zboża przycięte zbyt krótko

i ptaków jakby mniej.

 

Słońce horyzont pożera

jakby wstydziło się,

że blask swój traci zbyt nagle.

Ludzi jakby mniej…

 

Człowiek z wiary nadzieją

odkurza pamiątki swe.

Chciałby od nowa…

Mógłby zaczekać, ale upłynął czas.

 

Konik, ten co na chwilę

przywołał życia treść,

buja się ma biegunach

w duszy śmiejąc się.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Zbudowana pośród drzew, przy kałuży smutków, istota dnia każdego, wzbudzona została delikatnym ruchem powietrza wśród 7 świec. Powietrze sprawiło by dzień nastał letni, a deszcz ustał choćby na chwilę.   By życie i źródło jego, w natalistycznym wszechświecie, logiką zbudowane dało nieco odstępstwa od głupich norm, uprzedzeń, z szuflad umysł wydzierając, niczym piękną szatę zatopioną w  szambie głupich trosk.   Na świeczniku spoczywa bowiem umysł, tam władza nad popędem dowolnym. Sam przechyl głowę w zdziwieniu, by zamachać braciom "hej!", a zobaczysz jak śmiesznie przytapia się wosk, na szczycie którego knot pchany sercem, w nieskończoność trwały rok zwiastuje.   Z lewej myśli trywialne, z prawej wszelkie zmysły, pchną się ku środkowi, by drugi od lewej, się nad tym, co ważne zastanowił. Ten zaś z prawej o liczbie znów "dwa", z milości zdaje sobie sprawę, by powoli pozwolić temu, który za byt odpowiada - najbliższemu z lewej towarzyszowi, by stwierdził, że pora tę gonitwę zakończyć na szczycie, temu z prawej rzekąc: "Ruch albo bezruch? Zdecyduj się w końcu buło!" I wtedy ze sprzeczności gonitwy, błysk myśli nowej pojawia się, prąc naprzód dzień kolejny.    

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Joe  
    • @Dagna Dziękuję za Twój komentarz. Rozumiem i szanuję, że odbierasz moje pisanie w taki a nie inny sposób. Pewnie w wielu kwestiach masz rację... Nie chcę już jednak tłumaczyć się ze swojego podejścia do poezji. To przestrzeń, w której na swój sposób się odnajduję ,w której, choć mimo tego nie widać, jestem szczera. I to mi wystarcza. Jeszcze raz dziękuję za komentarz i pozdrawiam.
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

        Dziękuję.
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

        Rozumiem. U mnie tak nie jest.
    • @piąteprzezdziesiąte  Tak - ten wiersz powstał po tym, jak czytałam na temat tego, jak radzą sobie potomkowie zbrodniarzy. Bywa, że zmieniają nazwiska albo decydują się nigdy nie mieć własnych dzieci. To straszne żyć z takim obciążeniem. Choć - obiektywnie mówiąc - wina w żaden sposób nie jest „ich”.  Dzięki za czas i komentarz. Wszystkiego dobrego.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...